Pytania SN do TSUE: Luksemburg nie wkroczy z dnia na dzień
Możliwe kary w milionach euro i sankcje polityczno-prawne
To, co jednak często słyszalne choćby podczas kłótni europosłów w Parlamencie Europejskim, nigdy jeszcze nie padło z ust ważnego członka rządu, i to w czasie, kiedy Trybunał Sprawiedliwości UE wszczyna sprawę przeciwko Polsce. I w tym sensie to wypowiedź politycznie mocna. Tyle że gdy zejdziemy na grunt prawny i realnych, a nie ideologicznych, kalkulacji, moc ta znika.
Nie wiadomo, jak zachowa się TSUE w polskiej sprawie, bo jest precedensowa. Można jednak założyć, że ujmie się za sędziami SN, a wykonanie wyroku podeprze karami finansowymi, jeżeli państwo nie będzie chciało go respektować.
Ukarany nie ma szans sankcji uniknąć. Upraszczając, za każdy dzień niezastosowania się do decyzji TSUE jest potrącana pewna kwota z puli przyznanych unijnych funduszy. Jeżeli jest wysoka, z czasem może być politycznie nie do udźwignięcia. Bo jak wytłumaczyć nawet najwierniejszym wyborcom, że upór w sprawie kilkunastu sędziów odesłanych na emeryturę jest więcej wart niż utracone miliony euro, za które można było wybudować drogi i mosty?
Dlatego mało prawdopodobne jest, aby PiS poszedł na czołowe zderzenie z TSUE. Zaangażowanie się przedstawiciela prokuratora generalnego w spór z SN, wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie jego uprawnień do zamrażania przepisów, a może już we wrześniu kolejna nowela ustawy o SN mają służyć raczej rozbrojeniu tego sporu jeszcze na polskim gruncie. Poza tym czas na razie gra na korzyść PiS. Procedura przed TSUE, nawet przyspieszona, nie zakończy się w kilka dni, i werdyktu należy spodziewać się późną jesienią 2019 roku. Do tego czasu SN zostanie już uzupełniony.