Korespondencja z USA
Tuż po objęciu rządów Donald Trump rozpoczął masowe deportacje. Głośno było o łapankach w Chicago czy Nowym Jorku. Ich celem jest – jak twierdzi jego administracja – wyłapanie niebezpiecznych kryminalistów, którzy nielegalnie przebywają w USA. Ale w ręce funkcjonariuszy Immigration and Customs Enforcement (ICE) wpadają też migranci bez kryminalnej przeszłości. Zresztą prezydent używa określenia „niebezpieczni kryminaliści” w stosunku do wszystkich migrantów niemających uregulowanego statusu imigracyjnego, bez względu na to czy popełnili jakieś przestępstwo czy nie.
Czytaj więcej
Gospodarka amerykańska przestała spełniać oczekiwania zwykłych ludzi – z tego wziął się Donald Trump. Ludzie uważają, że od niego bierze się całe zło, tymczasem on jest skutkiem zła – w wymiarze społecznym, politycznych, gospodarczym – które powstało wcześniej - mówi „Rzeczpospolitej” dr hab. Włodzimierz Batóg, profesor w Ośrodku Studiów Amerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego.
Do realizacji planu masowych deportacji administracja Trumpa potrzebuje jednak nowych placówek, w których umieszczani będą imigranci w oczekiwaniu na transport poza kraj. Ośrodki zatrzymań w USA są już przepełnione. Część migrantów z łapanek wypuszczana jest z powrotem na wolność, z monitorującymi bransoletkami, bo zwyczajnie ICE nie ma ich gdzie przetrzymywać.
Bardzo kosztowny obóz dla deportowanych
Dlatego prezydent nakazał Pentagonowi i Departamentowi Bezpieczeństwa Narodowego (DHS) stworzenie w Guantanamo na Kubie miejsca dla nielegalnych imigrantów.