Państwa projekt powstał w środowisku naukowym. Czyli zadziałał mariaż nauki z biznesem.
Tak, to się zgadza, część naszego zespołu jest cały czas aktywnymi naukowcami na uniwersytecie. Faktycznie tego typu rozwiązania bardzo trudno byłoby rozwijać w firmach bez mocnego zaplecza naukowego, w tym wypadku chemicznego. Ale, choć część z nas pracuje na uczelni, nasz projekt to działalność poza uniwersytetem, na własny rachunek. Nie zmienia to faktu, że na UMK w Toruniu stworzono bardzo fajne wsparcie dla start-upów, polecam wszystkim Uniwersytet Mikołaja Kopernika jako miejsce, gdzie można tego typu innowacje rozpoczynać.
To na czym polega wasza innowacja, nagrodzona Orłem Innowacji w 2023 roku?
Przedłużamy trwałość owoców i warzyw. Nasza technologia Vidre+ działa na przyczynę, a nie na skutek starzenia się, gnicia czy psucia owoców i warzyw. Czyli blokujemy pewnego rodzaju receptory w owocach i warzywach, które generują sygnał idący do rośliny - dojrzewaj, albo wręcz - zepsuj się. My blokujemy ten sygnał na tak długo, jak chcemy. Na przykład na czas transportu z Ameryki Południowej. A kiedy chcemy przekazać nasze warzywo do konsumpcji, roślina dojrzewa, zyskując pełne walory użytkowe. To bardzo inteligentne rozwiązanie i przyjazne dla użytkownika.
Ale czy jest przyjazne dla konsumenta? Brzmi to jak rodzaj manipulacji, ingerencji w roślinę.
Nasze rozwiązanie jest zarejestrowane i dopuszczane do użytku już w wielu krajach na całym świecie. Jest całkowicie bezpieczne. I ta manipulacja jest na bardzo niskim poziomie. Używamy substancji aktywnej w takim stężeniu, które nie jest wyczuwalne. I nigdy nie będzie. Konsumenci korzystają z tej technologii tylko w pozytywnym znaczeniu. Nie odczuwają żadnych skutków poza tym, że owoce i warzywa się nie psują.
Co się zdarzyło przez te dwa lata od momentu, kiedy dostali państwo Orła Innowacji?
Bardzo dużo. Rozwijamy się niezwykle mocno na przykład na rynkach Ameryki Południowej, w Argentynie, Peru, Kolumbii, Ekwadorze. Będziemy w tym roku sprzedawali w Brazylii, w Chile. Niezwykle ważne dla nas w zeszłym roku było uruchomienie rynku USA. Tak, że już od wiosny zaczniemy sprzedaż naszych produktów w Stanach Zjednoczonych, co jest dla nas kamieniem milowym. Otwieramy też rynki europejskie. Podpisaliśmy umowę z firmą Janssen PMP. czyli firmą z grupy Johnson & Johnson. To jest dla nas olbrzymi sukces i olbrzymia radość. Praca z takim partnerem, który ma dostęp do klientów w całej Europie, rozpoznawalnym, zaufanym dystrybutorem, to coś niezwykle ważnego.
Czyli jak wygląda skala działania, na przykład pod względem zatrudnienia?
Rozwijamy park maszynowy, jesteśmy w stanie sami wytwarzać nasze produkty. Ale działamy w takim systemie, że produkujemy i będziemy produkowali w krajach, w których działamy. To związane jest z wieloma kwestiami logistycznymi, ale też kosztami produkcji itd. Już część naszych produktów wytwarzamy w Argentynie. Transfer technologii w tym roku będzie się odbywał też do Kolumbii.
Nasz zespół się rozrasta, szczególnie w Ameryce Południowej, w Stanach Zjednoczonych. W Europie budujemy zespół techniczny, sprzedażowy. Myślę, że liczba osób, które zatrudniamy, wzrosła w ostatnim czasie kilkaset procent.
Co jest w tym rozwoju najtrudniejsze?
Mamy dużo wyzwań, chociażby pracę na wielu rynkach zagranicznych. Trzeba znaleźć odpowiednich partnerów, dystrybutorów, którzy mają bardzo duży zasięg na danym rynku. My się też tego uczymy cały czas. Pracujemy z osobami, które są rozpoznawalne chociażby na rynku Ameryki Południowej czy w Stanach Zjednoczonych. I to nam ułatwia pracę. Nie widzę jakichś wielkich zagrożeń, raczej musimy mierzyć się z wyzwaniami w zakresie rejestracji czy ochrony własności intelektualnej.
Rozwojem firmy sterujecie z Torunia?
Tak, z Torunia i z Warszawy, bo mamy swoją część inwestycyjną w Warszawie. Inwestorzy, którzy nam zaufali, są dla nas niezwykle istotni. W zeszłym roku dopięliśmy rundę B finansowania w kwocie powyżej 5 milionów dolarów. A do budowy takiego zaufania przyczyniają się nagrody jak chociażby Orzeł Innowacji. Ale co ciekawe, zawsze mamy nadsubskrypcję ofert, którą przekładamy później na inwestycje. Czyli ekosystem inwestycyjny w Polsce nie jest taki najgorszy, bo nie mamy problemu, żeby pozyskać pieniądze na dalsze funkcjonowanie.
Jakie są plany na przyszłość?
Ekspansja, ekspansja i ekspansja na kolejnych rynkach. A także kolejne rundy finansowania, o czym będziemy pewnie mogli powiedzieć w dalszej części tego roku. Nasz produkt jest już zarejestrowany na wszystkich najważniejszych rynkach, dlatego też możemy się skupić na organizacji sprzedaży.
I cały czas tworzymy innowacje, opracowujemy nowe produkty. Będą działać już nie tylko jak dotychczas jako etykiety funkcjonalne z substancją aktywną, ale również funkcjonalne opakowania. Dzięki naszym rozwiązaniom już teraz w znaczący sposób można ograniczyć straty żywności. W niektórych wypadkach o kilkanaście do kilkudziesięciu procent, co przekłada się na olbrzymie zmniejszenie śladu węglowego czy śladu wodnego. Ta technologia służy nie tylko temu, żeby klient dostawał owoce warzywa lepszej jakości, ale też ogranicza straty dystrybutorów i producentów.
Na jakie przychody liczycie w tym roku?
Jako cel postawiliśmy sobie 12 milionów dolarów. To będzie taki pierwszy nasz rozbiegowy rok, kiedy zaczynamy naprawdę wprowadzać technologię na rynek.