Adwokat o reklamach przed projekcjami filmów w kinach

Na łamach „Rz" 9 września 2014 r. ukazał się artykuł Adriana Zwolińskiego „Do kina na film czy na reklamy?". Autor stawia w nim tezę, że postanowienia regulaminów zezwalające na poprzedzanie reklamami projekcji filmu naruszają prawa konsumentów i stanowią klauzule niedozwolone.

Publikacja: 01.10.2014 07:00

Adwokat o reklamach przed projekcjami filmów w kinach

Foto: www.sxc.hu

Wynika to z faktu, że konsument nie wie, o której rozpocznie się projekcja filmu (kino nie informuje go o długości bloku reklamowego), a więc ile czasu spędzi w kinie. Autor stwierdza, że skoro klauzulą niedozwoloną jest postanowienie, które uzależnia spełnienie świadczenia od okoliczności zależnych tylko od woli kontrahenta, to takim postanowieniem jest również klauzula zezwalająca kinom swobodnie decydować o godzinie emisji filmu.

Dla konsumentów taka konkluzja brzmi naprawdę zachęcająco, ale czy rzeczywiście można kupić bilet do kina, nie narażając się na oglądanie reklam mających niekiedy długość połowy filmu?

Odpowiedź na to pytanie zależy od treści umowy zawartej przez widza z kinem. Przede wszystkim treść takiej umowy kształtują regulaminy świadczonych usług, a jeżeli nie zostały wprowadzone, rozstrzygające znaczenie ma treść biletu wstępu na salę kinową.

Na wprowadzenie regulaminów decydują się nieliczne kina, zazwyczaj te większe. Przykładowo sieć Multikino SA zastrzegła w swoim regulaminie, że „godziny rozpoczęcia seansów określone w repertuarze, cennikach (oraz innych reklamach i ofertach) określają czas rozpoczęcia emisji bloku reklam i zwiastunów filmowych, po zakończeniu którego rozpoczyna się emisja filmu".

Uważam, że jeżeli do regulaminu została wprowadzona klauzula definiująca seans jako projekcję reklam i filmu, to poprzedzenie projekcji filmu spotami reklamowymi nie narusza praw konsumentów. Widz, kupując bilet na seans, nabywa prawo do udziału nie tylko w projekcji filmu, ale również w seansie reklamowym. Konsumenci nie są przymuszani do oglądania niechcianych reklam. Nie można więc twierdzić, że ich emisja prowadzi do odpowiedzialności kina z tytułu nienależytego wykonania umowy (art. 471 kodeksu cywilnego). Godzina rozpoczęcia seansu odpowiada repertuarowi, ponieważ seans nie dotyczy tylko projekcji filmów. Trudno zgodzić się również z poglądem autora, że kino wedle własnej woli uzależnia emisję filmu od zaprezentowania reklam. Kino, oferując projekcję seansu, spełnia swoje świadczenie już z chwilą emisji reklam. Prawdą jest, że kodeks cywilny jako przykład klauzuli niedozwolonej wskazuje na taką, która uzależnia spełnienie świadczenia od okoliczności zależnych tylko od woli kontrahenta (art. 3853 § 1 pkt 8 k.c.). Prezentacja niechcianych i często skandalicznie długich reklam jest jednak elementem umowy zawartej z konsumentem, dotyczy bowiem w istocie świadczenia głównego (seansu filmowego), którego nie regulują kodeksowe unormowania dotyczące klauzul abuzywnych (art. 3851 § 1 zd. 2 k.c.).

Co jeśli kino nie wprowadziło regulaminu? Problem ten dotyczy przeważającej ilości kin. Czy w takim wypadku widzowie mogą twierdzić, że nie wyrażali zgody na oglądanie reklam i zostali wprowadzeni w błąd co do rzeczywistej godziny emisji filmu? Uważam, że kina, które nie wprowadziły regulaminów, mimo wszystko mogą w rozsądnych granicach prezentować reklamy. Zgodnie z art. 56 k.c. czynność prawna wywołuje nie tylko skutki w niej wyrażone, lecz również te, które wynikają z ustawy, z zasad współżycia społecznego i z ustalonych zwyczajów. Od wielu lat istnieje stała, powszechnie znana konsumentom  praktyka prezentowania reklam przed projekcją filmu. Praktyka ta ukształtowała zwyczaj w rozumieniu art. 56 k.c. Problematyczna w dalszym ciągu pozostaje kwestia określenia dopuszczalnego czasu prezentowania widzom bloków reklamowych. Widzowie „kina nieregulaminowego" znajdują się w lepszej sytuacji prawnej niż widzowie kin, które wprowadziły odpowiednie zapisy zezwalające im na prowadzenie marketingu w ramach seansu filmowego. Prezentowanie długotrwałego pasma reklamowego nie jest w kinach stałą praktyką, czego świetnym przykładem są kina studyjne, które całkowicie z nich zrezygnowały. Wydaje się, że zwyczajowe „reklamy nieregulaminowe" nie powinny przekraczać pięciu minut. Ich dłuższa emisja prowadzi do naruszenia praw konsumentów i odpowiedzialności kina za  nienależyte  wykonanie umowy (art. 471 k.c.).

Konkluzje, choć nie ucieszą konsumentów, być może skłonią do sprawdzania, czy seans reklamowy jest emitowany w ramach ceny zapłaconej za bilet. Jeśli płacimy za reklamy, to należy pamiętać, że nie mamy żadnego wpływu na ich długość. Zawsze natomiast mamy wpływ na wybór kina.

Autorka jest adwokatem, współpracownikiem ?Labe i Wspólnicy Kancelarii Radców Prawnych i Adwokatów sp. j.

Wynika to z faktu, że konsument nie wie, o której rozpocznie się projekcja filmu (kino nie informuje go o długości bloku reklamowego), a więc ile czasu spędzi w kinie. Autor stwierdza, że skoro klauzulą niedozwoloną jest postanowienie, które uzależnia spełnienie świadczenia od okoliczności zależnych tylko od woli kontrahenta, to takim postanowieniem jest również klauzula zezwalająca kinom swobodnie decydować o godzinie emisji filmu.

Dla konsumentów taka konkluzja brzmi naprawdę zachęcająco, ale czy rzeczywiście można kupić bilet do kina, nie narażając się na oglądanie reklam mających niekiedy długość połowy filmu?

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Łaska Narodu na pstrym koniu jeździ. Ale logika nie
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem
Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: Adam Bodnar w butach Zbigniewa Ziobry
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Chcesz pokoju, szykuj się do wojny... ale mądrze
Opinie Prawne
Mariusz Ulman: Co zrobić z neosędziami, czyli jednak muchomorki, słoneczka i żabki
Opinie Prawne
Paweł Rochowicz: Sezon partnerstwa fiskusa z podatnikiem to sezon wyborczy