Aktualizacja: 22.05.2021 08:04 Publikacja: 22.05.2021 00:01
Foto: AdobeStock
Głośna sprawa sędziego Igora Tulei przyciąga uwagę opinii publicznej do tzw. Izby Dyscyplinarnej SN, obsadzonej neosędziami, od których władza oczekuje surowych i zdecydowanych działań względem sędziów uznawanych za wrogów „dobrej zmiany" w sądownictwie. Nieco w cieniu tych wydarzeń pozostaje tzw. Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych (dalej: IKNSP), choć okoliczności jej powołania także budzą poważne zastrzeżenia konstytucyjne. Tymczasem 12 kwietnia 2021 r. w tej właśnie Izbie ogłoszone zostało postanowienie jej pełnego składu odnoszące się do uchwały trzech połączonych Izb Sądu Najwyższego z 23 stycznia 2020 r. (uznanej przez TK Julii Przyłębskiej za „niekonstytucyjną"). Ranga problemu prawnego skłania do przyjrzenia się okolicznościom sprawy, zwłaszcza że IKNSP – jak i tzw. Izba Dyscyplinarna – składa się w całości z neosędziów, osób powołanych do SN z rażącym naruszeniem art. 179 Konstytucji RP.
Może i PKW nie do końca spełnia swe ustawowe zadania, ale za to należy docenić wkład jej przewodniczącego w rozwój prawa w zakresie podejmowania decyzji przez organy kolegialne. Bo po co się ograniczać do wydania jednego stanowiska, z którego i tak ktoś będzie niezadowolony? Jak będzie ich kilka, każdy wybierze to, które mu pasuje.
Dlatego nie warto liczyć na to, że „na pewno nic się nie stanie” albo „jakoś tam będzie”
Jeśli chcemy niezależnej prokuratury, to nie możemy się jednocześnie domagać ręcznego sterowania nią, nawet w słusznej sprawie. Zwłaszcza że każda władza inaczej ową słuszność definiuje.
Minister Adam Bodnar się miota. Przedstawił dwa projekty, w tym jeden zakładający przywrócenie praworządności dopiero w 2030 r. Kolejne 5 lat oswajania bezprawia to kapitulacja ministra sprawiedliwości - pisze prof. Michał Romanowski, adwokat wielu sędziów nękanych dyscyplinarkami przez ostatnie osiem lat.
Autor projektu, sam przecież będący sędzią, przywodzi na myśl niesławnego Efialtesa – Greka, który pomógł Persom pokonać jego rodaków broniących się w wąwozie Termopile. I wcale nie chodzi o to, by gloryfikować „neosędziów” lub demonizować tych, którzy chcą zmian.
Wchodzimy w kolejną fazę sporu o praworządność. Początek prezydenckiej kampanii wyborczej nie wróży najlepiej, bo zamiast merytorycznej debaty nad wypracowanymi propozycjami, raczej możemy się spodziewać politycznej młócki i festiwalu demagogii.
Sąd Unii Europejskiej oddalił skargi Polski w sprawie kar nałożonych przez Trybunał Sprawiedliwości UE za brak zawieszenia przepisów o Izbie Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
Warszawscy gangsterzy skazani przed laty za produkcję i obrót narkotykami staną ponownie przed sądem, jednak ich przestępstwa mogą się przedawnić. Sąd Najwyższy uchylił prawomocny wyrok w tej sprawie, bo wydał go tzw. neosędzia.
Jeśli z powodu sporów w wymiarze sprawiedliwości nie dojdzie do prawomocnego osądzenia stalinowskiej zbrodni, będzie to blamaż całego państwa.
Intrygujące jest to, czy sztuka może i powinna wpływać na kształt prawa i wybory dokonywane przez sądy.
Słuchając i oceniając publiczne wypowiedzi prawników, wiele osób łapie się za głowy, a powinniśmy zacząć od ustalenia, w jakiej roli oni występują.
Trybunał Sprawiedliwości UE rozstrzygnie kolejne wątpliwości dotyczące polskiego podatku od czynności cywilnoprawnych (PCC) w kontekście przekształcenia spółki komandytowej w jawną.
Komisja ds. Pegasusa to nieuprawnione zgromadzenie posłów. Moje stawiennictwo na jej posiedzeniu stanowiłoby oczywiste złamanie prawa – mówi „Rz” Bogdan Święczkowski, prezes TK. I przypomina Donaldowi Tuskowi, że uporczywe niepublikowanie wyroków Trybunału stanowi delikt konstytucyjny oraz może wypełniać znamiona czynu zabronionego.
Bogdan Święczkowski, prezes TK jest kolejnym świadkiem wezwanym przez komisję ds. Pegasusa, który nie stawił się na wezwanie.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas