O tym, czy zakaz stadionowy zasługuje na ułaskawienie, zdecyduje Prezydent RP

Nie należy odmawiać posłom Jackiewiczowi oraz Wiplerowi prawa wystąpienia do Prezydenta RP o dokonanie ułaskawienia adresatów zakazu stadionowego - uważa dr Krzysztof Kozłowski

Publikacja: 26.11.2012 16:32

dr Krzysztof Kozłowski

dr Krzysztof Kozłowski

Foto: archiwum prywatne

Pan red. Marek Domagalski w swoim znakomitym felietonie opublikowanym w dniu 26 października 2012 r. na „żółtych stronach" Rzeczpospolitej stawia tezę, że zakaz stadionowy na ułaskawienie nie zasługuje. Prezentowane stanowisko uzasadnia poprzez odwołanie się do tezy, że zawsze dotyczyło ono kar najcięższych, zwykle kary śmierci. Tym samym - w opinii publicysty – kibice, którzy wkroczyli na murawę Stadionu Narodowego, aby „zaznać kąpieli" i przez to wymierzono im dwuletnie zakazy stadionowe, na łaskę głowy państwa nie zasługują.

O tym jednak, czy osoby, którym przypisano sprawstwo naruszenia przepisów ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych na łaskę zasługują, zdecyduje jedyny dzierżyciel tego uprawnienia, czyli Prezydent RP. Na początek wypada jednak przypomnieć chronologię wydarzeń. W dniu 16 października 2012 r. miała się odbyć na Stadionie Narodowym w Warszawie mecz reprezentacji Polski i Anglii. Nie doszedł on jednak do skutku, z uwagi na zalaną murawę obiektu. Dwóch kibiców, Adam D. oraz Mariusz W., wbrew i z naruszeniem przepisów prawa, wbiegli na płytę stadionu. Za ten czyn, Sąd Rejonowy dla Warszawy-Pragi Południe wymierzył oskarżonym środek karny „zakazu stadionowego" na okres lat 2, zaś postępowanie karne zostało wobec nich warunkowo umorzone – nie są oni zatem w świetle prawa osobami skazanymi, a jedynie podmiotami, którymi przyspano sprawstwo danego czynu. Pismem z dnia 25 października 2012 r. posłowie Dawid Jackiewicz oraz Przemysław Wipler wnieśli do prezydenta Bronisława Komorowskiego o zastosowanie prawa łaski wobec kibiców i darowanie zainteresowanym zakazu stadionowego.

Przypomnijmy, że prawo łaski jest tradycyjnym uprawnieniem głowy państwa, wykonywanym w Polsce jeszcze w czasach monarszych. W polskiej tradycji ustrojowej było ono przypisane nie tylko królom, ale korzystali z niego również sędziowie oraz w pewnym okresie również Sejm. W okresie II. i III. Rzeczpospolitej powraca już na stałe do głowy państwa. Wedle postanowień obowiązującej Konstytucji z 1997 r. przynależy ono Prezydentowi RP. Sama regulacja ustawy zasadniczej jest w tym zakresie bardzo lakoniczna, ograniczając się do stwierdzenia, że to „Prezydent stosuje prawo łaski", co czyni w ramach zespołu przysługujących jemu prerogatyw, a więc uprawnień niewymagających kontrasygnaty Prezesa Rady Ministrów. Dzięki takiej konstrukcji głowa państwa pozostaje w pełni niezależna od konieczności realizowania bieżącej polityki karnej państwa. Dysponuje zatem komfortem podejmowania decyzji uwzględniającej nie tylko interes publiczny, ale również słuszny interes indywidualny osoby dotkniętej karą lub środkiem do niej zbliżonym. Żaden inny przepis prawa nie reguluje od strony materialnej przesłanek, jakimi prezydent powinien się kierować, podejmując decyzję w przedmiocie ułaskawienia.

Zakres kompetencji głowy państwa, dokonującej ułaskawienia, pozostaje bardzo szeroki. Generalnie przyjmuje się, że może on darować każdą karę lub środek karny, orzeczony w związku ze skazaniem za popełnienie przestępstwa, przestępstwa skarbowego lub wykroczenia. Nieco dyskusyjna jest kwestia możliwości przebaczania dolegliwości wymierzonych w postępowaniu dyscyplinarnym lub lustracyjnym. Osobną kwestią są kary przyjęte do wykonania w ramach zobowiązań międzynarodowych. Warto jednak pamiętać, że prawo łaski nie jest narzędziem służącym do uniewinnia, nie powoduje upadku wyroku skazującego, a jedynie zmniejsza lub darowuje wszelkie dolegliwości nim wymierzone. Darowana może być przez prezydenta każda dolegliwość, warunkiem jest jednak, aby miała ona charakter publicznoprawny, została wymierzona przez organ władzy publicznej lub – co dyskusyjne – inny organ dysponujący jego imperium. Przebaczenie nie powinno dotyczyć środków materialnego zadośćuczynienia pokrzywdzonemu szkód, jakich doznał w wyniku zaistnienia inkryminowanego zdarzenia, a zatem spod jego dyspozycji wyłączony jest środek karny obowiązku naprawienia szkody. Łaska może wreszcie przybrać formę całkowitej (darowanie skutków całego orzeczenia) lub tylko częściowej (przebaczanie niektórych dolegliwości lub zmniejszenie ich wymiaru). Zasadniczo dopuszczalna jest zamiana kary na łagodniejszą rodzajowo, pod warunkiem, że ta ostatnia jest znana porządkowi prawnemu. Dozwolone pozostaje również zastosowanie środka probacyjnego (np. warunkowego zawieszenia wykonania kary) w stosunku do dolegliwości orzeczonej bezwzględnie. Akt łaski zazwyczaj jest udzielany na wniosek samego zainteresowanego uzyskaniem odpuszczenia kary. O prezydencką ulgę dla ukaranego mogą również ubiegać się osoby dla niego najbliższe, a także Prokurator Generalny oraz sąd, który daną dolegliwość wymierzył. Wreszcie o ułaskawienie może postanowić prezydent z własnej inicjatywy. Wybaczenie dolegliwości może być udzielone wbrew woli ukaranego, a nawet przy jego zdecydowanym sprzeciwie. Nie może jednak pogorszyć jego sytuacji prawnej. Należy również odnotować, że akt urzędowy głowy państwa jest w tym zakresie ostateczny, nieodwracalny oraz nie podlega zaskarżeniu, w tym jakiejkolwiek kontroli organów sądowych.

Nie należy odmawiać posłom Jackiewiczowi oraz Wiplerowi prawa wystąpienia do Prezydenta RP o dokonanie ułaskawienia adresatów zakazu stadionowego. Uważam jednak, że swoje pismo wystosowali przedwcześnie. Wyroki warunkowo umarzające postępowanie wobec kibiców, na dzień jego podpisania, jeszcze się nie uprawomocniły, co oczywiście nie wyklucza działania pro futuro takiego wystąpienia. Powinniśmy pamiętać, że – co było juz odnotowane – w polskim systemie prawnym zakazany jest akt łaski przybierający formę abolicji indywidualnej, czyli kierowanego do organu postępowania (najczęściej karnego) zakazu wszczęcia lub nakazu jego umorzenia. Dopóki dane orzeczenie nie nabierze waloru prawomocności, nie można mówić, że określona dolegliwość została wymierzona. Tym samym nie istnieje owa kara lub środek do niej zbliżony, które miałby być objęte ewentualnym aktem łaski. Co więcej, prezydent dokonujący ułaskawienia dolegliwości orzeczonej nieprawomocnym wyrokiem mógłby się narazić na poważny zarzut naruszenia uprawnień, na które rozpościera się monopol władzy sądowniczej. Głowa państwa nie powinna rozstrzygać o dopuszczalności procesu, uniemożliwiając stwierdzenie ewentualnej winy, nie ma po prostu do tego odpowiedniego umocowania prawnego. W przeciwnym wypadku, mielibyśmy do czynienia z utworzeniem „superinstancji" sądowo-prokuratorskiej, złożonej w ręce głowy państwa, która na zasadzie subsydiarności, a z czasem zapewne wyłączności, dyskrecjonalnie decydowałaby o możliwości prowadzenia postępowania (karnego) wobec każdej osoby.

Pewne wątpliwości budzą również odważne słowa pana red. Domagalskiego, który w jednym z akapitów swojego felietonu podniósł, że „nie inaczej jak za maskaradę należy ocenić ten apel posłów do prezydenta". Po pierwsze, krytycznie ustosunkowując się do tych słów, wypada odnotować, że działanie obydwu posłów mieściło się w granicach prawa. Uprawnienie do wystąpienia z indywidualną interwencją poselską, w imieniu i na rzecz zainteresowanego, wynika wprost z ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Każdy deputowany może zatem wesprzeć lub wprost skierować do głowy państwa prośbę o ułaskawienie osoby skazanej (ukaranej). Pozostaje to wynikiem obowiązywania wskazywanych regulacji szczególnych, ale również pośrednio jest rezultatem przedstawicielskiego charakteru mandatu wykonywanego przez każdego parlamentarzystę. Utrzymuje on bowiem kontakty z obywatelami oraz pośredniczy w przedstawianiu ich wniosków oraz postulatów organom władzy publicznej. Nie odnajduję w zachowaniu posłów niczego niewłaściwego lub zdrożnego, szczególnie jeżeli się zważy, że w praktyce postępowania ułaskawieniowego, podmiotami które zwracały się o jego zainicjowanie lub zwyczajnie wspierały prośby o puszczenie w niepamięć dolegliwości, byli niejednokrotnie właśnie deputowani. Członkowie parlamentu nie są tylko po to, aby stanowić prawo, ale również zwracać uwagę na całokształt funkcjonowania państwa. Oczywiście w pewnych rozsądnych granicach, których z pewnością nie przekracza zwrócenie uwagi prezydenta na dziejącą się – nawet w ich subiektywnym przeświadczeniu – niesprawiedliwości. Co ma to wspólnego z „maskaradą"? Doprawdy, trudno jest się dopatrzyć.

Autor felietonu zdaje się również, choćby poprzez sam jego tytuł, dać do zrozumienia, że uważa akt łaski wobec środka karnego zakazu stadionowego za nieuzasadniony, motywując to tym, że dotyczył on „zawsze kar najcięższych, zwykle kary śmierci". Nie sposób podzielić takiego stanowiska, zarówno z przyczyn historycznych, jak i ze względu na uwarunkowania szczególne. Łaska od wieków średnich służyła darowania nie tylko „kary gardła", kar mutylacyjnych, czy kary wierzy, ale również wszelkich innych dolegliwości łagodniejszych rodzajowo, czyli np. wypędzenia, konfiskaty lub grzywny. Prezydenci okresu dwudziestolecia międzywojennego przebaczali wszelkie kary lub środki o skutku do nich równoważnym, od kary śmierci począwszy, poprzez pozbawienie wolności i grzywnę, aż po – wydaje się błahe – kary orzeczone w postępowaniu dyscyplinarnym lub administracyjnym. Podobna praktyka miała miejsce w okresie PRL. Po 1989 r. prezydenci nie stronili od przebaczania grzywien lub chociażby środków karnych zakazu prowadzenia pojazdów. W dotychczasowej praktyce ustrojowej nie ma zatem podstaw dla przyjęcia tezy o braku zasadności darowania aktem łaski choćby najdrobniejszego środka karnego. Warto raz na zawsze głośno podkreślić, że prezydencka łaska nie jest przeznaczona dla grzecznych i sumiennych uczestników obrotu prawnego. Została natomiast przewidziana dla osób, które to prawo złamały i za co zostały ukarane. Łaska była, jest i pozostanie dla przestępców, czasem tych, którzy naruszają normy prawne w sposób jak najbardziej drastyczny. O tym zaś, kto ułaskawiony zostanie, decyduje  Prezydent RP – podmiot wyłącznie umocowany do przebaczania dolegliwości. Od jego każdoczesnej suwerennej decyzji zależy stwierdzenie, czy dany przypadek na ułaskawienie zasługuje, czy też brak jest ku temu podstaw. W tym kontekście należałoby zaprezentować daleko idącą wstrzemięźliwość w formułowaniu kategorycznych opinii, czy dana sprawa pod łaskę podpada, czy też nie. Prawo i namiętność idą w tym przypadku osobnymi ścieżkami. Nigdy bowiem nie wiemy, czy obiektywnie najlżejsza rodzajowo kara, w szczególnym przypadku, nie stanie się dolegliwością rażąco niesprawiedliwą. Wszystko zależy od okoliczności, nieraz bardzo nieprzewidzianych. Łaska musi pozostać narzędziem czynienia sprawiedliwości – jej mocą kara sprawiedliwa z ogólnego punktu widzenia, przy uwzględnieniu okoliczności ekstraordynaryjnych, staje się karą sprawiedliwą indywidulanie, a tylko taka daje się umieścić we wzorcu demokratycznego państwa prawnego, ukierunkowanego na zabezpieczenie praw i wolności jednostki.

dr Krzysztof Kozłowski, Katedra Prawa Konstytucyjnego, Uniwersytet Jagielloński

Pan red. Marek Domagalski w swoim znakomitym felietonie opublikowanym w dniu 26 października 2012 r. na „żółtych stronach" Rzeczpospolitej stawia tezę, że zakaz stadionowy na ułaskawienie nie zasługuje. Prezentowane stanowisko uzasadnia poprzez odwołanie się do tezy, że zawsze dotyczyło ono kar najcięższych, zwykle kary śmierci. Tym samym - w opinii publicysty – kibice, którzy wkroczyli na murawę Stadionu Narodowego, aby „zaznać kąpieli" i przez to wymierzono im dwuletnie zakazy stadionowe, na łaskę głowy państwa nie zasługują.

Pozostało 95% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?