Prowadzenie biznesu to szansa na sukces, ale obarczona wieloma ryzykami. Jednym z nich jest niebezpieczeństwo natknięcia się na oszusta. Firma może stracić nie tylko pieniądze, ale wpaść w podatkowe kłopoty. I o ile w VAT ostrożność i najwyższe standardy staranności mogą uchronić przed sankcjami ze strony fiskusa, o tyle w podatku dochodowym niewiele to daje. Potwierdza to jeden z wyroków Naczelnego Sądu Administracyjnego (NSA).
Czytaj więcej
Niełatwo udowodnić, że firma wystarczająco sprawdziła wiarygodność kontrahentów. Fiskus oczekuje nieograniczonej ich weryfikacji, co odbywa się kosztem działalności operacyjnej przedsiębiorców. Jak nie stracić prawa do odliczenia VAT?
Nieodliczony VAT a koszty
Sprawa dotyczyła spółki, która chciała poszerzyć swoje horyzonty. We wniosku o interpretację wyjaśniła, że główną jej działalnością jest import towarów z Azji, m.in. oświetlenia, AGD, artykułów ogrodniczych, narzędzi itp., i sprzedaż ich do polskich odbiorców. W 2015 r., dążąc do dywersyfikacji swoich źródeł przychodów, za namową swojego byłego pracownika i członka zarządu podjęła decyzję o dorzuceniu do firmowego portfolio hurtowego obrotu olejem rzepakowym.
Spółka tłumaczyła, że wpływ na to miało jej coraz większe doświadczenie na polskim rynku, jak również kontakty biznesowe nawiązane dzięki swojemu byłemu współpracownikowi, do którego miała zaufanie. Nowy biznes szedł dobrze do momentu, gdy zainteresowała się nim skarbówka.
Podatniczka wskazała, że po kontroli urzędnicy zakwestionowali jej prawo do odliczenia VAT z faktur na zakup oleju rzepakowego od jednego z dostawców. Fiskus zarzucił, że realizowane przez spółkę transakcje stanowiły część łańcucha obejmującego też te dotknięte oszustwem podatkowym. W konsekwencji powstała zaległość w VAT, bo zdaniem fiskusa spółka nie nabyła prawa do odliczenia podatku naliczonego.