Arkadiusz Opala: Przywracanie praworządności - czy i kiedy będzie możliwe?

Po ośmiu latach demolowania państwa prawa, które z takim mozołem budowaliśmy po odzyskaniu niepodległości w 1989 roku, trudno uwierzyć, w jakim miejscu znaleźliśmy się jako społeczeństwo, które zgłasza aspiracje do życia w ugruntowanej demokracji z gospodarką wolnorynkową.

Publikacja: 03.12.2024 09:50

Arkadiusz Opala: Przywracanie praworządności - czy i kiedy będzie możliwe?

Foto: Adobe Stock

Czy można mówić o przywracaniu praworządności, kiedy czołowy polityk obecnej opozycji, który aktywnie brał udział w demolowaniu państwa, a obecnie jest nawet eurodeputowanym, porównał praworządność do Yeti cyt.„ praworządność jest jak Yeti wszyscy o niej mówią, ale nikt jej nie widział”. Ponieważ nie zakładam, że jest aż tak niemądry, by głosić taką tezę, a co gorsze w nią wierzył, pomyślałem - może zatem dyskusja o praworządności jest zbyt przeintelektualizowana przez samych prawników, którzy zabierając głos w debacie, prześcigają się w używaniu języka, którego znacząca część decydentów po prostu nie rozumie.

Zacznę od truizmu – przed kim odpowiadają dzieci, oczywiście przed rodzicami. Ponad 37 milionów obywateli tego państwa, to są dzieci tego państwa. Rodzicami dla tych dzieci jest KONSTYTUCJA, ale jest pewien problem, konstytucja nie mówi. Zatem demokratyczne społeczeństwa umawiają się, że ustami konstytucji są sądy i trybunały. Dlatego każdy, podkreślam każdy, kto łamie konstytucję jest bandytą, a miejsce bandyty jest w więzieniu, a nie na eksponowanym stanowisku państwowym.

Czytaj więcej

Piotr Mgłosiek: Minister ma narzędzia, lecz z nich nie korzysta

O Trybunale Konstytucyjnym

Pytam – od kiedy to, każdy uchwalony przepis staje się PRAWEM. Uchwalony przepis, by mógł być uznany za prawo, musi spełniać nie tylko standardy formalne (prawidłowo przeprowadzony proces legislacyjny), ale musi respektować wartości uniwersalne, co do których istnieje aprobata większości. Obywatel doznaje krzywdy w kontakcie z prawem, gdy prawo jest przekręcane, gdy prawo jest złośliwie tłumaczone, a nawet gdy prawo jest nazbyt wnikliwie stosowane. Przez 8 lat obecna opozycja dopuszczała się wszystkich tych łajdactw i nieprawości.

Już słyszę głosy adwersarzy, przecież jest domniemanie konstytucyjności. Oczywiście że jest, pod warunkiem, że w demokratycznym państwie istnieje trybunał, który będzie to badał. W Polsce nie ma Trybunału Konstytucyjnego. Wybrano na sędziów „absolwentów prawa” którzy każdym kolejnym orzeczeniem, tak bardzo się kompromitują w swoim serwilizmie, że trudno uwierzyć, że ktoś może złożyć podpis nie tylko pod czymś co jest niegodziwe, ale co świadczy, że ktoś najnormalniej w świecie odchodzi od rozumu. Wybrałem jeden przykład – orzeczono o niezgodności z konstytucją powołania komisji śledczych, bo Marszałek Sejmu uniemożliwił udział w głosowaniu, dwóm prawomocnie skazanym posłom. Średnio rozgarnięty uczeń szkoły podstawowej przeprowadziłby następujący tok rozumowania – nawet gdyby Marszałek Sejmu złamał prawo, ( postąpił rzecz jasna zgodnie z prawem), to czy nieobecność na sali plenarnej skazanych posłów miała wpływ na wynik głosownia. Tylko tyle i aż tyle, jednak dla „absolwentów prawa”, zasiadających w Trybunale, nie starczyło intelektu i zwyczajnie cywilnej odwagi, by orzec że na sali była większość, a obecność tych panów nie miała wpływu na wynik głosowania. Przecież zawsze w Trybunale Konstytucyjnym zasadzali najwybitniejsi prawnicy Rzeczypospolitej, crème de la crème świata prawniczego. Tymczasem na czele niby trybunału mamy uzurpatorkę, która uważa, że jest prezesem, a która w aktach osobowych ma negatywną opinię wizytatora, który uznał, że opiniowana nie powinna w ogóle być powołana na stanowisko sędziego. Jak to możliwe, że taka osoba zajmuje nielegalnie, stanowisko trzeciej osoby w państwie (sic!). Wszystkim, którzy mają ambicje i tylko ambicje, wspinania się po szczeblach kariery, dedykuję ważną maksymę, która tutaj pasuje jak ulał – „im małpa wyżej na drzewo wchodzi, tym bardziej pupę odsłania”.

