Warszawski poseł PiS Artur Górski o tym, że cierpi na ostrą białaczkę limfoblastyczną, dowiedział się w październiku 2013 roku. Od tamtego czasu przebywa w Instytucie Hematologii i Transfuzjologii na warszawskim Ursynowie. Jest już po naświetlaniach i chemioterapii, a wczoraj przeszedł przeszczep szpiku od niespokrewnionego dawcy. Przez kilkanaście dni będzie niedostępny dla mediów. Jednak „Rz" udało się z nim porozmawiać jeszcze przed zabiegiem.
– W ostatniej chwili trafiłem na dziewiąte miejsce w okręgu warszawskim, by wzmocnić listy PiS, bo nie było tam żadnego posła. Będzie nietypowa kampania, bo prowadzona ze szpitala przez ciężko chorego kandydata, który jednak umierać nie zamierza. Chcę powalczyć i zrobić jak najlepszy wynik – powiedział nam Artur Górski.
Dlaczego kierownictwo PiS zdecydowało się wystawić chorego posła? – Chcemy pokazać, że jesteśmy z nim w tej trudnej sytuacji i w żaden sposób nie dyskryminujemy. W procesie leczenia dużą rolę odgrywa psychika – tłumaczy poseł PiS Marek Suski. – Jednak przede wszystkim cenimy Artura za duży dorobek. To przeważyło – dodaje.
Górski jest już posłem trzecią kadencję z rzędu, a swój pierwszy mandat w 2005 roku zdobył również mimo złego stanu zdrowia. W trakcie kampanii uległ wypadkowi samochodowemu, złamał obojczyk i dwa tygodnie spędził w szpitalu.
Tłumaczy „Rz", że tamte doświadczenia chce wykorzystać obecnie. – Prowadziłem kampanię, dzwoniąc i wysyłając esemesy. Wtedy jeszcze tak dużej roli nie ogrywał internet. Tym razem będzie więc kampania w internecie, plakaty i ulotki rozdawane przez współpracowników na zewnątrz. Zgłasza się do mnie bardzo dużo wolontariuszy – powiedział nam Górski.