W środę do Indii przyleciał amerykański samolot wojskowy, na pokładzie którego znajdowało się 104 nielegalnych imigrantów z Indii deportowanych z USA. Był to pierwszy taki lot do Indii, odkąd administracja Donalda Trumpa rozpoczęła swoją walkę z nielegalną migracją. Strona amerykańska potwierdziła, że imigranci zostali przywiezieni do Indii wojskowym samolotem transportowym C-17.
Indyjska opozycja: USA mają prawo deportować imigrantów, ale nie w taki sposób
Oburzenie indyjskiej opozycji wzbudziło to, że pasażerowie samolotu mieli spędzić całą podróż z USA do Indii w kajdankach i łańcuchach na nogach.
- Protestujemy przeciwko dokładnie temu – sposób, w jaki USA zrobiły to, co zrobiły, było nieakceptowalne – powiedział Shashi Tharoor, parlamentarzysta Indyjskiego Kongresu Narodowego. - Uważamy, że mają prawo deportować ludzi, którzy są tam nielegalnie. I jeśli okaże się, że są to obywatele Indii, mamy prawny obowiązek przyjęcia ich w naszym kraju. Ale sposób, w jaki zostało to zrobione, w kajdankach, wciśnięci do samolotu wojskowego, jest nieakceptowalny - dodał.
Daler Singh, jeden z deportowanych mówił, że ręce i nogi imigrantów były w czasie lotu skrępowane. - Nie zdjęli nam kajdanków nawet, gdy jedliśmy – oburzał się. Lot z USA do Indii trwa co najmniej kilkanaście godzin. Inny imigrant, Harvinder Singh, na nagraniu umieszczonym w mediach społecznościowych przez opozycyjnego parlamentarzystę mówił, że deportowani "przez 40 godzin byli w kajdanach i łańcuchach" i nie mogli wstawać ze swoich miejsc. - To było gorsze niż piekło - przekonywał.