Nieuleczalnie obłąkany turecki romantyk

Absolwent pedagogiki z pisarskimi aspiracjami wraca do rodzinnej wsi Can w Anatolii. Do tego, od czego kilka lat wcześniej uciekł. Do dusznej atmosfery prowincji, braku perspektyw.

Publikacja: 10.05.2019 17:00

Nieuleczalnie obłąkany turecki romantyk

Foto: materiały prasowe

Sinan wraca, ale nie chce w Can zostać. Ma nadzieję, że zda egzamin nauczycielski i wyjedzie. „Nie zamierzam tu zgnić" – mówi. A jednak to jest jego miejsce, pełne wspomnień i ważnych ludzi. Mała ojczyzna, gdzie stoi jego rodzinny dom. Gdzie jest ojciec, który swoją odrobinę szczęścia rozmienił na drobne, obstawiając w hazardowych zakładach niewłaściwe konie. I matka, która zawsze w niego wierzyła.

Bohater „Dzikiej gruszy" wędruje przez ten świat. Wciąż jest u progu życia. Jego książki nikt nie chce wydać, więc szuka sponsora, żeby zrobić to samemu. Przeżywa pasmo upokorzeń, ale udaje mu się. Tylko kto kupi choćby jeden egzemplarz w miejscowej księgarni?

Reżyser Nuri Bilge Ceylan śledzi kolejne spotkania Sinana. Piękne – z byłą dziewczyną. Pełne zawiedzionych nadziei, tęsknoty. Rozczarowujące – z popularnym pisarzem, który po długiej rozmowie krzyczy: „Od razu dostrzegłem w tobie nieuleczalnie obłąkanego romantyka. Daj mi iść do domu i wymoczyć nogi w słonej wodzie! Figę mnie obchodzi czy centrum literatury, leży w języku czy innym gównie!". Upokarzające – z miejscowym przedsiębiorcą, arogantem silnym swoimi pieniędzmi. Wreszcie ciekawe – z dwoma imamami, z którymi Sinan bardzo długo dyskutuje na temat współczesnego świata, historii, postępu, wiary, religii.

Przez cały film przewija się jeszcze opowieść o relacjach syna i ojca – nauczyciela, który stracił szacunek ludzi, bo oddał się hazardowi i jest zadłużony niemal u wszystkich. Mężczyzny, który nigdy nie był w stanie utrzymać rodziny, a synowi podkrada pieniądze z kieszeni kurtki. A przecież jest inteligentny, ma swoją wrażliwość, ukochanego psa i idée-fixe, że na kompletnie suchym terenie wykopie studnię. I jako jedyny przeczyta książkę syna. Czy Sinan nie nosi w sobie jego romantyzmu, jego niespełnień, jego spojrzenia na świat?

Turecki mistrz kina potrafi opowiadać o bólu samotności i mijaniu się ludzi. W „Uzaku" znany fotografik, niepotrafiący zatrzymać przy sobie bliskich, i jego bezrobotny kuzyn z prowincji byli podobnymi życiowymi wrakami. W „Klimatach" profesor uniwersytetu i studentka sami przed sobą nie potrafili się przyznać do miłości. Bohaterowie „Pewnego razu w Anatolii" żyli zagubieni wśród nieprzystających do rzeczywistości prawnych procedur, głęboko skrywając własne traumy.

W tych filmach padało niewiele słów, ważny był nastrój, spojrzenie, śnieg monotonnie padający za oknem, szczur zdychający na śmietniku, jabłko spadające z drzewa i toczące się bez celu. Drobne obserwacje urastające do miary przenośni. Zmieniło się to w nagrodzonym canneńską Złotą Palmą „Zimowym śnie", gdzie bohaterowie nie przestawali mówić. W czasie rozmów się obnażali, ale przecież i tak nie potrafili powiedzieć głośno tego, co najważniejsze. W „Dzikiej gruszy" Ceylan nadal eksperymentuje ze słowami. Raz są one jak z dyskusji w tygodniku społecznym, raz codzienne, raz zaczarowane. Czasem bolą lub wzruszają. Choć i tak mam wrażenie, że najbardziej przejmujące są w tym filmie momenty ciszy.

I podobnie jak w innych obrazach Ceylana w „Dzikiej gruszy" odbija się Turcja – zawieszona między kulturami Wschodu i Zachodu, między nowoczesnością i tradycją. Prowincja pełna niespełnień. „Stąd wszędzie daleko" – wzdycha była dziewczyna Sinana. Ale Sinan poznał życie w mieście i wie, że dla takich jak on, też przynosi ono głównie rozczarowania.

Pozbawiona dydaktyzmu, przejmująca „Dzika grusza", choć głęboko osadzona w tureckich realiach, jest opowieścią uniwersalną. O kondycji współczesnego człowieka i dzisiejszego świata.

„Dzika grusza", reż. Nuri Bilge Ceylan, dystr. Stowarzyszenie Nowe Horyzonty

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Sinan wraca, ale nie chce w Can zostać. Ma nadzieję, że zda egzamin nauczycielski i wyjedzie. „Nie zamierzam tu zgnić" – mówi. A jednak to jest jego miejsce, pełne wspomnień i ważnych ludzi. Mała ojczyzna, gdzie stoi jego rodzinny dom. Gdzie jest ojciec, który swoją odrobinę szczęścia rozmienił na drobne, obstawiając w hazardowych zakładach niewłaściwe konie. I matka, która zawsze w niego wierzyła.

Bohater „Dzikiej gruszy" wędruje przez ten świat. Wciąż jest u progu życia. Jego książki nikt nie chce wydać, więc szuka sponsora, żeby zrobić to samemu. Przeżywa pasmo upokorzeń, ale udaje mu się. Tylko kto kupi choćby jeden egzemplarz w miejscowej księgarni?

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Plus Minus
„Lipowo: Kto zabił?”: Karta siekiery na ręku
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Plus Minus
„Cykle”: Ćwiczenia z paradoksów
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Justyna Pronobis-Szczylik: Odkrywanie sensu życia
Plus Minus
Brat esesman, matka folksdojczka i agent SB
Plus Minus
Szachy wróciły do domu