Aktualizacja: 31.01.2025 19:55 Publikacja: 31.01.2025 16:56
„Lipowo: Kto zabił?”, aut. Michał Friedrich, wyd. Muduko
Foto: mat.pras.
Lipowo nie będzie obce miłośnikom kryminałów. To właśnie tam doszło do serii zbrodni, którym Katarzyna Puzyńska poświęciła już kilkanaście książek. Teraz dołączyła do nich gra planszowa przeznaczona dla grupy od dwóch do pięciu osób, całkiem zgrabna polska pozycja z gatunku „whodunit” (z ang. kto to zrobił?).
Rozgrywka w „Lipowo: Kto zabił?” polega na zbieraniu informacji od współgraczy i wykorzystaniu ich do zakończenia prowadzonego śledztwa. A więc określenia, kto dokonał zbrodni, w którym miejscu i o jakiej porze dnia i wreszcie – przy użyciu jakiego narzędzia. Określają to cztery karty, które na początku rozgrywki wykłada się na stole. Są zakryte i nikt nie zna ich zawartości. Przynajmniej nie od razu, bo potem – dzięki starej, dobrej dedukcji – można się ich domyślić.
„Cykle” Piotra Matywieckiego to wysokiej próby poezja metafizyczna zorientowana na sprawy kluczowe.
Nasze roboty zostały zaprojektowane z myślą o zadaniach wymagających szybkości i precyzji. Ich konstrukcja pozwala na wykonywanie powtarzalnych ruchów efektywnie i z wielką dokładnością – mówi Takanori Inaho, prezes Epson Europe.
Szczególnie poruszyły mnie „Kłamstwa, którymi żyjemy” Jona Fredericksona – „trudno zmierzyć się z prawdą o sobie, gdy nasze mechanizmy obronne, choć wydają się pomocne, często nas ograniczają”.
„Dziadkiem z Wehrmachtu” grano przeciw Sławomirowi Mentzenowi w 2023 r. i Donaldowi Tuskowi w 2005 r., czyli wiele lat po wojnie. A co myślano o Konradzie Swinarskim (1929–1975), wybitnym reżyserze, którego brat był w Waffen SS, a matka podpisała folkslistę?
Tytuł, jaki zdobył 18-letni Hindus Gukesh Dommaraju, oznacza, że mistrzem świata znów został szachista z kraju, w którym narodziła się królewska gra.
Destabilizacja sytuacji politycznej w Berlinie i Paryżu długofalowo nie jest niczym dobrym. Jeśli jednak chcemy ją przekuć w szansę, mamy dobry moment, by odnowić polityczny ład w Europie. Ponad sześć dekad po francusko-niemieckim traktacie elizejskim i ponad 30 lat po polsko-niemieckim traktacie o dobrym sąsiedztwie musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy mamy do tego konieczną wyobraźnię.
Aby spokojnie spędzać czas wolny od zajęć, warto pamiętać o dobrym przygotowaniu do wyjazdu – w tym o odpowiednim ubezpieczeniu.
Szczególnie poruszyły mnie „Kłamstwa, którymi żyjemy” Jona Fredericksona – „trudno zmierzyć się z prawdą o sobie, gdy nasze mechanizmy obronne, choć wydają się pomocne, często nas ograniczają”.
„Dziadkiem z Wehrmachtu” grano przeciw Sławomirowi Mentzenowi w 2023 r. i Donaldowi Tuskowi w 2005 r., czyli wiele lat po wojnie. A co myślano o Konradzie Swinarskim (1929–1975), wybitnym reżyserze, którego brat był w Waffen SS, a matka podpisała folkslistę?
Nie można w niego inwestować, nie da się go „flipować”, nie można też go kupić. Stał się najcenniejszym dobrem w przepracowanych społeczeństwach. Co to takiego? Sen. Coraz więcej osób bierze urlop, żeby się wyspać, a luksusowe łóżka czy specjalnie przygotowane szyte kołdry zyskują coraz większą popularność – podobnie jak oferta hoteli kuszących osoby niewyspane perspektywą idealnego urlopu pod kołdrą.
Tytuł, jaki zdobył 18-letni Hindus Gukesh Dommaraju, oznacza, że mistrzem świata znów został szachista z kraju, w którym narodziła się królewska gra.
Destabilizacja sytuacji politycznej w Berlinie i Paryżu długofalowo nie jest niczym dobrym. Jeśli jednak chcemy ją przekuć w szansę, mamy dobry moment, by odnowić polityczny ład w Europie. Ponad sześć dekad po francusko-niemieckim traktacie elizejskim i ponad 30 lat po polsko-niemieckim traktacie o dobrym sąsiedztwie musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy mamy do tego konieczną wyobraźnię.
W 1988 roku przyjąłem propozycję zostania członkiem Biura Politycznego PZPR, ponieważ rozumiałem, że generał Jaruzelski potrzebuje wokół siebie osób, które będą wspierać porozumienie się z Solidarnością - mówi Janusz Reykowski, psycholog i działacz polityczno-społeczny.
Trudno powiedzieć, ile gdynianie i gdynianki wiedzieli o tym, co się dzieje w Marynarce. Wiadomości o utajnionych procesach bez wątpienia przedostawały się przez mury oksywskiej jednostki, o wyrokach – niekoniecznie. Nie musiały, ludzie i tak żyli wtedy w strachu.
Spoiwem, które połączyło w jedno lokalną tożsamość Tajwańczyków i ich chińskość, stały się tradycyjne wierzenia i obrzędowość.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas