Na szczycie w Waszyngtonie padną ważne zobowiązania. Pępowina zwiąże NATO z Ukrainą

Na szczycie w Waszyngtonie 9 lipca sojusz zobowiąże się do udzielania Ukraińcom ogromnej pomocy wojskowej 40 mld euro rocznie, dopóki Rosja nie padnie.

Aktualizacja: 28.06.2024 06:12 Publikacja: 28.06.2024 04:30

Sojusz będzie przekazywał Ukrainie co roku wsparcie wojskowe warte 40 mld euro.

Sojusz będzie przekazywał Ukrainie co roku wsparcie wojskowe warte 40 mld euro.

Foto: Handout / UKRAINIAN PRESIDENTIAL PRESS SERVICE / AFP

Od 16 lat Ukraina wie, że „będzie członkiem NATO”. Taką formułę, kompromis między prezydentem George W. Bushem forsującym poszerzeniem paktu a kanclerz Angelą Merkel i prezydentem Nicolasem Sarkozym, ustalono na szczycie w Bukareszcie w 2008 roku. Okazała się ona jednak wyjątkowo nieszczęśliwa dla Ukraińców: z jednej strony nie zobowiązywała sojuszu do żadnych działań w obronie Ukrainy, ale z drugiej została uznana przez Putina za sygnał, że należy szybko przejąć kontrolę nad Kijowem, póki nie wpadnie on w ręce Zachodu.

W amerykańskiej stolicy NATO nie zamierza jednak wyjść poza tę formułę. Jest temu w szczególności przeciwny Joe Biden i Olaf Scholz, choć Emmanuel Macron przyłączył się do Polski i krajów bałtyckich, domagając się jasnej perspektywy członkostwa dla Ukraińców. Pod naciskiem Waszyngtonu i Berlina w projekcie wniosków szczytu odrzucono nawet formułę o tym, że przyjęcie Kijowa do sojuszu jest „nieodwracalne”. W zamian ma tam się znaleźć odniesienie o budowie „mostu prowadzącego do NATO”.

Czytaj więcej

Zełenski w Brukseli. UE podpisała z Ukrainą umowę o bezpieczeństwie

W trakcie ostatniego szczytu sojuszu w Wilnie latem 2023 roku prezydent Wołodymyr Zełenski otwarcie wyraził zawód brakiem postępu na drodze do przystąpienia jego kraju do paktu. 

 – Teraz Amerykanie chcą uniknąć podobnych scen i zamierzają wszystko ustalić z góry. Uważają, że konieczny jest pokaz jedności sojuszu nie tylko z powodu obchodów 75. rocznicy powołania NATO, ale także w perspektywie powrotu do Białego Domu Donalda Trumpa, który wielokrotnie wyrażał swój sceptycyzm wobec paktu – mówi „Rzeczpospolitej” Camille Grand, w latach 2016–2022 zastępca sekretarza generalnego sojuszu ds. strategicznych.

Wołodymyr Zełenski liczył, że w Waszyngtonie zapadnie decyzja o rozpoczęciu rokowań akcesyjnych z Ukrainą. Amerykanie i Niemcy nie zgodzili się na to nie tylko w obawie, że zostałoby to uznane przez Kreml za bezpośrednie zaangażowanie się paktu w ukraińską wojnę. Zdaniem Joe Bidena i Olaf Scholza Ukrainie pozostało jeszcze dużo do zrobienia, gdy idzie o ustanowienie stabilnej demokracji i państwa prawa, a także ograniczenie korupcji.

Od maja trwają trudne rozmowy, wedle jakiej formuły kraje NATO mają finansować pomoc dla Ukrainy

Amerykanie mają jednak bardzo konkretny pomysł, w jaki sposób pokazać Rosji, że NATO pozostanie u boku Ukrainy, jak długo to konieczne. Chodzi o zobowiązanie, że sojusz będzie przekazywał co roku wsparcie wojskowe warte 40 mld euro. To ogromna suma, skoro zdaniem sztokholmskiego instytutu SIPRI w tym roku cały budżet obronny Rosji wyniesie 109 mld dol., a Ukrainy 64,8 mld dol. 

W tym roku z wypełnieniem zobowiązania wobec Kijowa nie będzie problemu: sama Ameryka zamierza przekazać na ten cel 60 mld dol. pomocy wojskowej

Dotychczasowy sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg prowadzi od maja poufne rokowania w tej sprawie z 32 sojusznikami. Zdaniem agencji Bloomberga nie są one jednak łatwe, bo część sojuszników obawia się podjęcia na wiele lat sztywnych zobowiązań finansowych. Inni domagają się, aby wsparcie, jakiego udzielą Ukraińcom, zostało wliczone do 2 proc. PKB, które zdaniem paktu każdy z aliantów powinien przeznaczyć na obronę. W tym roku z wypełnieniem zobowiązania wobec Kijowa nie będzie problemu: sama Ameryka zamierza przekazać na ten cel 60 mld dol. pomocy wojskowej. Nie jest jednak jasne, jak duża będzie to pomoc, jeśli do Białego Domu wróci Donald Trump. 

Wsparcie krajów NATO dla Ukrainy będzie koordynował trzygwiazdkowy amerykański generał

Przełomowa decyzja, która zostanie ogłoszona na szczycie w Waszyngtonie, ma być także dotyczyć powołania w Wiesbaden odrębnej kwatery mającej koordynować wsparcie dla Ukrainy. Jak pisze „New York Times”, na jej czele stanąłby trzygwiazdkowy amerykański generał podlegający bezpośrednio głównemu dowódcy wojsk NATO w Europie (Saceur), generałowi Christopherowi G. Cavoli. Niemcy nie zgodzili się, aby nowa jednostka nosiła nazwę „misji”, w obawie, że mogłoby to sugerować, iż sojusz pozostaje w bezpośrednim konflikcie z Rosją. Stanęło więc na skrócie NSATU (NATO Security Assistance and Training for Ukraine). 

Chodzi jednak o to, aby pomoc była niezależna od zmiany polityki Białego Domu, na wypadek, gdyby prezydentem został Donald Trump

Zadaniem nowej kwatery ma być koordynacja wsparcia dla Ukrainy przez 32 sojuszników, choć Węgry z góry ustaliły ze Stoltenbergiem, że nie będą zmuszane do udziału w tej operacji. Taka inicjatywa ma pokazać Moskwie, że NATO będzie zaangażowane tak długo, jak trzeba we wsparcie Ukrainy w trwającej już trzeci rok wojnie, której zdaniem niektórych ekspertów ofiarą padło już milion zabitych i rannych rosyjskich i ukraińskich żołnierzy. Chodzi jednak o to, aby pomoc była niezależna od zmiany polityki Białego Domu, na wypadek, gdyby prezydentem został Donald Trump. Wreszcie istotna jest koordynacja działań różnych krajów paktu. Tu przywołuje się przykład przekazania przez Francję myśliwców Mirage: kłopotliwy podarunek dla Ukraińców, którzy już mają trudności z wyszkoleniem pilotów dla F-16. 

Co prawda NSATU ma funkcjonować równolegle do tzw. grupy Ramstein koordynującej pod okiem Amerykanów wsparcie udzielane Ukrainie przez około 50 krajów. Jednak w praktyce to teraz kwatera w Wiesbaden przejmie zdecydowanie najważniejszą rolę. 90 proc. wsparcia wojskowego, jakie otrzymują Ukraińcy, pochodzi bowiem z krajów NATO. Poza Stanami Zjednoczonymi ich największym źródłem są Niemcy. 

Od 16 lat Ukraina wie, że „będzie członkiem NATO”. Taką formułę, kompromis między prezydentem George W. Bushem forsującym poszerzeniem paktu a kanclerz Angelą Merkel i prezydentem Nicolasem Sarkozym, ustalono na szczycie w Bukareszcie w 2008 roku. Okazała się ona jednak wyjątkowo nieszczęśliwa dla Ukraińców: z jednej strony nie zobowiązywała sojuszu do żadnych działań w obronie Ukrainy, ale z drugiej została uznana przez Putina za sygnał, że należy szybko przejąć kontrolę nad Kijowem, póki nie wpadnie on w ręce Zachodu.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Panika w obozie Ursuli von der Leyen. Niepewna przyszłość kandydatki popieranej przez Donalda Tuska
Polityka
Ukraina i Mołdawia rozpoczynają rozmowy o członkostwie w Unii Europejskiej
Polityka
Nowy przejaw kultu jednostki w Korei. Oficjele noszą Kima na piersiach
Polityka
Wybory we Francji. Czy Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen przejmie władzę? Francuzi głosują
Polityka
Rosjanie chcą wpłynąć na wybory w Wielkiej Brytanii? Torysi „bardzo zaniepokojeni”