Spieczona słońcem Andaluzja ma wszystko, co w Hiszpanii najlepsze. Może dlatego nie poddaje się wpływom globalizacji i wciąż zapewnia cudzoziemcom pełne ekspresji ferie, odpustowe święta ludowe. Ten, kto odwiedza Półwysep Iberyjski, powinien zawsze wybierać miejscowość, która czci właśnie lokalnego patrona. Wówczas przez tydzień ma zagwarantowaną atmosferę lokalnej kultury.
Mówi się, że tych ferii jest 5 tysięcy i odbywają się przez okrągły rok, nieraz nawet kilka razy w tym samym mieście. Z każdej strony dobiega muzyka, wszyscy się ściskają i obcałowują, pełno jest straganów z gadżetami i atrakcji wesołego miasteczka. Do rytuału należą tapas, wyborne przekąski z owocami morza, szynką z Huelvy czy paellą, oczywiście zapijane dobrymi winami. Degustuje się je w tętniących życiem, otwartych do rana tawernach, wędrując od lokalu do lokalu w towarzystwie przyjaciół. To z pewnością nie jest leniwy wakacyjny odpoczynek.
Co się robi w niedzielę?
W atmosferze barwnych świąt zakorzeniła się walka byków. Jej zawiły i niełatwo dostępny świat wciąż broni się zawzięcie przed złą sławą i poprawnością polityczną. W wirtualnej epoce trudno ogarnąć rozumem skomplikowany spektakl, w którym odbija się ewolucja społeczna Hiszpanii. Korrida jest efektem długiego procesu historycznej akulturacji, była niegdyś ludowym festynem dla właścicieli latyfundiów, z czasem wchłaniała motywy religijne. Przejęta przez rewolucję industrialną, wykreowała symboliczną figurę torreadora i stała się rozrywką dla mas.
W ubiegłym roku było w Hiszpanii 1997 walk byków – czyli tyle samo co 20 lat temu. Sprzedano aż 5,5 miliona biletów wstępu
Goya, Hemingway, Lorca czy Picasso, inspirowani rytuałem przeszłości, uczynili korridę nieśmiertelną. Budziła ona zawsze emocje, wywołując u jednych pogardę, u innych entuzjazm. Wielu sądziło, że decyzja o zakazie walk byków w Barcelonie oznaczała, że w tej batalii wygrali obrońcy zwierząt, ale to było pyrrusowe zwycięstwo. W rzeczywistości było ono tylko orężem dla zwolenników niepodległości Katalonii, miało podkreślić jej odrębność. Korrida bowiem już od dawna nie odgrywała w tym regionie większej roli, a protestowano przeciw niej nie tyle z miłości do zwierząt, ile z powodów ideologicznych i politycznych.