Niezwykle popularny w sieci żart o reformach w edukacji, będący trawestacją zadania z matematyki, jest równie zabawny, co straszny w swojej wymowie:
Rok 1950 – drwal sprzedał drewno za 100 zł. Wycięcie drzewa kosztowało go 4/5 tej kwoty. Ile zarobił drwal?
Rok 1980 – drwal sprzedał drewno za 100 zł. Wycięcie drzewa kosztowało go 4/5 tej kwoty, czyli 80 zł. Ile zarobił drwal?
Rok 2000 – drwal sprzedał drewno za 100 zł. Wycięcie drzewa kosztowało go 4/5 tej kwoty, czyli 80 zł. Drwal zarobił 20 zł. Zakreśl liczbę 20.
Rok 2010 – drwal sprzedał drewno za 100 zł. W tym celu musiał wyciąć kilka starych drzew. Podzielcie się na grupy i odegrajcie krótką scenkę przedstawiającą, jak w tej sytuacji czuły się biedne zwierzątka leśne i rośliny.
Rok 2013 – drwal sprzedał drewno za 100 zł. Pokoloruj drwala.
Czy to tylko żart? Czy może już gorzko-ironiczny opis rzeczywistej degradacji poziomu wiedzy ogólnej przeciętnego polskiego ucznia? Jedno jest pewne: z praktyki wynikającej z obowiązującego u nas systemu edukacyjnego wynika, że niedouczony absolwent gimnazjum będzie niedouczonym absolwentem liceum. A niedouczony absolwent liceum – niedouczonym magistrem.
Para w testy, ?para w gwizdek
Andrzej Kamieniarz mówi, że i tak ma szczęście, bo jego liceum ogólnokształcące, jedno z lepszych w regionie, przyciąga zdolniejszych uczniów, którzy z gimnazjum wynieśli jednak znacznie więcej niż umiejętność kolorowania drwala. Dyrektor II LO w Koszalinie, doświadczony nauczyciel historii i nauk społecznych, mentor sporego stadka olimpijczyków, Nauczyciel Roku 2004, nie ukrywa jednak, że kształcenie ogólne w Polsce przeżywa głęboki kryzys. – A mówiąc wprost – w ogóle go już nie ma – rozkłada ręce Kamieniarz. I dodaje ironicznie: – Ja już nie jestem dyrektorem liceum ogólnokształcącego. Ja jestem szefem kursu przygotowawczego do testu maturalnego.
Dla Kamieniarza, podobnie jak dla większości krytycznych wobec systemu nauczycieli, degradacja efektów nauczania dokonała się za sprawą wprowadzenia trójstopniowego kształcenia ogólnego, czyli podziału na podstawówkę, gimnazjum i trzyletnie liceum. – Ale dwa lata temu stało się coś równie fatalnego w skutkach – wskazuje Kamieniarz. – Program gimnazjum kończymy w szkole ponadgimnazjalnej. Co się dzieje w sytuacji, gdy do liceum przychodzi młodzież z kilkunastu gimnazjów? Przychodzę na pierwszą lekcję na przykład wiedzy o społeczeństwie i pytam, na czym skończyli kurs. I okazuje się, że jeden na tym, drugi na tamtym, a jeszcze inny to w ogóle zakończył WOS w drugiej klasie gimnazjum. To dotyczy wszystkich ogólnokształcących przedmiotów. Nie ma tu żadnej konsekwencji, żadnego ciągu logicznego, żadnego sensu. A ja mam zagwarantować uczniom ciągłość programu i nie mogę tego zrobić. Co wtedy? Mówię: „Dobra, zaczynamy od tego tematu i już".
Kamieniarz przyznaje, że ciężko jest uczyć ze świadomością, że jakąś część istotnej wiedzy uczniowie tracą bezpowrotnie. Bo na dalszym etapie edukacji, o ile nie pójdą w danym kierunku, już do tego nie wrócą. – Liceum ogólnokształcące, teoretycznie trzyletnie, w istocie trwa niecałe dwa lata – wskazuje. – Pierwsza klasa to próba okiełznania żywiołu wynikającego z programu gimnazjum. I my w tym czasie niczego dydaktycznie nie osiągamy. Przykłady? Historia – dwie godziny tygodniowo, WOS – dwie, geografia, biologia, chemia czy fizyka – godzina. Co można z tym zrobić? Nic.