Początek 2019 roku nie jest dla Pani łatwy. Nauczyciele domagają się podwyżek i raczej nie odpuszczą.
Anna Zalewska, minister edukacji narodowej: Nam także zależy na tym, by nauczyciele zarabiali lepiej. Już w 2017 r. to pokazaliśmy proponując podwyżki 3 razy, po co najmniej 5 proc. Pierwsza była od 1 kwietnia 2018, kolejną zaplanowaliśmy na styczeń 2019 i ostatnią od stycznia 2020. To jest ok 16 proc. wzrost wynagrodzeń, który kosztuje 6,5 mld zł. Kilka miesięcy temu okazało się jednak, że mamy duży wzrost gospodarczy i rosnącą średnią płacę. Nauczyciele słusznie więc uznali, że powinni mieć większy udział we wzroście gospodarczym. To jednak nie jest tak łatwe do zrealizowania, bo mamy skomplikowany system naliczania wynagrodzeń, który nie zależy od ministra edukacji. Pensje ustala samorząd. MEN tylko określa poziom minimalnego wynagrodzenia. To oczywiście ważne, bo na tej podstawie wylicza się wysokość sześciu dodatków np. stażowego i stawki za nadgodziny. Natomiast np. dodatek motywacyjny, za wychowawstwo, za trudne warunki, dla opiekuna stażu jest w gestii samorządu.