Ponadto definicję legalną epidemii przynosi w art. 2 ust. 1 pkt 9 tej ustawy: „epidemia - wystąpienie na danym obszarze zakażeń lub zachorowań na chorobę zakaźną w liczbie wyraźnie większej niż we wcześniejszym okresie albo wystąpienie zakażeń lub chorób zakaźnych dotychczas niewystępujących"; nie jest więc powiedziane, że nie może to być obszar całej Polski, wystarczy odpowiednia (wyraźnie większa) dynamika wystąpienia zakażeń lub chorób zakaźnych. Dopiero jeśli przy wypełnieniu tej przesłanki ustawowej (wystąpienie owej dynamiki) minister nie wydałby wspomnianego rozporządzenia, to z ustawowego punktu widzenia można byłoby mieć pretensje.
Ignorancja względem wiedzy encyklopedycznej i prawnej (z zakresu ustawy) prowadzi do wniosków przeciwnych – i to z tak daleko idącą konsekwencją, że pozwala sformułować tezę o dopuszczalności roszczeń odszkodowawczych (podmiotów dotkniętych ograniczeniami wynikającymi ze stanu epidemii) względem Skarbu Państwa z powodu konsekwencji stanu epidemii oraz o przesłance odpowiedzialności wspomnianych ministrów przed Trybunałem Stanu.
Ryzyko zapłacenia wielomiliardowych odszkodowań w stanie klęski żywiołowej
„Ryzykiem zapłacenia wielomiliardowych odszkodowań" nazywa A. Mikosz wprowadzenie jednego ze stanów nadzwyczajnych (art. 228 Konstytucji) w związku z obowiązywaniem ustawy, o której mowa w art. 228 ust. 4 Konstytucji. I ten pogląd oznacza powrót do rzeczywistego dyskursu prawniczego. Rzeczywistego, opartego na stanie prawnym, w przeciwieństwie do wyrażonych w tym względzie zapatrywań Pani Profesor Ewy Łętowskiej, która w imię jakichś racji pozaprawnych w rozważaniach nad pojęciem „strat majątkowych" z art. 228 ust. 4 Konstytucji pomija kwestię refundacji i nie bierze pod uwagę, że negatywnym następstwem majątkowym jest tutaj utrata możliwości korzystania z rzeczy, czyli utrata uprawnienia stanowiącego atrybut prawa własności (szerzej: W. Gontarski, „W pełni korespondencyjne wybory Prezydenta sposobem na kryzys konstytucyjny", „Rz" z 07 kwietnia br.).
A. Mikosz proponuje dokonać takiej zmiany ustawy, aby ograniczyć ustawowe wyrównanie strat majątkowych przewidziane w przypadku wprowadzenia stanu nadzwyczajnego. Przemilcza natomiast swoistą refundację, jaką podmioty, których dotykają ograniczenia powodowane wprowadzeniem stanu epidemii mogą otrzymać na podstawie kolejnych ustaw określanych popularnie słowem „Tarcza", gdzie w sumie mamy tak bliskie Autorowi „miarkowanie" odszkodowań. Przemilcza też odwołanie wyborów prezydenckich jako konsekwencję wprowadzenia któregoś z trzech stanów nadzwyczajnych.
Może chodzi o to, co konstytucjonaliści rozumieją pod pytaniem retorycznym: „Państwo prawa czy populistów?" (tytuł publikacji Pana Profesora Krystiana Complaka („Dziennik. Gazeta Prawna" z 22 kwietnia br.), gdzie czytamy:
„Ale czasy zawsze są jakieś. Lepsze, gdy udajemy się w słoneczny, pogodny dzień do komisji wyborczej, albo gorsze, kiedy idziemy w deszczu w okresie szalejącej epidemii grypy. Gdyby tym się kierowali Amerykanie, już dawno i wielokrotnie musieliby przerywać wybory (prezydenckie czy kongresowe), i to z powodów, jak się wydaje, poważnych, jak wojny (w tym dwie światowe), tornada itp. Mimo to od ponad 200 lat powtarzany jest regularnie w USA ten sam rytuał konstytucyjny. Musimy zatem odpowiedzieć sobie na pytanie, jaką drogą wolimy podążać: kluczenia, jak obecnie na Węgrzech, czy jednak przestrzegania prawa. Powinniśmy zdawać sobie sprawę, że jeśli raz obniżymy standardy konstytucyjne, pokus do dalszego ich obniżania będzie coraz więcej. I to nie tylko z tego względu, że obecny stan epidemii może trwać jeszcze długo".