Po planach aneksji Kanady, Grenlandii oraz strefy Kanału Panamskiego USA zamierzają przejąć cześć Bliskiego Wschodu, czyli Strefy Gazy. Rewolucyjne propozycje prezydenta Trumpa spotkały się z powszechnym oburzeniem i niezrozumieniem na świecie, zwłaszcza w regionie Bliskiego Wschodu. Przyjmując w Białym Domu pierwszego zagranicznego gościa, jakim był premier Izraela, Trump wyjaśnił, że USA przejmą i zawłaszczą cały obszar Strefy Gazy wraz morzem gruzów, na którym powstać ma riwiera Bliskiego Wschodu. Niemal 2 mln Palestyńczyków zamieszkujących ten obszar powinno przenieść się do sąsiednich krajów w „geście humanitarnym” i przy pomocy finansowej – powiedział Trump.
Czytaj więcej
Wysłannik Donalda Trumpa ds. Bliskiego Wschodu Steve Witkoff odniósł się do deklaracji Donalda Trumpa, który ogłosił, że USA chcą przejąć kontrolę nad Strefą Gazy. - Lepsze życie niekoniecznie musi być związane z przestrzenią fizyczną, w której obecnie się znajdujesz - stwierdził.
Wcześniej wzywał Jordanię, Egipt i inne państwa arabskie do udzielenia gościny Palestyńczykom. Jednak chętnych do uczestnictwa w przesiedleniach brak, przede wszystkim dlatego że państwa regionu obawiają się destabilizacji politycznej. W dodatku przymusowe przesiedlenia byłyby równoznaczne z czystką etniczną, co stoi w jawnej sprzeczności z prawem międzynarodowym. Jednak to w tym kontekście Trump mówił o wysłaniu w ten region armii, jeżeli byłaby taka konieczność. Nie wiadomo, czy miał na myśli okazanie wsparcia armii Izraela, która po 15 miesiącach brutalnej wojny nie zdołała całkowicie wyeliminować Hamasu, czy też myślał o bezpieczeństwie gości riwiery, gdy już stanie się faktem.
Senator Chris Murphy uważa, że tu chodzi tylko o odwrócenie uwagi od cięć w wydatkach dokonanych przez Muska
Premier Netanjahu był zachwycony, nazywając Trumpa największym przyjacielem Izraela, który kiedykolwiek zasiadał w Białym Domu. Pochwalił zwłaszcza amerykańskiego prezydenta za prezentację świeżych pomysłów i przełamanie konwencjonalnego myślenia. W opinii zdecydowanej większości komentatorów pomysł Trumpa jest nie tylko niemożliwy do zrealizowania, ale wręcz absurdalny. W komentarzach światowych mediów zaroiło się od określeń w rodzaju „zwariowany pomysł” czy „absurdalna idea”.
Bez używania takich słów, ale w podobnym duchu, odnieśli się do pomysłu Trumpa liderzy wielu krajów, począwszy od Europy po Chiny. Oczywiście także w Moskwie padły słowa krytyki. W gruncie rzeczy nie wiadomo, co skłoniło Trumpa do prezentacji tak niewiarygodnego planu. Wśród licznych spekulacji dość przekonująco zabrzmiała opinia Chrisa Murphy’ego, senatora demokratów, który twierdzi, że jedynym celem tej propozycji jest odwrócenie uwagi od szeroko zakrojonych prób Elona Muska zmierzających do zmniejszenia rozmiarów federalnej administracji USA.