Korespondencja z Nowego Jorku
Republikańskie władze Teksasu w pełnej gotowości czekają na
nową administrację. Stan oferuje własne grunty pod ewentualną budowę dużych
federalnych ośrodków deportacyjnych. – Czegokolwiek rząd federalny będzie
potrzebował. Mamy tysiące akrów ziemi nad rzeką. Jeżeli administracja Trumpa
powie, że potrzebuje miejsca w pobliżu Austin czy Dallas albo Houston, to z
przyjemnością im pomożemy – zapewniał Dawn Buckingham, komisarz ds. gruntów.
Teksas najlepszy w zwalczaniu imigracji
Teksas to stan położony na granicy z Meksykiem, którego władze obwiniają obecną demokratyczną administrację o kryzys na granicy. W pierwszej połowie kadencji Joe Bidena przekraczały ją tysiące migrantów dziennie, szukając azylu w USA.
Czytaj więcej
Prezydent-elekt Donald Trump potwierdził w poniedziałek, że planuje ogłosić stan wyjątkowy i wykorzystać wojsko USA do przeprowadzenia masowych deportacji.
Choć kontrola granicy oraz polityka imigracyjna to domena służb federalnych, władze stanowe przeznaczyły ponad 10 miliardów dolarów własnych funduszy, by powstrzymać napływ przybyszów, m.in. aresztując migrantów pod pretekstem, że złamali jakieś prawo stanowe, i zamykając ich w stanowych ośrodkach penitencjarnych. Po miesiącach za kratami wielu migrantów przyznawało się do winy i było deportowanych już przez władze federalne.
Wprowadzono tam program Operation One Star, w ramach którego Gwardia Narodowa i stanowy Wydział Bezpieczeństwa Publicznego koordynują działania mające na celu zatrzymanie napływu migrantów i wydalanie ich ze stanu. W kręgach republikańskich uważany jest za prototyp tego, jak postępować z nielegalnymi migrantami.