Kwestia tego, w jaki sposób należy rozumieć sformułowanie „przerywanie ciąży”, powróciła wraz ze sprawą pacjentki z Oleśnicy. Kobieta zdecydowała się na aborcję bardzo późno, bo w 36. tygodniu ciąży, po tym jak lekarze potwierdzili ciężką wadę u płodu. 10 kwietnia list z prośbą o przedstawienie interpretacji przepisów skierował do minister zdrowia Izabeli Leszczyny zarząd Towarzystwa Ginekologów i Położników, o czym „Rzeczpospolita” poinformowała jako pierwsza. Spór dotyczy tego, czy po osiągnięciu przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem matki, ciążę należy przerwać w sposób, który umożliwia uratowanie dziecka, np. w drodze cesarskiego cięcia. Czy też metodą indukcji asystolii u płodu, czyli poprzez wstrzyknięcie płodowi chlorku potasu, co jest równoznaczne z jego uśmierceniem.
Czytaj więcej
Zarząd Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników wystosował list do minister zdrowia, w któr...
Eutanazja w Polsce jest niedozwolona
– W Polsce jest określone prawo, które obowiązuje nas wszystkich, bez względu na to czy jesteśmy lekarzami czy prawnikami – komentuje prof. dr hab. n. med. Ewa Wender-Ożegowska, konsultant krajowa w dziedzinie położnictwa i ginekologii. Jak wskazuje, sytuacja pacjentki, która trafiła do szpitala w Łodzi, a później w Oleśnicy, była bardzo skomplikowana. U dziecka wykryto poważną wadę; pacjentka poprosiła o przerwanie ciąży w momencie, kiedy dziecko, teoretycznie, miało szansę na przeżycie z fizjologicznego punktu widzenia. – I tu się zaczyna problem, bo nie mamy prawa podejmować za lekarza decyzji, czy ma kogoś ratować czy nie. Z jednej strony jest wola matki i zagrożenie jej zdrowia, w tym wypadku była to kwestia opinii psychiatrycznej, a z drugiej strony polskie prawo teoretycznie nie precyzuje, jak należy postępować z nienarodzonym dzieckiem z ciężką wadą – tłumaczy profesor.
Jak wyjaśnia, według Kodeksu Etyki Lekarskiej lekarz musi podjąć czynności pozwalające pacjentowi, w tym wypadku noworodkowi, na godne przeżycie. – Jeśli jest w stanie je uratować, to ratuje. Jeśli zostało urodzone za wcześnie, albo nie jest w stanie podjąć czynności życiowych, pozwala mu godnie odejść, czyli nie prowadzi tzw. uporczywej terapii. I taką propozycję uzyskała pacjentka. Tej decyzji nie zaakceptowała. Pamiętajmy jednak, że brak ratowania dziecka może zostać uznany za naruszenie norm etycznych i skutkować co najmniej wszczęciem postępowania w kwestii odpowiedzialności zawodowej – mówi prof. Ewa Wender-Ożegowska.
Część prawników – wskazuje – jest zdania, że nikt nie miał prawa pozbawiać życia tego dziecka, a część uważa, że można było podać środek, który pozbawił je życia wewnątrz macicy. – Wydawać by się mogło, że nie ma dzisiaj jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy można było podać ten środek. Jeśli zajrzymy do kodeksu karnego to jednak jest jednoznacznie określone, że przepisy polskiego prawa przewidują ochronę zdrowia i życia człowieka, jak również ochronę życia i zdrowia płodu (art. 152, 153, 157a k.k.). Polskie prawo nie utożsamia również przerwania ciąży z pozbawieniem życia dziecka, a eutanazja jest w Polsce zabiegiem niedozwolonym, czy akceptujemy to, czy nie. I nie możemy w Polsce powoływać się na prawodawstwo innych krajów – wyjaśnia „Rz”.