Wybory prezydenckie. Aleksander Kwaśniewski chce utrudnić możliwość kandydowania

- W debacie w Końskich najlepiej zaprezentowali się Magdalena Biejat, Szymon Hołownia i Joanna Senyszyn - ocenił Aleksander Kwaśniewski. W rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem były prezydent wyraził postulat, by wprowadzić dodatkowe ograniczenia wyborcze, które wykluczyłyby możliwość startu „kandydatów zupełnie przypadkowych”.

Publikacja: 14.04.2025 12:37

Aleksander Kwaśniewski

Aleksander Kwaśniewski

Foto: tv.rp.pl

zew

Były prezydent przyznał, że oglądał blisko trzygodzinną debatę przedwyborczą w Końskich, w której pytania stawiali pracownicy TVP, TVN i Polsat News. Według niego wydarzenie to pokazało, że „Polska jest silna improwizacją”. - Debata, która powstała właściwie z niczego, zorganizowana w ostatniej chwili, w formule nie do końca wiadomo jakiej, okazała się całkiem interesująca – ocenił dodając, że debata w Końskich była „dosyć autentyczna”.

- Dobrze, że ta debata była. Myślę, że wnioski z tego takie powiedziałbym wyborcze czy demokratyczne są takie: debaty, szczególnie jak jest wielu kandydatów, powinny się odbywać wcześniej, żeby trochę kampania nabrała tempa - mówił. Aleksander Kwaśniewski wyraził pogląd, że oficjalna debata z udziałem wszystkich kandydatów, która ma odbyć się 12 maja, jest planowana „zdecydowanie za późno”. - To jest sześć dni przed pierwszą turą - zaznaczył.

- Końskie odpowiedziało na jakieś zapotrzebowanie. Ludzie chcieli wreszcie tych kandydatów zobaczyć. Nie zobaczyli wszystkich, ale zobaczyli takich, których w życiu nie widzieli - powiedział były prezydent.

Debata w Końskich. Aleksander Kwaśniewski: Joanna Senyszyn w pierwszej trójce

Jak gość Jacka Nizinkiewicza ocenił przebieg debaty w Końskich? - Liderzy wyścigu osiągnęli co najwyżej remis, to znaczy nie pogorszyli swoich notowań, ale na pewno ich nie polepszyli, natomiast kilka osób zaprezentowało się interesująco. Na pewno pani Biejat, która była niezwykle merytoryczna i wykazała się nadzwyczajnym refleksem, kiedy przejęła tęczową flagę; myślę, że uzyskała tym trochę głosów – stwierdził Kwaśniewski. - W warunkach telewizyjnych znakomicie czuje się Szymon Hołownia, wykorzystał to. Jak słuchałem argumentacji Joanny Senyszyn, to były bardzo mocne, ciekawe i sensowne argumenty. Myślę, że ona też na tym zyskała – kontynuował. - Debata dała nowe tempo tej kampanii, ale wyników nie rozstrzygnęła – zastrzegł.

Czytaj więcej

Paweł Szefernaker o debacie w Końskich: Perfidna ustawka, po której Trzaskowski się rozsypał

Były prezydent był też pytany o przedwyborcze sondaże. - Ja od początku prorokuję, że pierwsza tura zakończy się wynikami, gdy chodzi o tych dwóch głównych kandydatów, mniej więcej na poziomie sondażowego poparcia ich partii, jakie w tej chwili obserwujemy, to jest trzydzieści parę procent - Trzaskowski, blisko 30 proc. - Nawrocki. I pewno tak to będzie, to wszystko się wyrównuje - odparł.

Aleksander Kwaśniewski przyznał, że debata w Końskich nie odbyła się zgodnie z zasadami sztuki. - Gdyby się odbyła, to byśmy wiedzieli trzy dni wcześniej, kto w niej uczestniczy itd. Ona się odbyła po polsku: w sposób improwizowany, w ostatniej chwili. Co najciekawsze, udała się. Nie wiem, kto ją organizował, ale uważam, że z punktu widzenia polskiej demokracji, z punktu widzenia wyborców i tej dynamiki, która jest potrzebna w kampanii, to się zdarzyła rzecz dobra - ocenił dodając, że kampania przed wyborami prezydenckimi 2025 od początku była „letnia”, co jego zdaniem jest „zdumiewające”.

Nie widzę powodów, żeby z wyborów sobie robić żarty, bo wybory powinny być, one są istotą demokracji.

Aleksander Kwaśniewski

Aleksander Kwaśniewski krytykuje Krzysztofa Stanowskiego. „Wybory prezydenckie powinny być otoczone elementarnym szacunkiem”

Największym przegranym debaty w Końskich jest – według Kwaśniewskiego – dziennikarz i biznesmen Krzysztof Stanowski. Stanowski w Końskich zwracał uwagę kandydatom koalicji rządzącej – Rafałowi Trzaskowskiemu, Szymonowi Hołowni, Magdalenie Biejat - że mają władzę i swoje obietnice mogą realizować już teraz, wiceprzewodniczącemu Platformy Obywatelskiej wytykał brak konsekwencji w sprawie podejścia do migrantów, a jednocześnie nie prosił o głosy i apelował, żeby na niego nie głosować. W trakcie jednej z debat Stanowski kpił z obietnic kandydatów deklarując, że jako prezydent obniży ceny prądu o 60 proc. i w pół roku wybuduje w Polsce sześć elektrowni jądrowych.

- Pokazał, że traktuje to wszystko niepoważnie. Jego wypowiedzi czy sposób argumentacji jest obraźliwy dla tego stanowiska, o które on niby walczy i nie walczy. Uczestnictwo w kampanii człowieka, którego celem jest zdezawuowanie prezydentury jako instytucji, moim zdaniem jest niewłaściwe – skomentował były prezydent. - Ze wszystkiego można zrobić jakiś żart czy happening, ale nie ze wszystkiego warto. Polityka i wybory prezydenckie powinny być otoczone pewnym takim elementarnym szacunkiem, bo to organizuje nasze życie. Nie widzę powodów, żeby z wyborów sobie robić żarty, bo wybory powinny być, one są istotą demokracji – dodał.

Debata prezydencka w Końskich z udziałem ośmiorga kandydatów

Debata prezydencka w Końskich z udziałem ośmiorga kandydatów

Foto: PAP/Adam Kumorowicz

Wybory prezydenckie. Aleksander Kwaśniewski proponuje zmianę ordynacji wyborczej i dodatkowy wymóg

W rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem Aleksander Kwaśniewski wyraził też zdziwienie, że 100 tys. podpisów udało się zdobyć szerzej nieznanemu Maciejowi Maciakowi, który wystąpił na jednej z debat w Końskich. Dodał, że widział go pierwszy raz w życiu. - To, że jemu się udało zebrać 100 tys. podpisów i tych kandydatów jest tak wielu prowadzi do wniosku, że za łatwo to idzie. Sądzę, że są z tym związane jakieś grupy, które umieją to zorganizować, prawdopodobnie za pieniądze, więc trzeba by było coś tu zmienić. To akurat nie jest zmiana konstytucyjna, ona jest do przeprowadzenia w ustawie, w ordynacji wyborczej - oświadczył.

Czytaj więcej

Sondaż: PiS i KO odzyskują dawnych wyborców, duży spadek Konfederacji

- Ja mam pomysł, żeby pójść trochę drogą innych krajów, że poza podpisami, np. 100 tysiącami, trzeba mieć jeszcze np. sto podpisów przedstawicieli wybranych - czy to w parlamencie, czy w radach wojewódzkich - czyli z mandatem, i każda z tych osób może tylko poprzeć jednego kandydata. Więc już wtedy zebranie tych stu podpisów ludzi znanych, ludzi wybranych - no to jest bardziej skomplikowane i sądzę, że to wykluczyłoby takich kandydatów zupełnie przypadkowych - zaznaczył.

Były prezydent przyznał, że oglądał blisko trzygodzinną debatę przedwyborczą w Końskich, w której pytania stawiali pracownicy TVP, TVN i Polsat News. Według niego wydarzenie to pokazało, że „Polska jest silna improwizacją”. - Debata, która powstała właściwie z niczego, zorganizowana w ostatniej chwili, w formule nie do końca wiadomo jakiej, okazała się całkiem interesująca – ocenił dodając, że debata w Końskich była „dosyć autentyczna”.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Jarosław Kaczyński naruszył mir domowy publicznej telewizji? Prokurator wszczyna śledztwo
Polityka
Jakie są oczekiwania wobec nowego prezydenta? Polacy wskazali, na czym im zależy
Polityka
Radosław Sikorski: Ja bym poszedł na debatę do Republiki
Polityka
Nowy sondaż. Który kandydat ma największą szansę na zwycięstwo w drugiej turze?
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Polityka
20 proc. rosyjskich dyplomatów w Europie to szpiedzy. Polska i Czechy chcą większej kontroli