Upadek Marine Le Pen: Nawet premier ma wątpliwości

François Bayrou wskazuje w Zgromadzeniu Narodowym, że wykluczona z udziału w wyborach prezydenckich 2027 roku nie ma w praktyce prawa do skutecznego odwołania. I zasugerował konieczność zmiany przepisów.

Publikacja: 01.04.2025 16:21

Upadek Marine Le Pen: Nawet premier ma wątpliwości

Foto: REUTERS/Gonzalo Fuentes

Francja się gotuje. Sędzia, która wydała w poniedziałek wyrok skazujący za defraudację środków europejskich przeciw Marine Le Pen, otrzymała groźby śmierci. Lider socjalistów w parlamencie wystąpił więc we wtorek do premiera, aby jednoznacznie wsparł wymiar sprawiedliwości. Ale tak się nie stało. Sam Bayrou i jego liberalne ugrupowanie Modem w podobny sposób defraudowało środki europejskie (został w ubiegłym roku uniewinniony, ale prokuratura się od tego odwołała). Podobnie zrobił i Jean-Luc Mélenchon. 

– Mamy większościową ordynację wyborczą, która przez lata nie dopuszczała do subwencji mniejszych ugrupowań. Te robiły karierę w eurowyborach, gdzie ordynacja musi być proporcjonalna. I stąd czerpały dochody na swoją bieżącą działalność – mówi „Rz” Yves Bertoncini, dyrektor paryskiego Instytutu Jacquesa Delorsa w latach 2011–2017.

Sami Francuzi są podzieleni co do zasadności wyroku.  57 proc. z nich uznało go za uzasadniony, a 41 proc. – nie. 

Zjednoczenie Narodowe nie zamierza w takim układzie się poddawać. Na weekend zwołało manifestacje w całym kraju.

Pierwszy sondaż po wykluczeniu liderki skrajnej prawicy z walki o Pałac Elizejski przeprowadzony przez instytut Harris dla RTL daje niezmieniony obraz pejzażu politycznego kraju. Jordan Bardella, 29-letni formalny przywódca ugrupowania, zbiera w nim od 35 do 36 proc. poparcia (zależnie od tego, kto byłby jego kontrkandydatem), czyli właściwie tyle, ile w ostatnim przed decyzją sądu sondażu dostała Le Pen (od 34 do 37 proc.). Daleko za nim (23–25 proc.) plasuje się były konserwatywny premier Edouard Philippe.

– Podział Francji na dwa obozy: establishmentu i anty-establishmentu jeszcze bardziej się umocnił – mówi Bertoncini.

Le Pen nie zamierza ustąpić Bardelli. Przynajmniej na razie

Który z nich weźmie górę? Kara, jaka spotkała Le Pen, była szokiem tak dla Le Pen, jak i kraju. Niewielu się jej spodziewało. Co prawda u progu kampanii w wyborach prezydenckich w 2017 roku ówczesny kandydat umiarkowanej prawicy (Republikanie) i były premier François Fillon padł ofiarą podobnego skandalu. Okazało się, że jego żona Penelope przez lata otrzymywała za fikcyjne zajęcie pieniądze z francuskiego Zgromadzenia Narodowego. Jednak Fillon mógł wziąć udział w wyborach (wyrok zapadł później). Osiągnął w nich o wiele słabszy od spodziewanego wynik, co otworzyło drogę do wielkiej kariery dla Emmanuela Macrona. Tym razem Le Pen ma zaś już tylko bardzo niewielkie szanse na udział w walce o Pałac Elizejski w 2027 roku.

Czytaj więcej

Sąd uśmierca politycznie Le Pen. I otwiera skrajnej prawicy drogę do władzy

Zaskoczenie jest tak wielkie, że w jej ugrupowaniu dopiero rodzi się strategia, co dalej. Sama Le Pen nie chce tak łatwo ustąpić na rzecz Bardelli.

– Zrzucono na nas bombę atomową. Ale się nie poddam – zapowiedziała w poniedziałek wieczorem w telewizji TF1. I wykluczyła porzucenie już na tym etapie starań o najwyższy urząd w państwie. Strategia jest jednak bardzo ryzykowna. Nawet jeśli sąd wyższej instancji się pospieszy i rozpatrzy odwołanie od wyroku wykluczającego na pięć lat z udziału w nowych wyborach, nie nastąpi to przed jesienią przyszłego roku, w chwili gdy kandydaci będą zbierali podpisy merów i innych wysokich przedstawicieli administracji (trzeba ich mieć 500). Ilu z nich zdecyduje się poprzeć kandydatkę, którą (co bardzo prawdopodobne) sędziowie znów wykluczą z udziału w wyborach? 

Jednak Le Pen, która uczestniczyła już w trzech kampaniach prezydenckich i szykowała się do przejęcia Pałacu Elizejskiego od lat, trudno jest dać za wygraną.

– Nasz ruch ma wspaniały atut, jakim jest Jordan Bardella. Nie powinniśmy go zbyt wcześnie wykorzystywać – powiedziała. Za niemożliwy uznała także układ, w którym jej podopieczny zostaje prezydentem kraju, a ona sama – jego premierem. 

Ale nawet gdyby już teraz postawiła na Bardellę, jego zwycięstwo wcale nie byłoby przesądzone. Na jego korzyść z pewnością gra ogromna frustracja w kraju z powodu pozbawienia 13 milionów dotychczasowych zwolenników Le Pen głosowania na swoją kandydatkę. Ale problemem jest jego niezwykle młody wiek i związane z tym słabe doświadczenie. – Prowadziłem niedawno spotkanie z nim dla przedsiębiorców. Jest naprawdę bardzo słaby – mówi Bertoncini. 

Walka o schedę po Le Pen już się zaczęła

– W tej sytuacji zaczyna się walka o schedę po Le Pen. Jedną z jej beneficjentek mogłaby okazać się Marion Maréchal, siostrzenica Marine Le Pen. 35-letnia eurodeputowana zdobyła co prawda swój mandat z listy konkurencyjnego na skrajnej prawicy ugrupowania Reconquête Érica Zemmoura, ale zaraz potem z nim zerwała, zakładając własne ugrupowanie. 

– Inaczej niż Zjednoczenie Narodowe, które wchodzi m.in. razem z Fideszem Orbána w skład klubu Patrioci dla Europy w europarlamencie, partia Maréchal wchodzi w skład Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (ECR) razem m.in. z PiS-em. Jest to więc nacjonalistyczny populizm w wersji nieco bardziej light – mówi Bertoncini. 

Czytaj więcej

Le Pen traci Pałac Elizejski

Sam Zemmour też chętnie rozwinął swoją karierę kosztem Le Pen, jednak sondaże pokazują dramatycznie niski poziom poparcia dla niego. 

Ale pustka po Le Pen powoduje, że może się odrodzić konserwatywna, gaullistowska prawica: Republikanie. Nie przez przypadek jej lider Laurent Wauquiez ostro skrytykował w poniedziałek wyrok wydany wobec liderki ZN. Od dawna w wielu kluczowych kwestiach jak polityka migracyjna doprowadził on do gwałtownego skrętu w prawo. Część Republikanów na czele z ówczesnym przywódcą partii Érikiem Ciottim już w 2022 roku poparło w wyborach prezydenckich Le Pen. Teraz może za nim pójść całe ugrupowanie. Wspólnym kandydatem skrajnej prawicy i gaullistów mógłby okazać się też niezwykle konserwatywny minister spraw wewnętrznych Bruno Retailleau. Jest on praktykującym katolikiem, rzecz rzadka nad Sekwaną. 

Kryzys polityczny we Francji mógłby się jednak pogłębić już bardzo szybko. Tak by się stało, jeśli Le Pen zdecyduje się na obalenie mniejszościowego rządu François Bayrou. Potrzebowałaby do tego co prawda głosów lewicy, jednak ta od początku krytykuje liberalną politykę gospodarczą ekipy u władzy. Co prawda zgodnie z wyrokiem liderka skrajnej prawicy nie mogłaby ponownie ubiegać się o mandat posła, ale mogłaby zostać premierem, jeśli jej partia zdobyłaby większość. 



Francja się gotuje. Sędzia, która wydała w poniedziałek wyrok skazujący za defraudację środków europejskich przeciw Marine Le Pen, otrzymała groźby śmierci. Lider socjalistów w parlamencie wystąpił więc we wtorek do premiera, aby jednoznacznie wsparł wymiar sprawiedliwości. Ale tak się nie stało. Sam Bayrou i jego liberalne ugrupowanie Modem w podobny sposób defraudowało środki europejskie (został w ubiegłym roku uniewinniony, ale prokuratura się od tego odwołała). Podobnie zrobił i Jean-Luc Mélenchon. 

Pozostało jeszcze 92% artykułu

Czytaj więcej, wiedz więcej!
9zł za pierwszy miesiąc.

Rzetelne informacje, pogłębione analizy, komentarze i opinie. Treści, które inspirują do myślenia. Oglądaj, czytaj, słuchaj.
9 zł pierwszy miesiąc, a potem 39 zł/msc
Polityka
Nowe problemy doradcy Trumpa. Używał prywatnej skrzynki do komunikacji z rządem
Materiał Promocyjny
Jak wygląda nowoczesny leasing
Polityka
Porażka Donalda Trumpa i Elona Muska w Wisconsin
Polityka
Mołdawia kontra Rosja: Dyplomatyczna wojna z dala od ukraińskiego frontu
Polityka
Chiny–Rosja: „Przyjaciele na wieki”? Jak Pekin sprawdza lojalność Moskwy
Materiał Partnera
Kroki praktycznego wdrożenia i operowania projektem OZE w wymiarze lokalnym
Polityka
Podcast „Rzecz w tym”: Marine Le Pen będzie walczyć
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście