– Prawie wszystkie największe koncerny czują swoją odpowiedzialności i dają pieniądze na budowę cerkwi: Łukoil, Nornikiel, FosAgro – powiedział rzecznik moskiewskiego patriarchy Aleksander Wołkow.
Sam patriarcha Cyryl w niedzielę po poświęceniu cerkwi w Strasburgu (we Francji) powiedział, że patriarchat „buduje trzy cerkwie na dobę” i „w ciągu ostatnich dziesięciu lat zbudowano ich 30 tysięcy”.
Ekspansja Cerkwi zaczęła wywoływać protesty. W połowie maja przez tydzień trwały protesty w syberyjskim Jekaterynburgu przeciw budowie nowej świątyni w centrum miasta. W tym miejscu stała cerkiew zburzona przez komunistów w latach 30. ubiegłego wieku, ale demonstranci domagali się pozostawienia zieleni. W pobliżu znajdują się dwie inne cerkwie. W konflikt musiał się włączyć prezydent, który zaproponował referendum. Badania opinii publicznej w mieście wykazały, że 74 proc. mieszkańców jest przeciw budowie.
– Jaki człowiek zdrowy na umyśle i w normalnym stanie moralnym będzie się sprzeciwiał budowie świątyń – denerwował się Wołkow. Rządowa propaganda nazwała mieszkańców Jekaterynburga „biesami”, ale z budowy zrezygnowano. Władze dwóch innych syberyjskich miast wycofały zgody na budowę świątyń w śródmieściu, by nie wywołać kolejnych protestów.
Wbrew temu, co mówił patriarcha, obecnie Rosyjska Cerkiew ma 21,9 tys. świątyń w Rosji (i 38,5 tys. we wszystkich terytoriach jej podległych). W ciągu ostatnich dziesięciu lat ich liczba wzrosła o 30 proc. Wraz z pogarszaniem się warunków życia w Rosji budowa świątyń zaczyna wywoływać rosnącą złość. W Jekaterynburgu wskazywano, że od 2000 roku liczba placówek medycznych zmniejszyła się z 10,7 tys. do 5,5 tys., co oznacza, że zamykano jedną dziennie.