Z informacji przekazanych 7 kwietnia przez Głównego Inspektora Sanitarnego Pawła Grzesiowskiego wynika, że pierwszy tydzień kontroli kart szczepień łączy się z większą liczbą zgłoszeń do sanepidu o niezaszczepionych dzieciach oraz większym zainteresowaniem rodziców uzupełnieniem szczepień ich dzieci. Na czym polega kontrola?
Kontrola kart szczepień. O co chodzi?
Jak przekazał Polskiej Agencji Prasowej (PAP) rzecznik GIS, kontrola rozpoczęła się 1 kwietnia i ma na celu dokładne sprawdzenie, ilu jest zaszczepionych i przeciwko jakim chorobom. Sprawdzany będzie sposób prowadzenia kart, ich wypełniania oraz to, czy nie brakuje w nich żadnych wpisów. W kontroli tej nie chodzi o ukaranie, a bardziej o dokonanie spisu, który będzie krokiem w stronę cyfryzacji kart szczepień.
Czytaj więcej
Masa ciała i metabolizm człowieka zależą od wielu czynników. Na część z nich mamy wpływ, inne są...
Marek Waszczewski poinformował, że przychodnie informują sanepid na bieżąco o uchylaniu się od obowiązku szczepień. Istnieje jednak grupa dzieci, której nie ma w systemie i to ważne, by ustalić, co się z nimi stało – czy są to dzieci, których rodzice mają prywatną opiekę medyczną i w innych miejscach dokonują szczepień, mimo że posiadają też kartę w publicznej poradni, a może przeprowadzili się i nie przesłali karty, czy przenieśli się za granicę? GIS postara się to sprawdzić.
Dlaczego karty szczepień są kontrolowane?
Jak wynika z informacji przekazanych PAP przez rzecznika GIS, kontrola kart szczepień nie wiąże się z przypadkiem błonicy i niezaszczepionego dziecka, który miał miejsce w marcu. Były one planowane dużo wcześniej, a termin ustalono na kwiecień ze względu na wcześniejszy sezon grypowy.