Opinia konsultant krajowej w dziedzinie położnictwa i ginekologii o aborcji w Oleśnicy

W aktualnym stanie prawnym powoływanie się na zagrożenie dla zdrowia psychicznego kobiety przy podejmowaniu decyzji o przerwaniu ciąży często służy do zastępowania nieistniejącej przesłanki embriopatologicznej – przyznaje konsultant krajowa w dziedzinie położnictwa i ginekologii.

Publikacja: 18.04.2025 12:53

Opinia konsultant krajowej w dziedzinie położnictwa i ginekologii o aborcji w Oleśnicy

Foto: Adobe Stock

Kwestia tego, w jaki sposób należy rozumieć sformułowanie „przerywanie ciąży”, powróciła wraz ze sprawą pacjentki z Oleśnicy. Kobieta zdecydowała się na aborcję bardzo późno, bo w 36. tygodniu ciąży, po tym jak lekarze potwierdzili ciężką wadę u płodu. 10 kwietnia list z prośbą o przedstawienie interpretacji przepisów skierował do minister zdrowia Izabeli Leszczyny zarząd Towarzystwa Ginekologów i Położników, o czym „Rzeczpospolita” poinformowała jako pierwsza. Spór dotyczy tego, czy po osiągnięciu przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem matki, ciążę należy przerwać w sposób, który umożliwia uratowanie dziecka, np. w drodze cesarskiego cięcia. Czy też metodą indukcji asystolii u płodu, czyli poprzez wstrzyknięcie płodowi chlorku potasu, co jest równoznaczne z jego uśmierceniem.

Czytaj więcej

Aborcja w dziewiątym miesiącu ciąży. Izabela Leszczyna komentuje dla "Rz"

Eutanazja w Polsce jest niedozwolona

– W Polsce jest określone prawo, które obowiązuje nas wszystkich, bez względu na to czy jesteśmy lekarzami czy prawnikami – komentuje prof. dr hab. n. med. Ewa Wender-Ożegowska, konsultant krajowa w dziedzinie położnictwa i ginekologii. Jak wskazuje, sytuacja pacjentki, która trafiła do szpitala w Łodzi, a później w Oleśnicy, była bardzo skomplikowana. U dziecka wykryto poważną wadę; pacjentka poprosiła o przerwanie ciąży w momencie, kiedy dziecko, teoretycznie, miało szansę na przeżycie z fizjologicznego punktu widzenia. – I tu się zaczyna problem, bo nie mamy prawa podejmować za lekarza decyzji, czy ma kogoś ratować czy nie.  Z jednej strony jest wola matki i zagrożenie jej zdrowia, w tym wypadku była to kwestia opinii psychiatrycznej, a z drugiej strony polskie prawo teoretycznie nie precyzuje, jak należy postępować z nienarodzonym dzieckiem z ciężką wadą – tłumaczy profesor.

Jak wyjaśnia, według Kodeksu Etyki Lekarskiej lekarz musi podjąć czynności pozwalające pacjentowi, w tym wypadku noworodkowi, na godne przeżycie. – Jeśli jest w stanie je uratować, to ratuje. Jeśli zostało urodzone za wcześnie, albo nie jest w stanie podjąć czynności życiowych, pozwala mu godnie odejść, czyli nie prowadzi tzw. uporczywej terapii. I taką propozycję uzyskała pacjentka. Tej decyzji nie zaakceptowała. Pamiętajmy jednak, że brak ratowania dziecka może zostać uznany za naruszenie norm etycznych i skutkować co najmniej wszczęciem postępowania w kwestii odpowiedzialności zawodowej – mówi prof. Ewa Wender-Ożegowska.

Część prawników – wskazuje – jest zdania, że nikt nie miał prawa pozbawiać życia tego dziecka, a część uważa, że można było podać środek, który pozbawił je życia wewnątrz macicy. – Wydawać by się mogło, że nie ma dzisiaj jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy można było podać ten środek. Jeśli zajrzymy do kodeksu karnego to jednak jest jednoznacznie określone, że przepisy polskiego prawa przewidują ochronę zdrowia i życia człowieka, jak również ochronę życia i zdrowia płodu (art. 152, 153, 157a k.k.). Polskie prawo nie utożsamia również przerwania ciąży z pozbawieniem życia dziecka, a eutanazja jest w Polsce zabiegiem niedozwolonym, czy akceptujemy to, czy nie. I nie możemy w Polsce powoływać się na prawodawstwo innych krajów – wyjaśnia „Rz”.

Czytaj więcej

Grzegorz Braun w szpitalu w Oleśnicy. Prokuratura bada sprawę

Przepisy przed wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego pozwalały na dokonanie terminacji ciąży w sytuacji, kiedy płód nie miał szansy na samodzielne przeżycie. I myślę, że jest to dużo bardziej akceptowalna sytuacja dla lekarzy ginekologów niż stawianie nas przed decyzją, czy mamy podawać leki, które zabijają płód, który mógłby potencjalnie przeżyć, albo mógłby godnie odejść z tego świata dzięki opiece paliatywnej.  Dlaczego nas, ginekologów ustawodawca stawia w takiej sytuacji?

