Były prezydent przyznał, że oglądał blisko trzygodzinną debatę przedwyborczą w Końskich, w której pytania stawiali pracownicy TVP, TVN i Polsat News. Według niego wydarzenie to pokazało, że „Polska jest silna improwizacją”. - Debata, która powstała właściwie z niczego, zorganizowana w ostatniej chwili, w formule nie do końca wiadomo jakiej, okazała się całkiem interesująca – ocenił dodając, że debata w Końskich była „dosyć autentyczna”.
- Dobrze, że ta debata była. Myślę, że wnioski z tego takie powiedziałbym wyborcze czy demokratyczne są takie: debaty, szczególnie jak jest wielu kandydatów, powinny się odbywać wcześniej, żeby trochę kampania nabrała tempa - mówił. Aleksander Kwaśniewski wyraził pogląd, że oficjalna debata z udziałem wszystkich kandydatów, która ma odbyć się 12 maja, jest planowana „zdecydowanie za późno”. - To jest sześć dni przed pierwszą turą - zaznaczył.
- Końskie odpowiedziało na jakieś zapotrzebowanie. Ludzie chcieli wreszcie tych kandydatów zobaczyć. Nie zobaczyli wszystkich, ale zobaczyli takich, których w życiu nie widzieli - powiedział były prezydent.
Debata w Końskich. Aleksander Kwaśniewski: Joanna Senyszyn w pierwszej trójce
Jak gość Jacka Nizinkiewicza ocenił przebieg debaty w Końskich? - Liderzy wyścigu osiągnęli co najwyżej remis, to znaczy nie pogorszyli swoich notowań, ale na pewno ich nie polepszyli, natomiast kilka osób zaprezentowało się interesująco. Na pewno pani Biejat, która była niezwykle merytoryczna i wykazała się nadzwyczajnym refleksem, kiedy przejęła tęczową flagę; myślę, że uzyskała tym trochę głosów – stwierdził Kwaśniewski. - W warunkach telewizyjnych znakomicie czuje się Szymon Hołownia, wykorzystał to. Jak słuchałem argumentacji Joanny Senyszyn, to były bardzo mocne, ciekawe i sensowne argumenty. Myślę, że ona też na tym zyskała – kontynuował. - Debata dała nowe tempo tej kampanii, ale wyników nie rozstrzygnęła – zastrzegł.