Marcin Kierwiński: za zaniechania, które doprowadziły do powodzi, odpowiada rząd PiS

My to wszystko odbudujemy, i to jest również moje osobiste zobowiązanie. Jednak nie ma takiej możliwości, żeby postawić połowę miasta od nowa w trzy miesiące – mówi Marcin Kierwiński, minister koordynujący działania związane z odbudową obszarów dotkniętych powodzią.

Publikacja: 09.12.2024 05:14

Marcin Kierwiński

Marcin Kierwiński

Foto: PAP/Maciej Kulczyński

Powodzianie mogą obawiać się tego, jak spędzą święta?

Pomagamy, jesteśmy i gwarantujmy opiekę. Podkreślam: gwarantujemy. Natomiast trudno o brak obaw w sytuacji, gdy straciło się dom i mieszka się w hotelu. To jest rozwiązanie tymczasowe. Niekiedy, w związku z poziomem zniszczeń, domu nie da się odbudować w dwa miesiące. Robimy wszystko, aby poszkodowani przez powódź dostali zasiłki, a ludzie jak najszybciej wrócili do normalności. Niestety, będą także rodziny, które spędzą święta poza domami, bo zabrał je żywioł.

Czytaj więcej

Powódź w Polsce. Jakie błędy popełniono i czy Nysa musiała zostać zalana

Powodzianie narzekają na opieszałość i nieskuteczność pomocy. 

Rozumiem irytację, bo nie ma takich pieniędzy, które zrekompensowałyby ogrom strat i przywróciłyby dotychczasowe życie. Nie mówimy wyłącznie o kwestiach materialnych, ale także mentalnych, o poczuciu bezpieczeństwa, o utożsamianiu się z miejscem, w którym się żyje.

Jednak proszę nie uogólniać. Niewystarczające tempo wypłat zasiłków to przypadki poszczególnych gmin. Rząd od pierwszych dni po powodzi rozpoczął wypłaty zasiłków 1 tys. zł, 2 tys. zł i 8 tys. zł. To były środki, które bardzo szybko trafiły do poszkodowanych. Teraz jesteśmy na finiszu wypłat „dużych” zasiłków remontowo-budowlanych w wys. do 100 tys. zł i do 200 tys. zł, w tym także zaliczek na te zasiłki. Należy pamiętać, że ich wysokość jest uzależniona od poziomu zniszczeń, które szacowały gminne komisje przy wsparciu pracowników nadzoru budowlanego czy wyspecjalizowanych inżynierów. Jeżeli gdzieś te straty są niedoszacowane, świadczeniobiorcy mogą się od decyzji odwołać. Zwłaszcza teraz, gdy mają już środki na prowadzenie prac. Tryb odwoławczy nie wstrzymuje remontu. W tym procesie musieliśmy oprzeć się na pracownikach z samorządów. To oni są najbliżej ludzi. My przekazaliśmy pieniądze, samorządy pomagają przy ich dystrybucji.

Powiaty, na terenie których wprowadzono stan klęski żywiołowej

Powiaty, na terenie których wprowadzono stan klęski żywiołowej

Foto: PAP

Na Dolnym Śląsku ludzie narzekają, że nie zdążą do końca roku z odnową mieszkań.

Na Dolnym Śląsku blisko 80 proc. rodzin otrzymało pełne zasiłki w wysokości do 200 tys. zł albo 50 tys. zł zaliczki tytułem tego zasiłku. Część rodzin nie będzie mogła szybko wrócić do swoich domów ze względu na skalę zniszczeń. Zapewnimy tym osobom lokale zastępcze, dopóki będą potrzebowały pomocy. Sytuacje są różne. Czasami remontu nie można rozpocząć, bo ściany schną. Bywa, że ludzie przenoszą się na wyższe kondygnacje budynku w trakcie remontu. Inni planują rozpoczęcie prac na wiosnę. Nie ma jednego modelu postępowania.

Chcielibyśmy, żeby pieniądze na początku grudnia trafiły do wszystkich osób, które złożyły wnioski. I to jest jak najbardziej osiągalne na Opolszczyźnie, gdzie wypłacono 96 proc. zaliczek lub pełnych zasiłków remontowo-budowlanych dla powodzian. Na Dolnym Śląsku ten poziom zbliża się do 80 proc. Tempo wypłat nareszcie jest takie, jak powinno.

Czytaj więcej

Eksplozja cen i zalew biurokracji. Z czym zmagają się powodzianie

Sołtys wsi Goszów w gminie Stronie Śląskie 18 listopada skarżyła się, że jeśli chodzi o wypłaty do 200 tys. zł, to u niej na wsi jeszcze nikt niczego nie dostał, a wnioski złożyło około 30 rodzin.

Dane z piątku (6 grudnia) mówią, że w gminie Stronie Śląskie 88 proc. rodzin otrzymało pełne zasiłki do 200 tys. zł lub zaliczki. Według informacji Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego w większości gmin proces wypłat dobiegł końca. Łatwo epatować niesprawdzonymi danymi, jak pewna posłanka PiS, która twierdziła, że w jednej z miejscowości na Opolszczyźnie nikt nie dostał zasiłku na remont. Gdy sprawdziliśmy dane na dzień wypowiadania tych słów, okazało się, że 62 proc. rodzin w tej miejscowości dostało wypłaty. Niedobrze, gdy polityka miesza się do tragedii i do pomocy powodzianom. Zakłamuje to rzeczywistość, jest nieprawdziwe i niesprawiedliwe.

Przedsiębiorcy skarżą się, że są pomijani przy procedurze udzielania wsparcia, a formalności ulegają wydłużeniu. Na ile papierologia, kwestie administracyjne spowalniają lub udaremniają pomoc powodzianom?

Pan mówi: „papierologia”, a ja powiem: dysponowanie publicznymi pieniędzmi. Publicznymi, czyli nas wszystkich. Nie możemy tych pieniędzy po prostu, ot tak, rozdać, bez procedur. One muszą trafić do poszkodowanych. Ale rozmawiajmy o konkretnych sytuacjach. Przy dystrybucji środków wykorzystaliśmy system, który w Polsce obowiązywał od powodzi z 1997 roku, i przez ostatnie tygodnie robiliśmy wszystko, aby maksymalnie go uprościć. Przykładem jest wprowadzenie zaliczek na zasiłki – pierwszy raz w historii. To była reakcja na to, że tempo wypłat było niewystarczające.

Jeżeli chodzi o biznes, jestem świeżo po spotkaniu z przedsiębiorcami w Lądku-Zdroju i niektóre rzeczy udało się usprawnić, np. zwiększenie bieżącego wsparcia płynnościowego z 50 tys. zł do 200 tys. zł w ramach instrumentu MRiT, czy wprowadzenie zwolnienia ze świadczeń ZUS. Przedsiębiorcy złożyli do Regionalnych Funduszy Pożyczkowych ponad 250 wniosków na sumę 15,6 mln zł. Poza tym świadczenia interwencyjne wypłaca ZUS, na co zarezerwowaliśmy 1 mld zł z budżetu państwa. Wpłynęło prawie 1,5 tys. wniosków o wsparcie na dalsze prowadzenie działalności gospodarczej – na kwotę ponad 150 mln zł. Dodatkowo od 10 grudnia przedsiębiorcy poszkodowani przez powódź będą mogli składać wnioski o wsparcie do 5 mln zł ze środków Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej we współpracy z Bankiem Gospodarstwa Krajowego. Podkreślam, że będą to pożyczki z możliwością umorzenia do 90 proc. przyznanej kwoty. To jest wielka pomoc państwa, ale tak naprawdę to jest wielka pomoc nas wszystkich, solidarnie. Bo to są nasze, budżetowe pieniądze.

Czytaj więcej

Powódź w Polsce. Sondaż: Jaką ocenę wystawiają Polacy rządowi Donalda Tuska?

Dla wielu przedsiębiorców kwestie infrastrukturalne są tak samo ważne jak kwestie bieżącej ich działalności.

Ruszają takie inwestycje, jak np. budowa mostu tymczasowego w Stroniu Śląskim, który powstanie przed Bożym Narodzeniem i ułatwi dojazd turystów do ośrodka narciarskiego. W powiecie kłodzkim powstają cztery inne przeprawy mostowe. My to wszystko odbudujemy i to jest również moje osobiste zobowiązanie. Jednak nie ma takiej możliwości, żeby postawić połowę miasta od nowa w trzy miesiące.

Czy wiadomo, dlaczego w Stroniu Śląskim doszło do zalania? Czy tama mogła zostać uszkodzona?

Dolnośląski wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego wskazał, że prawdopodobną przyczyną awarii tamy na Morawce w Stroniu Śląskim były prace remontowe prowadzone w 2022 r. pod nadzorem Wód Polskich. Prokuratura prowadzi śledztwo. W Stroniu Śląskim doszło do zaniedbań przez Wody Polskie, rządzone przez polityków PiS, którzy, co w tym kontekście nie dziwi, bronią się przez atak. Nie ma wątpliwości, że gdyby nie katastrofa na zaporze w Stroniu, skala powodzi byłaby znacznie mniejsza.

Ostatnio byłem w Bielicach w gminie Stronie Śląskie. Mieszkańcy opowiadali, że przez ostatnie dziesięć lat nie widzieli nikogo, kto chciałby z nimi rozmawiać o infrastrukturze przeciwpowodziowej. Tym bardziej nie było takich inwestycji. Za te zaniechania odpowiadają ważni politycy rządu PiS.

Czytaj więcej

Niemiecki dziennik: Powódź w Polsce chroni przed katastrofą Brandenburgię

Jakie konsekwencje będą wyciągane i wobec kogo?

Zaporą w Stroniu Śląskim zajmuje się prokuratura. Czekam na zakończenie jej pracy.

Chce pan powiedzieć, że gdyby nie błędne decyzje polityków PiS, to do powodzi by nie doszło?

Sytuacja w Stroniu Śląskim, w Lądku-Zdroju, w gminie Kłodzko wyglądałaby zupełnie inaczej, gdyby tama wytrzymała napór wody. Za te uszkodzenia obciążam politycznie PiS, który będąc u władzy, nie robił nic, by tamę porządnie konserwować. Nie było też, jak widać, odpowiedniego nadzoru podczas prowadzenia prac.

Dziś, po ponad dwóch miesiącach od powodzi, premier w rządzie PiS Mateusz Morawiecki odnalazł na mapie Ziemię Kłodzką, przyjeżdża tu i feruje proste wyroki. Gdzie był, kiedy trzeba było przygotować infrastrukturę przeciwpowodziową? PiS obsadziło Wody Polskie swoimi ludźmi. Prokuratura powinna rozliczyć każdą osobę, która dopuściła do zaniedbań w systemie przeciwpowodziowym. I rozliczy. Wody Polskie pod rządami PiS okazały się molochem niedostosowanym do rzeczywistości. Czeka nas poważna dyskusja nad przyszłością tej struktury.

Sytuacja w Stroniu Śląskim, w Lądku-Zdroju, w gminie Kłodzko wyglądałaby zupełnie inaczej, gdyby tama wytrzymała napór wody. Za te uszkodzenia obciążam politycznie PiS, który będąc u władzy, nie robił nic, by tamę porządnie konserwować

Janusz Cieszyński z PiS wytyka rządowi brak sprawczości w sprawie wyegzekwowania miliardów z Unii Europejskiej na pomoc powodzianom. Dlaczego wsparcie z Brukseli płynie tak wolno?

