Cameron nie ruszy Polaków

Ograniczenie praw imigrantów nie dotknie tych, którzy już tu mieszkają – mówi Maurice Fraser, polityczny strateg konserwatystów.

Aktualizacja: 10.05.2015 22:30 Publikacja: 10.05.2015 20:20

David Cameron z żoną

David Cameron z żoną

Foto: PAP/EPA

Sukces wyborczy Davida Camerona w czwartek był tyleż spektakularny, co niespodziewany. Po raz pierwszy od 23 lat konserwatyści będą rządzić samodzielnie: mają 331 deputowanych w 650-osobowym parlamencie.

Rz: Sondaże do końca mówiły o wyrównanym poparciu dla laburzystów i konserwatystów. Skąd tak kolosalna pomyłka?

Maurice Fraser, główny doradca byłego konserwatywnego premiera Johna Majora, obecnie dyrektor Instytutu Europejskiego London School of Economics: Skala zwycięstwa konserwatystów była zaskoczeniem. Ale też trzeba powiedzieć, że od dziesięcioleci znaczna część Brytyjczyków w dniu wyborów zmienia preferencje z jednej strony na rzecz torysów, a z drugiej w ogóle na rzecz partii aktualnie będącej u władzy, bo obawia się zmian na gorsze. Te dwie tendencje zadziałały na korzyść Camerona.

Czego przestraszyli się wyborcy?

Cameron grał wizją rządu laburzystów, który byłby uzależniony od poparcia w parlamencie Szkockiej Partii Narodowej (SNP). Tego większość Brytyjczyków nie mogła zaakceptować. Ale także Ed Miliband, lider Partii Pracy, nie zbudował wizerunku wiarygodnego przyszłego premiera. I na koniec ludzie wciąż pamiętają, w jak katastrofalnym stanie laburzyści pozostawili gospodarkę w 2010 r. A Cameron może się pochwalić szybkim wzrostem gospodarczym, spadkiem bezrobocia, uzdrowieniem finansów publicznych.

SNP zdobyła w Szkocji niemal wszystkie mandaty. Czy to może prowadzić do nowego referendum w sprawie niepodległości prowincji, rozpadu Zjednoczonego Królestwa?

Nie ma wątpliwości: SNP złapała wiatr w żagle. Chce też niepodległości Szkocji. Ale wątpię, by po bardzo wyraźnej (45 do 55 proc.) porażce referendum w tej sprawie we wrześniu ub. roku większość Szkotów tak bardzo zmieniła poglądy. Nie, oni chcą większej autonomii, ale w ramach Zjednoczonego Królestwa.

Czy jednak zgadzając się na referendum niepodległościowe, Cameron nie popełnił błędu, bo zmobilizował szkocki nacjonalizm? Hiszpanie nie zgodzili się na takie referendum w Katalonii i dążenia secesjonistyczne zdają się tam cichnąć.

Historia to oceni. Cameronowi bardzo trudno byłoby bez końca przeciwstawiać się apelom Szkotów o zorganizowanie referendum. Mogłoby to doprowadzić do takiej wrogości wobec Londynu, że w końcu Szkocja naprawdę by się oderwała. Ale jest też prawdą, że referendum uruchomiło niespodziewany proces, którego finał trudny jest do przewidzenia.

Cameron potwierdził, że w 2017 r. zorganizuje referendum w sprawie członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii.

Ryzyko, że Wielka Brytania wyjdzie z Unii, jest niewielkie. Brytyjczycy słyną z pragmatyzmu, głosują kieszenią. I wiedzą, jakie są realia gospodarcze kraju. Mieliśmy już referendum w tej sprawie w 1975 r. Wtedy sondaże przewidywały sukces zwolenników wyjścia z Unii stosunkiem 2:1. A wynik był dokładnie odwrotny. Ale nie dlatego, że ludzie padli ofiarą jakiejś romantycznej wizji Europy, lecz dlatego, że przeanalizowali, co im się opłaca. Tym razem za pozostaniem w Unii przemawia także sukces wyborczy Camerona. Dzięki temu premier będzie mógł twardo negocjować z Brukselą zmianę warunków członkostwa. I dopiero gdy wywalczy umowę, która w jego głębokim przekonaniu jest w interesie Wielkiej Brytanii, zacznie do niej przekonywać wyborców. Taki ma charakter.

Angela Merkel zapowiada jednak, że nie ma mowy o zmianie zapisów traktatu o swobodnym przemieszczaniu się w Unii. A to główny postulat Camerona.

Cameron może uspokoić brytyjskie obawy przed masową imigracją bez podważania świętej unijnej zasady swobodnego przemieszczania się osób. Zrobi to, ograniczając dostęp imigrantów do zabezpieczeń socjalnych. To stanowisko podziela sześć–osiem krajów członkowskich, w tym Skandynawowie, ale przede wszystkim Niemcy.

Czy stracą Polacy już mieszkający w Wielkiej Brytanii?

Nie, nie ma politycznej presji, aby ograniczyć prawa i zabezpieczenia Polaków, którzy pracują, płacą podatki i żyją zgodnie z prawem na naszych Wyspach. Przytłaczająca większość Brytyjczyków odnosi się do nich z sympatią. Łączą nas religia i kultura. Nie tak jak przyjezdnych z wielu innych regionów świata. Ograniczenia, o których wspomniałem, będę się odnosić do nowo przybyłych.

Czy Cameron uzyska jeszcze jakieś inne zmiany warunków członkostwa w Unii?

Chce gwarancji, że dalsza finansowa i gospodarcza integracja Europy nie odbije się negatywnie na interesach Wielkiej Brytanii, a w szczególności londyńskiej City. Będzie dążył do zwiększenia wpływu parlamentów narodowych na nowe ustawodawstwo proponowane przez Brukselę. Chce także rozminować zapis o „budowaniu coraz ściślejszej unii między narodami", bo wielu Brytyjczyków obawia się, że to droga do powstania scentralizowanego europejskiego superpaństwa. Prawnicy teraz się głowią, jak to zrobić bez zmiany europejskich traktatów, która wymagałaby ratyfikacji we wszystkich krajach UE, a w niektórych nawet referendum, którego wynik jest niepewny. Wyjściem może być protokół, który tłumaczy znaczenie tego kontrowersyjnego zapisu.

Czy presja Baracka Obamy, aby Wielka Brytania pozostała w Unii, ma znaczenie?

Zwolennicy integracji będą się starali przekonać Brytyjczyków, że Londyn może skutecznie ochronić swoje interesy, tylko jeśli zachowa duże wpływy na świecie. A jak zachować te wpływy bez specjalnych relacji z Ameryką? To jest bardzo twardy argument.

Mając bezwzględną większość w parlamencie, Cameron będzie prowadził jeszcze twardszą politykę wobec Putina?

Ma w tym podwójny interes. Po pierwsze, pokaże, że w ramach Unii Wielka Brytania może być liderem Europy w kluczowej sprawie międzynarodowej. Po wtóre, od 100 lat nasi przywódcy uważali, że tyranom trzeba się przeciwstawiać.

— rozmawiał Jędrzej Bielecki

Polityka
Donald Trump beszta Ukrainę. Wołodymyr Zełenski zapowiada „bardzo ważne spotkania”
Polityka
Węgry. Marcin Romanowski szefem nowego instytutu. Zajmie się „faszyzmem rządu w Warszawie”
Polityka
Szef Pentagonu groził wysokim rangą wojskowym? „Podłączę do wykrywacza kłamstw”
Polityka
Szwedzka ustawa o donoszeniu na nielegalnych imigrantów. „Grozi potrącenie z pensji”
Polityka
Bractwo Muzułmańskie i „zamęt w świecie islamu”. Zakazane w kolejnym państwie