Olaf Scholz uwolnił falę alianckich czołgów dla Ukrainy

Opór Niemiec tak zirytował aliantów, że gdy wreszcie został przełamany, słychać sygnały wsparcia z całego NATO.

Publikacja: 26.01.2023 03:00

Kanclerz Olaf Scholz ogłosił w Bundestagu decyzję o wysłaniu czołgów na Ukrainę

Kanclerz Olaf Scholz ogłosił w Bundestagu decyzję o wysłaniu czołgów na Ukrainę

Foto: pap/EPA/CLEMENS BILAN

300 zachodnich czołgów: szacunek potrzeb Kijowa, jaki przedstawił szef ukraińskiego sztabu generalnego generał Walerij Załużny, był do niedawna postrzegany jako zagrywka negocjacyjna, która jednak ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Ale w środę po tym, jak kanclerz Olaf Scholz w końcu oficjalnie zapowiedział, że nie tylko Niemcy zgodzą się, aby inne kraje przekazały leopardy, ale i same się przyłączą do tego wsparcia, wśród aliantów ruszyła prawdziwa giełda, kto da więcej.

Największa zmiana nastąpiła za oceanem. Jeszcze na początku tygodnia Biały Dom wskazywał, że przekazanie abramsów nie wchodzi w grę. Pentagon przekonywał, że czołg jest zbyt wyrafinowany, aby się sprawdził w ukraińskich warunkach. Jak jednak ujawnił „Wall Street Journal”, sekretarz obrony Lloyd Austin w ostatnich kilkudziesięciu godzinach przeszedł z logiki wojskowej na polityczną. Uznał, że ważniejsze jest, aby przez dostawę abramsów pchnąć Niemcy do działania, niż to, jaka będzie praktyczna użyteczność amerykańskich maszyn.

Rzeczpospolita

31 abramsów

W środę w przemówieniu w Bundestagu Scholz potwierdził, że taki był warunek Niemiec przekazania leopardów.

Czytaj więcej

Dlaczego czołgi NATO mogą zmienić przebieg wojny na Ukrainie?

– Posuwaliśmy się krok po kroku, bo tylko tak jest to możliwe w niezwykle wybuchowej sytuacji, w jakiej znalazła się Europa. Działamy, ściśle koordynując nasze działania z aliantami – oświadczył Scholz.

Wsparcie Ameryki nie będzie symboliczne. Jeszcze w środę wystąpił Joe Biden i zapowiedział wysłanie na Ukrainę 31 czołgów M1 Abrams.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Decyzja Niemiec ws. leopardów wzmacnia Polskę i Morawieckiego

Same Niemcy chcą w pierwszym etapie przekazać 14 leopardów. Będą pobrane bezpośrednio z szeregów Bundeswehry, a nie – jak do tej pory sądzono – z magazynów armii. Tak będzie szybciej. Jednak minister obrony Boris Pistorius zapowiedział, że w dalszej kolejności nadejdzie jeszcze jedna kompania 14 leopardów. Jako pierwsza deklarację o wysłaniu również 14 czołgów złożyła wiele dni temu Polska. W środę premier Morawiecki podziękował kanclerzowi. – Decyzja o wysłaniu leopardów to wielki krok ku zatrzymaniu Rosji. Razem jesteśmy silniejsi – napisał na Twitterze.

Także prezydent Finlandii Sauli Niinistö, który znajduje się teraz w Kijowie, potwierdził, że jego kraj wkrótce przekaże kilkanaście leopardów.

Być może nawet 40 leopardów dostarczy Hiszpania, kraj, który sam je produkuje na niemieckiej licencji. – W takim momencie byłoby zupełnie niezrozumiałe, gdybyśmy znaleźli się gdzie indziej niż u boku naszych sojuszników Francji, Włoch, Portugalii, wspierając Ukrainę – powiedziała minister obrony Margarita Robles. Madryt rozważa nawet odsłonięcie granicy z Marokiem i wycofanie leopardów z enklaw w Ceucie i Melilli, byle przyjść z pomocą Ukraińcom. Portugalia zamierza przekazać cztery takie czołgi.

W Bratysławie i Pradze ruszyły z kolei konsultacje, czy nie przekazać Ukraińcom leopardów, które Niemcy z kolei mają przekazać obu krajom w ramach kompensaty za dostarczone wcześniej Ukrainie rosyjskie T-72.

Czytaj więcej

Kanclerz Scholz wyznaczył granice wsparcia wojskowego dla Ukrainy

Zakup 18 leopardów, aby przekazać je władzom w Kijowie, rozważa premier Holandii Mark Rutte.

Na początku tygodnia Emmanuel Macron powiedział, że warunkiem przekazania francuskich leclerców jest, aby nie doprowadziło to do eskalacji wojny, aby były skuteczne na polu walki oraz aby taki ruch nie osłabił francuskiej obrony. Teraz źródła w Pałacu Elizejskim mówią, że pierwszy z tych warunków już jest spełniony, a wkrótce skończy się analiza dwóch kolejnych. Wcześniej Brytyjczycy już zapowiedzieli dostarczenie 14 czołgów Challenger. Na razie nie słychać natomiast, by Włochy zaoferowały swoje czołgi Ariete. Kraj ma ich przeszło 200.

Zdaniem amerykańskiego wywiadu leopardy z łatwością pokonają rosyjskie T-72: udowodniły to w przeszłości. Gorzej może być z nowszymi T-90 i T-14 Armata. Tych jednak jest niewiele z powodu braku części: Rosja cierpi przez sankcje nałożone przez Zachód. Pentagon radzi więc Ukrainie, aby zamiast koncentrować się na walkach w Donbasie, postawić przede wszystkim na ofensywę na południu kraju i przebić się do Morza Azowskiego. Zachodnie czołgi miałyby przywrócić element mobilności w wojnie, która od wielu miesięcy ma charakter statystyczny.

Moskwa odpowiada

Problemem jest jednak czas. Minister obrony Boris Pistorius przyznał, że niemieckie czołgi dotrą do Ukrainy „w ciągu dwóch–trzech miesięcy”. Znacznie więcej czasu zajmie dostarczenie abramsów. Chodzi w szczególności o szkolenie ukraińskich załóg. Jednak Kreml, który jest podejrzewany o szykowanie wiosennej ofensywy, może wykorzystać tę lukę czasową i przyspieszyć uderzenie.

Na razie Moskwa odpowiedziała atakiem retorycznym.

– Gdy leopardy pojawią się w Ukrainie, spalimy je tak, jak zrobiliśmy z całą zachodnią bronią – oświadczył rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, jak zwykle mijając się z prawdą.

Rosyjski ambasador w Berlinie Sergiej Nieczajew odwołał się z kolei do wciąż żywych w Niemczech obaw przed powtórką tragicznej historii. – Czołgi z niemieckim krzyżem znów pojadą na wschodni front. To tragiczny błąd, który uniemożliwi powrót kiedykolwiek do normalnych rosyjsko-niemieckich relacji – oświadczył Nieczajew.

Zdaniem instytutu Insa tylko 40 proc. Niemców uważa, ze ich kraj powinien dostarczać Ukraińcom leopardy, podczas gdy 49 proc. jest przeciwnego zdania.

Scholz, do którego w środę zadzwonił z podziękowaniami prezydent Zełenski, przełamał z pomocą Amerykanów ten opór. Jednak podkreślił, że kolejne czerwone linie już przekroczone nie zostaną. Chodzi o przekazanie Ukraińcom niemieckich myśliwców, a także wysłanie niemieckich żołnierzy do Ukrainy.

Ukraińskie załogi leopardów będą się szkolić w Świętoszowie

Polskie wojsko, które od blisko dwóch dekad jest użytkownikiem prawie 250 leopardów 2, a dziś dysponuje już trzema wersjami tych czołgów – najstarszymi Leo 2A4, ponad czterdziestoma zmodernizowanymi we współpracy z niemieckim producentem Rheinmetall – Leo 2PL, i przeszło setką nowszych Leo 2A5, stworzyło na poligonie świętoszowskim przy 10. Brygadzie Kawalerii Pancernej jeden z największych i najnowocześniejszych w Europie ośrodków szkolenia ich załóg. Wszystko wskazuje na to, że trafią tam przyszli ukraińscy pancerniacy. Zapowiedział to jeszcze przed spotkaniem w Niemczech Marcin Przydacz, szef BBN, a już w trakcie debaty ministrów obrony NATO w Ramstein skonkretyzował minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak. – W ramach pakietu wsparcia dla Ukrainy Polska będzie w stanie wyszkolić załogi przyszłej ukraińskiej brygady pancernej wyposażonej w czołgi dostarczone przez zachodnich sojuszników – stwierdził. Świętoszowski Ośrodek Szkolenia Leopard dysponuje sprzętem pancernym specjalnie dostosowanym do nauki jazdy oraz praktycznego treningu w terenie i na strzelnicy. Centrum szkoleniowe wyposażono w odpowiednie trenażery i nowoczesne symulatory wykorzystujące m.in. technikę laserową do ćwiczenia profesjonalnych umiejętności i zespołowego działania załóg leopardów, treningu ogniowego czy reagowania w sytuacjach kryzysowych, np. ewakuacji czołgistów z zatopionego czołgu.

Polityka
Greta Thunberg brała udział w proteście opozycji w Tbilisi
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Polityka
Kamala Harris czy Donald Trump? Oto jest pytanie
Polityka
Kamala Harris czy Donald Trump? Wszystkie oczy zwrócone na Amerykę
Polityka
Rosyjski socjolog: nasze państwo sympatyzuje z Trumpem
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Polityka
Radykalne wypowiedzi Donalda Trumpa na finiszu. Dlaczego idzie na całość?