PiS jako ekspert od UE i pozyskiwania funduszy europejskich? Nie żartujmy. Poseł Cieszyński zachowuje się jak internetowy troll. Były minister rządu polskiego wie, jak działają fundusze europejskie i w jaki sposób trafiają do Polski. Złożyliśmy wniosek do Funduszu Solidarności, bo o nim mowa, w terminie. Dokument wymagał precyzyjnego oszacowania strat, co zwiększa szanse na dodatkowe pieniądze. Tylko że Fundusz Solidarności UE to jest stosunkowo nieduży i niejako dodatkowy strumień pieniędzy z UE. 5 mld euro, które deklarowała Ursula von der Leyen, ma pochodzić z Funduszu Spójności. Te pieniądze mają być przesuwane na cele przeciwpowodziowe z innych obszarów wsparcia. Na dniach ruszą umarzalne pożyczki dla przedsiębiorców, wystartuje program „Czyste powietrze” dla osób indywidualnych z terenów powodziowych. Uruchomione będą środki na infrastrukturę wodno-kanalizacyjną, drogową czy przeciwpowodziową. PiS nie dał rady tego załatwić w osiem lat. My to robimy teraz.

Prezydent Andrzej Duda był na terenach zalanych. Jak wygląda współpraca z głową państwa?

Prezydent, jeżeli chodzi o ustawy powodziowe, zawsze podpisywał je bardzo szybko. Bieżącego kontaktu z prezydentem nie mam, ale to rząd odpowiada za te procesy.

Natomiast prezydenckie Biuro Bezpieczeństwa Narodowego stworzyło ciekawy raport dotyczący szeroko rozumianej powodzi z września. Opisuje nie tylko kwestię braku inwestycji w infrastrukturę przeciwpowodziową, ale też demontaż obrony cywilnej, brak właściwych systemów ostrzegania i łączności. Raport BBN to wielki akt oskarżenia wobec rządu PiS i nieudolnej ekipy Morawieckiego. Oni po tym raporcie powinni zapaść się ze wstydu pod ziemię, a nie uprawiać politykierstwo na dramacie powodzian. Trzeba sobie powiedzieć jasno: skala tej tragedii to efekt ośmiu lat katastrofalnych rządów poprzedników.

Czytaj więcej

Dlaczego powódź w Polsce była tak tragiczna? Wiadomo, co zawiodło

Jak wygląda współpraca z sołtysami, lokalnymi władzami na terenach zalanych?

Coraz lepiej. Jestem w stałym kontakcie z samorządowcami. W każdym tygodniu jestem w miejscach najbardziej dotkniętych żywiołem. Razem rozwiązujemy najpilniejsze problemy. W procesie odbudowy samorząd i rząd muszą działać razem. Po tych kilku tygodniach od powodzi samorządowcy są coraz lepiej przygotowani do sięgania po środki rządowe, które przeznaczyliśmy na odbudowę. To naturalne, bo każda inwestycja wymaga przygotowania.

Odtworzenie infrastruktury publicznej to proces wielomiesięczny, a nie kilkutygodniowy. Potrzebna jest nowa dokumentacja, projekty, programy funkcjonalno-użytkowe. Wspieramy w sprawach strategicznych, uruchamiamy środki z rezerwy MSWiA, a także innych resortów, np. MEN czy MSiT, uruchomiliśmy program mieszkaniowy dla samorządów realizowany przez BGK. Dzięki wsparciu minister edukacji Barbary Nowackiej 39 szkół i przedszkoli otrzymało 30 mln zł na remonty i inwestycje. Kolejne wnioski są w trakcie weryfikacji. Kilka dni temu byłem w Lewinie Brzeskim, tamtejsza gmina otrzymała ponad 10 mln zł na szkoły i przedszkola.

Środków na pomoc powodzianom nie zabraknie?

Na pewno nie i to również moje osobiste zobowiązanie. Już teraz z pieniędzy podatników przekazaliśmy ponad 2,7 mld zł, z czego ok. połowy to zasiłki, które wypłaciliśmy. Pozostałe środki przeznaczamy na usuwanie skutków powodzi, na oczyszczanie, na odbudowę infrastruktury komunalnej czy wsparcie dla przedsiębiorców. Z Funduszu Spójności UE będziemy mogli przekierować do 5 mld euro. Będziemy też ubiegać się o finansowanie z Banku Światowego na projekty antypowodziowe.

