Czas szalejących wycen start-upów, z którymi mieliśmy do czynienia na świecie jeszcze kilka lat temu, przeminął. Jak zauważają analitycy CB Insights, boom okresu pandemii, gdy spółki status jednorożca ogłaszały średnio co 17 godzin, to już historia. W ub.r. do tego elitarnego grona weszło tylko 71 firm. To zaledwie jedna ósma tego co w 2021 r.
Rynkowi potrzebny solidny restart
Paradoksalnie, choć w 2024 r. pojawił się pierwszy oficjalny jednorożec z Polski, to nasz kraj nie jest jednak dobrą przystanią dla młodych, innowacyjnych spółek. Wejście do globalnego grona tzw. unicornów przez Eleven Labs (mówi się, że w tej grupie są również DocPlanner i Booksy) może być jednak swoistym kołem zamachowym dla start-upów, którym marzy się wycena przekraczająca pułap 1 mld dol. Jak zauważa Przemysław Jurgiel-Żyła, dyrektor inwestycyjny i członek zarządu w Movens Capital, Polska ma bowiem silne fundamenty dla rozwoju firm technologicznych: wielu specjalistów w obszarze AI, zdolne kadry programistyczne i chęć do wykorzystywania okazji rynkowych.
– Nie pozostanie bez odpowiedzi ogłoszenie pierwszego jednorożca na rynku polskim. Sukcesem i wyceną rozpalił wyobraźnię oraz oczekiwania wielu founderów. Fundusze VC będą chciały ten trend wykorzystać, a co za tym idzie, chętniej wspierać dobre, międzynarodowe start-upy – twierdzi Jurgiel-Żyła.
Ale wyzwaniem są liczne problemy, z którymi boryka się rodzimy ekosystem. Analitycy zwracają uwagę na wciąż niewielkie zainteresowanie Polską ze strony dużych inwestorów wysokiego ryzyka z Europy Zachodniej i USA. Problemem jest też wąski strumyk kapitału płynący do innowatorów w naszym kraju. W tym wypadku można mówić wręcz o kryzysie.
– Źródełko publicznie wspieranych funduszy inwestujących w rundach pre-seed i seed wyschło. Widać to w znaczącym spadku liczby inwestycji na tym etapie – komentuje Maciej Małysz, partner w Inovo.vc.