Prof. dr hab. n. med. Ewa Wender-Ożegowska, konsultant krajowa w dziedzinie położnictwa i ginekologii

Brak przesłanki embriopatologicznej

Po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z października 2020 r. polskie prawo pozwala na przerywanie ciąży z dwóch przesłanek: w związku z zagrożeniem zdrowia lub życia pacjentki albo w sytuacji, kiedy ciąża pochodzi z czynu zabronionego, ale wtedy tylko do 12. tygodnia. – Przepisy przed wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego pozwalały na dokonanie terminacji ciąży w sytuacji, kiedy płód nie miał szansy na samodzielne przeżycie. I myślę, że jest to dużo bardziej akceptowalna sytuacja dla lekarzy ginekologów niż stawianie nas przed decyzją, czy mamy podawać leki, które zabijają płód, który mógłby potencjalnie przeżyć, albo mógłby godnie odejść z tego świata dzięki opiece paliatywnej.  Dlaczego nas, ginekologów ustawodawca stawia w takiej sytuacji? – mówi konsultant krajowa w dziedzinie położnictwa i ginekologii.

Prof. dr hab. n. med. Ewa Wender-Ożegowska przyznaje, że obecnie powoływanie się na zagrożenie dla zdrowia psychicznego kobiety przy podejmowaniu decyzji o przerwaniu ciąży często służy do omijania braku przesłanki embriopatologicznej. – To jest omijanie, ale dlatego, że takie mamy prawo. Czekamy, aż ustawodawca określi, że możemy przerywać ciążę z przesłanek embriopatologicznych – mówi.

– Natomiast trzeba rozumieć sytuację, w której matka nie wyobraża sobie wychowywania dziecka z ciężkimi uszkodzeniami strukturalnymi lub genetycznymi – obawia się, jak poradzi sobie z tym cała rodzina, jak poradzi sobie samo dziecko, które być może będzie skazane na ciężką terapię przez całe życie. Znajduje się w tak trudnym stanie psychicznym, że według oceny psychiatrycznej istnieje ryzyko pogorszenia jej zdrowia psychicznego, a nawet próby samobójczej – dodaje profesor. I podkreśla, że zdrowie i życie kobiet nie może być przedmiotem politycznych przetargów.

Czytaj więcej

Joanna Ćwiek-Świdecka: Zachowanie Grzegorza Brauna w Oleśnicy jest niewytłumaczalne

Przypomnijmy, że w sierpniu 2024 roku Ministerstwo Zdrowia wydało „Wytyczne w sprawie obowiązujących przepisów prawnych dotyczących dostępu do procedury przerwania ciąży”, w których wskazano, że „przepisy ustawy o planowaniu rodziny, posługując się ogólną kategorią zdrowia, w żaden sposób nie determinują, jakiego obszaru zdrowia ma dotyczyć to zagrożenie zdrowia. Może ono zatem dotyczyć każdego obszaru zdrowia, zarówno fizycznego jak i psychicznego”. – Jeśli kobieta uda się np. do lekarza psychiatry i ten uzna, że jest zagrożenie dla zdrowia psychicznego, to wystawione od niego zaświadczenie jest wystarczające do terminacji ciąży – mówiła wówczas minister zdrowia Izabela Leszczyna.

Kwestia tego, w jaki sposób należy rozumieć sformułowanie „przerywanie ciąży”, powróciła wraz ze sprawą pacjentki z Oleśnicy. Kobieta zdecydowała się na aborcję bardzo późno, bo w 36. tygodniu ciąży, po tym jak lekarze potwierdzili ciężką wadę u płodu. 10 kwietnia list z prośbą o przedstawienie interpretacji przepisów skierował do minister zdrowia Izabeli Leszczyny zarząd Towarzystwa Ginekologów i Położników, o czym „Rzeczpospolita” poinformowała jako pierwsza. Spór dotyczy tego, czy po osiągnięciu przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem matki, ciążę należy przerwać w sposób, który umożliwia uratowanie dziecka, np. w drodze cesarskiego cięcia. Czy też metodą indukcji asystolii u płodu, czyli poprzez wstrzyknięcie płodowi chlorku potasu, co jest równoznaczne z jego uśmierceniem.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Ochrona zdrowia
Darmowe badania i porady dietetyka dla pacjentów. Termin mija 18 kwietnia
Ochrona zdrowia
Aborcja w dziewiątym miesiącu ciąży. Izabela Leszczyna komentuje dla "Rz"
Ochrona zdrowia
Trwa kontrola w poradniach i przychodniach. Chodzi o karty szczepień
Ochrona zdrowia
Bezpłatne badania dla większej liczby Polaków. Nowy program ma ruszyć 1 maja
Ochrona zdrowia
Szpitale chcą budować schrony i czekają na przepisy