Raport BBN na temat powodzi to wielki akt oskarżenia wobec rządu PiS i nieudolnej ekipy Morawieckiego. Oni po tym raporcie powinni zapaść się ze wstydu pod ziemię, a nie uprawiać politykierstwo na dramacie powodzian

A czy mieszkańcy tych terenów są zabezpieczeni przed kolejną powodzią? Czy będzie się odbudowywało domy na terenach, które mogą znowu zostać zalane, czy dojdzie do przesiedleń?

To trudne decyzje, bo rzeczywiście niektórym powodzianom zaproponujemy przenosiny. To jednak zawsze będą ich decyzje. To jest skomplikowany proces i zadanie dla specjalistów, którzy wytypują, gdzie można bezpiecznie budować, a których miejsc lepiej unikać. Podkreślam: to będą decyzje ekspertów, a nie polityków. A będą one pochodną systemu przeciwpowodziowego, który zaproponujemy. Szkoda, że teraz musimy nadrabiać zaniechania ośmiu ostatnich lat. Po powodzi z 1997 roku były przypadki, kiedy całe wsie przesiedlano pod budowę zbiorników retencyjnych. Odbyło się to w dialogu i bez protestów społecznych.

Nie ma pan obaw, że jeśli zawiedziecie powodzian, odbije się to na poparciu dla rządu i również na wyniku wyborów parlamentarnych?

Tragedie ludzi to nie jest sprawa polityczna! Nie kalkulujemy w ten sposób. Jeździmy regularnie w miejsca dotknięte żywiołem, aby pomagać. Gdybym miał przekonanie, że nie uda się tym ludziom pomóc, to nie rezygnowałbym z wysokiej pensji i bycia europosłem.

Czytaj więcej

Marcin Kierwiński niespodziewanie wraca do gry. Dlaczego?

A pan nie oszukał swoich wyborców, rezygnując z mandatu posła do PE?

Rolą polityka jest być tam, gdzie jest potrzebny i może pomagać. Powódź była tragedią. Nie planowałem zdawać mandatu, ale nie mogłem odmówić premierowi wykonania tego trudnego i odpowiedzialnego zadania. Odbudowa po powodzi to będzie jeden z największych projektów we współczesnej Polsce.

A nie traktuje pan obecnej funkcji jako trampoliny do prezydentury Warszawy, jeśli Rafał Trzaskowski zostałby wybrany prezydentem Polski?

Nie ma politycznych rozmów na temat Warszawy. Skupiam się na tym, co robię tu i teraz. Mam robotę do wykonania. Ludzie naprawdę potrzebują sprawnego działania, a nie politykowania.

Nie zaprzecza pan.

Lubię dużą dynamikę w pracy, niczego nie da się wykluczyć. Jednak skupiam się wyłącznie na pomocy powodzianom.

Czytaj więcej

Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego

Do kiedy będzie pan koordynował działania związane z odbudową obszarów dotkniętych powodzią?

Do kiedy będzie to niezbędne. Chciałbym, aby wiosną proces odbudowy był już zaawansowany, a normalność zaczęła wracać na tereny dotknięte powodzią.

Polityka
Donald Tusk w Parlamencie Europejskim: Europa musi być uzbrojona, jeśli ma przetrwać
Materiał Promocyjny
Suzuki e VITARA jest w pełni elektryczna
Polityka
Szymon Hołownia o starcie Krzysztofa Stanowskiego: Ja nie chcę być piłkarzem Barcelony
Polityka
Karol Nawrocki usłyszał pytanie o start Krzysztofa Stanowskiego. „Polska to jest wielka sprawa”
Polityka
Mentzen: Stanowski to poważniejszy kandydat od Trzaskowskiego i Nawrockiego
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
Polityka
Barbara Nowacka: Z Karola Nawrockiego na siłę próbowali zrobić Donalda Trumpa
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego