– Tu nie chodzi o mnie – powiedział Zandberg, zapytany w rozmowie z „Super Expressem” o to, czy jego start w wyborach ma na celu utrzymanie przy życiu partii Razem. – Chodzi o miliony Polaków rozczarowanych tym rządem. Tym, że praktycznie nic nie idzie do przodu – mówił, wyliczając, że „szpitale się sypią, kolejki do lekarza są coraz dłuższe. Mieszkania są wściekle drogie. Nie ruszył żaden program mieszkaniowy, tylko deweloperzy nabijają sobie kabzę”.
Wskazał przy tym, że premier Donald Tusk „bez żenady mówi, że nawet aborcji nie załatwi”. – Kwitnie za to koryciarstwo, tak jak za PiS-u. To nie tak miało wyglądać. Ludzie są rozczarowani Tuskiem, popędzili PiS. Na kogo mają głosować? – pytał.
Adrian Zandberg: Rząd Donalda Tuska żadnych poważnych zmian nie przeprowadzi
– W polityce, tak jak ją rozumiem, chodzi o poważne zmiany, a nie o to, żeby pudrować status quo i ładnie się uśmiechać. Nawet jak ktoś miał inne nadzieje, to już widać, ten rząd może i ładnie się uśmiecha, ale żadnych poważnych zmian nie przeprowadzi – zauważył lider Razem. – A szkoda, bo nad Polską zbierają się chmury – dodał.
Czytaj więcej
Europoseł Konfederacji Grzegorz Braun ogłosił start w wyborach prezydenckich 2025, choć wcześniej kandydatem partii został prezes Nowej Nadziei Sławomir Mentzen. Teraz liderzy Konfederacji zareagowali na decyzję Brauna. - Strata takiego lidera jak Grzegorz Braun jest istotnym faktem politycznym - powiedział Krzysztof Bosak, wicemarszałek Sejmu, prezes Ruchu Narodowego. - Rozstajemy się - mówił Mentzen.
Dopytywany o to zwrócił uwagę, że „mamy elektrownie, które dożywają swoich dni – te zbudowane za Gierka niedługo przestaną działać”. – Za parę lat padnie Bełchatów i zostaniemy z olbrzymim problemem. Będziemy płakać i płacić za import energii. Jedna, symboliczna elektrownia jądrowa, którą rząd buduje, nie wystarczy. Potrzebujemy przynajmniej ośmiu bloków jądrowych. Czy dziś ktoś o tym rozmawia? Nie – tłumaczył.