Głośno obecnie o zastrzeżeniach do sędziów, którzy skorzystali z nominacji obecnej władzy, a kilku jest podejrzanych o branie udziału czy tolerowanie hejtu na ich sędziowskich kolegów. Jasne, że politycy i media eksploatują taki gorący temat, ale postronni sędziowie nie powinni się w tę jatkę włączać, zwłaszcza w czasie kampanii. Tymczasem sędzia warszawskiego Sądu Okręgowego Anna Bator-Ciesielska odroczyła zwyczajną sprawę karną na tej tylko podstawie, że w trzyosobowym składzie orzekającym, jak sama mówi, „zasiadał sędzia, o ile wierzyć mediom, mocno zaangażowany w aferę hejtowania innych sędziów". Sędzia powiedziała, że do takiej decyzji zmotywowała ją wypowiedź w mediach Małgorzaty Gersdorf, pierwszej prezes SN, że sędziowie zamieszani w aferę hejterską nie powinni orzekać. Przyznała, że nigdy by nie wystąpiła z taką inicjatywą, bo nie są to kompetencje pojedynczego sędziego, ale jako przewodnicząca składu sądzącego chce zachować się fair wobec stron postępowania.