Dr Machnik skomentował zapowiedź premiera Donalda Tuska dotyczącą „odchudzenia” rządu. – Z perspektywy komunikacyjnej premier mógł równie dobrze nie powiedzieć nic, ponieważ z tego komunikatu nic nie wynika – ocenił dr Machnik. – Wiemy doskonale, że wewnętrznie jest tam duży bałagan, już nawet nie z perspektywy politycznej ale strukturalnie. Nawet ministrowie przyznają, że niektóre działy są nie tyle źle zarządzane, co po prostu struktura jest źle stworzona – stwierdził.
Polityka mieszkaniowa przykładem chaosu w rządzie
Politolog wyjaśnił, że niektóre tematy obejmują działania kilku ministerstw, co powoduje chaos. – Tutaj przykładem jest polityka mieszkaniowa, gdzie minister Paszyk i minister Pełczyńska-Nałęcz pochodzą z dwóch ugrupowań, które mają na tę sprawę zupełnie inne spojrzenie – wyjaśnił Machnik. – Nagle rozpoczyna się duży problem komunikacyjny. Pewnie premier to również widzi – dodał.
Czytaj więcej
Planowana na czerwiec rekonstrukcja rządu będzie najpoważniejszą zmianą personalną i strukturalną od wyborów parlamentarnych. Znamy m.in. nazwisko potencjalnego następcy minister Izabeli Leszczyny i kształt nowego rządu, który zależy też od koalicjantów KO.
Zdaniem naukowca Donald Tusk nie chce robić żadnych nerwowych działań przed wyborami prezydenckimi. – Moim zdaniem to też jest dosyć odważne, bo ten komunikat może dawać do zrozumienia, że ministrowie się nie sprawdzają, że rząd źle działa – powiedział. – W dodatku pojawiają się też informacje, że Rafał Trzaskowski już sobie mebluje gabinet, co moim zdaniem jest również dość odważnym ruchem - ocenił.
Polityka to walka o wpływy i stanowiska
Bartłomiej Machnik ocenił też, że rekonstrukcja nie będzie łatwa do przeprowadzenia. – Pamiętajmy, że to jest rząd koalicyjny – powiedział. – Polityka to nie jest tylko to, co widzimy przed ekranem telewizora, ale to również walka o wpływy i stanowiska. Jeżeli to będzie najmniejszy rząd, to ciekaw jestem, co powiedzą koalicjanci i jak miałaby wyglądać ta potencjalna struktura. Patrząc na liczebność tego rządu, odchudzenie by się przydało. Niektóre resorty mają po pięciu lub sześciu wiceministrów – przypomniał.