Po tych przykrych doświadczeniach, zupełnie nie rozumiem zaproponowanych zmian, których i tak Prezydent nie podpisał. Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego nie powinni być wybierani przez polityków, żadną większością, ani zwykłą ani kwalifikowaną. Po wyborze w przyszłym roku głowy państwa, znowelizowana ustawa zostanie podpisana. W Sejmie nie mogą się porozumieć, obniżamy większość kwalifikowaną na zwykłą, czyli wizerunkowa klapa. Zatem zaczną się dogadywać „ jeden nasz, jeden wasz”, i ogłoszą, że praworządność w Polsce ma się dobrze.

Sędziów Trybunału Konstytucyjnego musi wybierać nowy Sąd Najwyższy, do którego już nie będą przychodziły osoby z ulicy, które się przebierają w togi i udają, że pracują, a co gorsze uważają, że wydają wyroki w imieniu Rzeczypospolitej. Oczywiście, że jest do tego potrzebna zmiana konstytucji, dlatego pytam, a dlaczego nie ma jeszcze powołanej komisji ds. zmiany konstytucji?, bo nie ma większości?, a politycy pokazali społeczeństwu, jak na przyszłość chcą zabezpieczyć demokratyczne mechanizmy, które nie pozwolą na rządy autokratów, a nawet dyktatorów.

Czytaj więcej

Rezygnacja Julii Przyłębskiej to jest czysta kalkulacja

O Sądzie Najwyższym

W Izbie Cywilnej Sądu Najwyższego, której orzecznictwo miałem obowiązek i przyjemność śledzić, pozostało już tylko 10 legalnych sędziów. Ze smutkiem odnotowuję, że od kilku lat najpierw spoglądam na skład, który zasiadał za stołem, bo tylko wtedy, gdy orzekają legalni sędziowie, mam do czynienia z wyrokiem lub uchwałą. To oczywiste, że nie mogę powołać się na treść czegoś, co ani wyrokiem, ani uchwałą nie jest, bo pochodzi od przypadkowych osób, które nie wiedzieć dlaczego przychodzą do Sądu Najwyższego. Pan Prezydent Duda ulegał przez ponad 9 lat politycznej presji „swojego obozu politycznego”, a nie dochowując standardów związanych ze świadomym rozumieniem prawa, doprowadził do głębokiej erozji porządku prawnego, społecznego, a nawet więcej, doprowadził do zniszczenia spójności społeczeństwa.

W nowym Sądzie Najwyższy powinno zasiadać nie więcej niż 70 sędziów we wszystkich nowo utworzonych izbach. Obecnie w budynku Sądu Najwyższego mamy aż 125 osób, tylko nieliczni są sędziami, reszta przychodzi do Sądu Najwyższego, by udawać, że pracują, skoro państwo cały czas im płaci godziwe wynagrodzenie. Tyle tylko, że przy reformie, odchudzonemu Sądowi Najwyższemu, należy zabrać bardzo ważne uprawnienie, a mianowicie skargę kasacyjną i stwierdzenia niezgodności orzeczenia z prawem, które ten sąd, mówić kolokwialnie „zapychają”. Nie będzie to łatwe, bo nikt nie lubi, jak pozbawia się go części władzy.

Czas zlikwidować odrębne sądownictwo administracyjne, utworzyć w Sądzie Najwyższym Izbę Administracyjną, a w sądach powszechnych wydziały administracyjne.

Nie wyobrażam sobie, by przy reformie sądownictwa, sędziowie sądów rejonowych dalej nie mogliby zwracać się do Sądu Najwyższego z pytaniami prawnymi. Na kpinę zakrawa fakt, że każdy sędzia sądu rejonowego, będący sędzią europejskim, może zwrócić się z pytaniem prejudycjalnym do TSUE w Luksemburgu, a nie może z takim pytaniem zwrócić się do swojego krajowego Sądu Najwyższego.

Czytaj więcej

Weryfikacja tzw. neosędziów po nowemu. Resort przedstawił szczegóły

O Krajowej Radzie Sądownictwa

Ojcowie naszej Konstytucji niestety nie przewidzieli, że można tak manipulować prawem, że z zapisu o 15 wybieranych sędziach do KRS wysnują wniosek, że będzie ich wybierał Sejm, a nie sami sędziowie. Zmienili zatem ustawę, bo Konstytucja nie mówi, kto ma wybierać tych 15 sędziów. Ignorują argument, że Sejm wybiera 4 przedstawicieli do KRS, a intencją Zgromadzenia Narodowego było, by to samorząd sędziowski wybierał swoich przedstawicieli do tego gremium. Uchwalono ustawę, która ten porządek prawny ma przywrócić, ale czy wystarczająco zabezpieczyć?. Jeżeli aktualnie rządzący źle wykorzystają dane im 4-lecie, to kolejna władza może znów zmienić ustawę, powiem więcej, na pewno to zrobi. Należy w tym zakresie doprecyzować przepisy konstytucyjne i jako obywatel i sędzia nie chcę słuchać, że nie ma większości. Pokażcie społeczeństwu projekt kolejnej zmiany, a potem społeczeństwo oceni tych, którzy mechanizmów zabezpieczających praworządność i sprawne funkcjonowanie demokratycznego państwa, nie chcą poprzeć.

O neo-sędziach

Ze smutkiem odnotowuję przebieg dyskusji, z której na dzień dzisiejszy nic nie wynika, a propozycje uzdrowienia sytuacji są nieakceptowalne. Sędziowskie sumienie, sędziowski rozum i sędziowska niezależność muszą być wolne od zemsty i nienawiści. Żądanie, by neo-sędziowie dokonali czynnego żalu, jest nie tylko głupie, ale nie mieści się w żadnych standardach. Obecni decydenci i reformatorzy takimi propozycjami rozniecają intrygi, które wikłają środowisko sędziów w nowe sytuacje konfliktowe.

Znam kilku neo-sędziów w moim okręgu, którzy są wybitnymi, pracowitymi sędziami i w żadnym aspekcie nie współpracowali z władzą wykonawczą. Dochowywali i dochowują najwyższych standardów, pokazują, że są wolni od zewnętrznych motywacji, nacisków czy sugestii. Takich sędziów w gronie tych ponad 3 tysięcy jest większość i mam nadzieję, że nie pozwolą się upokorzyć nowym reformatorom przepełnionych rozgoryczeniem, a nawet nienawiścią do drugiego człowieka.

Po ukonstytuowaniu się nowej KRS należy zalegalizować funkcjonowanie neo-sędziów, którzy mieli pozytywne opinie wizytatorów, nie ubiegali się i nie przyjmowali stanowisk zdobytych drogą faksów i umizgów politycznych, nie zabiegali o poparcie polityczne u posłów i senatorów mających „wejścia” w Ministerstwie Sprawiedliwości, nie przedkładali świadectw moralności od proboszczów, czy biskupów itd.

W jednym dniu nowa KRS winna odwołać wszystkich tych neo-sędziów. Będzie to na pewno grupa ponad 2.500 osób i TEGO SAMEGO DNIA należy podjąć uchwałę o przywróceniu ich systemowi demokratycznego państwa prawnego. I koniec tego cyrku, który obserwujemy w debacie publicznej.

Co z pozostałymi neo-sędziami, którzy w systemie okazali się arywistami, dla których demokratyczne państwo prawa to fantazmat. O tym piszę poniżej.

Czytaj więcej

Bodnar odwołuje wiceprezesa sądu i trzech asystentów z delegacji do KRS

O Prokuratorze Generalnym

Na temat reformy prokuratury jako całości nie będę się wypowiadał. Jednak trudno nie protestować, co do propozycji ponownego rozdzielenia stanowisk Prokuratora Generalnego i Ministra Sprawiedliwości. Ustawa to za mało. Prokurator Generalny, po tym jak to mafijne państwo funkcjonowało przez 8 lat pełnienia tej funkcji przez Pana posła Zbigniewa Ziobrę, musi być wybierany w wyborach powszechnych razem z głową państwa na 5 letnią kadencję i to już w przyszłym roku. Przynajmniej w tym zakresie należy natychmiast zaproponować zmianę konstytucji. Jeżeli któraś z partii politycznych nie poprze tej zmiany, to stawiam odważną tezę, że jej kandydat w wyborach prezydenckich przegra nawet z Myszką Miki. Inwigilacja, podsłuchy, niszczenie karier nieposłusznym prokuratorom, którzy nie chcieli przykładać ręki do budowania autokracji i niszczenia praworządności i instytucji demokratycznych, to absolutnie wystarczające powodowy, by obywateli wyposażyć w amunicję jaką jest karta do głosowania. Tylko trzeba to zrobić, bo to już ostatni dzwonek.

O sądach powszechnych

W debacie publicznej zapanowała narodowa zgoda, że sądownictwo powszechne zostało zdemolowane, że jest w największej zapaści od 1989 roku. Uchwalonym przepisom, które nie stają się prawem, sędzia nie może być posłuszny. W uchwalonych przepisach sędziowie nie otrzymują wparcia od prawodawcy, bo niezawisły sędzia musi być lojalny wobec społeczeństwa, które musi chronić przed opresyjną władzą ustawodawczą i wykonawczą. Zrobiono niemal wszystko, by sędziowie utracili autorytet, a przecież on stanowi o ich sile i godności, kiedy w imieniu państwa ogłasza wyrok, udzielając ochrony obywatelowi lub instytucji, którzy o taką ochronę wnoszą.

W mojej ocenie obecne sądy apelacyjne, należy z mocy prawa przekształcić w sądy kasacyjne. Sądy okręgowe należy przekształcić w sądy apelacyjne. W sądach rejonowych winny być rozpoznawane wszystkie sprawy pierwszoistancyjne, także te, które są rozpoznawane obecnie w sądach okręgowych. Mdli mnie argumentacja, wywodząca się jeszcze z czasów PRL, że rozwody to sprawy trudne, a zbrodnie ( przestępstwa zagrożone karą od 3 lat) jeszcze trudniejsze, więc nie mogą być rozpoznawane w sądach rejonowych. Stopień ustawowego zidiocenia sięga zenitu, kiedy proste sprawy o zapłatę przekraczające 75.000 zł. rozpoznają sądy okręgowe, natomiast wielomilionowe sprawy o dział spadku, o podział majątku między małżonkami, o zniesienie współwłasności w postępowaniu nieprocesowym rozpoznają sądy rejonowe.

Czytaj więcej

Sądy dostaną więcej pieniędzy. Jakie podwyżki planuje resort sprawiedliwości?

Większość sędziów w sądach rejonowych nie pracuje, tylko tyra. Przychodzą do pracy w soboty, niedziele i jeszcze pracują w domu pisząc uzasadnienia. Wszystko kosztem rodziny i życia osobistego. Mają w referatach od 300 do nawet 800 spraw. Nikt nawet nie wspomni o sędziach, którzy w średnim wieku odeszli, bo przeszli trzy zawały, udary czy wylewy.

Niestety w sądach jest też spora grupa zwykłych nierobów, którzy przeskakują z jednej funkcji na drugą, a w ich mentalności obowiązują stare jak świat, dwie urzędnicze zasady. Pierwsza brzmi – zanim to załatwisz, zastanów się, kto mógłby to zrobić za ciebie. Druga jest jeszcze gorsza – akta raz odłożone na półkę dalej odkładają się same. Niestety tym sędziom jak najszybciej należy zabrać urząd tylko po to, by przewrócić im rozum. Jednak najgorsze jest to, że swoje lenistwo, brak decyzyjności, przykrywają niezawisłością.

Większość sędziów rejonowych, grubo ponad 7 tysięcy, doskonale zdaje sobie sprawę, że nie ma szans na awans, nie dlatego, że na to nie zasługują, tylko dlatego, że z formalnych powodów jest to nie możliwe. Dlatego w ich imieniu pytam dlaczego sędzia rejonowy z 40 letnim stażem, nie ma stawiki awansowej sędziego apelacyjnego. Jest jakieś uzasadnienie dla tego instytucjonalnego wynaturzenia? Resort chce zahamować „niepochamowany pęd sędziów do awansu, za wszelką cenę” i planuje wprowadzić jednolity status sędziego powszechnego. Czas pokaże jak to będzie wyglądało w nowym projekcie ustawy o sądach powszechnych, bo rozumiem, że prace są zaawansowane w tej materii.

Pozostali neo-sędziowie w systemie

Skoro godność sędziowska wiąże się z prawością i uczciwością, to grupy arywistów z mentalnością politycznej służalczości należy w wyniku postępowań dyscyplinarnych pozbawić stanowisk sędziowskich. Ośrodki arywistów, którzy wykorzystali koniunkturę polityczną do awansów zawodowych, stanowisk funkcyjnych, widoczne gołym okiem, zlokalizowane są: w Ministerstwie Sprawiedliwości przynajmniej do 15.12.2023 roku, w Trybunale Konstytucyjnym, w Sądzie Najwyższym, w Krajowej Radzie Sądownictwa i są także poukrywani w sądach powszechnych, często udając, że się nawrócili. W tym aspekcie zupełnie nie rozumiem dlaczego Pan Minister Sprawiedliwości nie odwołuje sędziów, którzy w sposób świadomy, wiedząc, że złamano Konstytucję, zabiegali i przyjmowali stanowiska prezesów i wiceprezesów. Bo nie ma zgody kolegiów?, pisałem o tym wyżej. Kolegia też zostały ukonstytuowane ze złamaniem prawa, jak można pytać kogoś o zgodę, skoro ta osoba, pełni tę funkcję nielegalnie. Dzisiejsze kolegia przy sądach okręgowych i apelacyjnych to tylko i wyłącznie grupy klakierów obecnej opozycji. A może jest tak, że taki klakier jak się nawróci zostanie nagrodzony (kazus w sądzie Apelacyjnym w Poznaniu), kiedy taki arywista łaskawie zezwolił Panu Ministrowi na odwołanie bandyckiego kierownictwa sądu apelacyjnego.

„Kwiatki” w administracji wymiaru sprawiedliwości

Ten temat, to materiał na osobny artykuł. Sekretarze źle wynagradzani, ogromna rotacja kadry, kulejący proces informatyzacji itd. W budynku w którym orzekam na poziomie „O” pracują informatycy. Sędziowie i pracownicy administracji sądowej, chcąc prosić ich o pomoc, muszą się połączyć z Sądem Apelacyjnym w Poznaniu, aby ten wydał dyspozycję, by informatyk przyszedł im z pomocą, siedząc dwa pięta niżej. Nie możemy zejść i prosić o pomoc, bo są pozamykani, a i tak muszą mieć zgodę apelacji. Rozprawy spóźnione, podsądni zdenerwowani a głupota ma się dobrze. Pytam kto to wymyślił i kto ten idiotyzm uchyli.

Pracownicy administracyjni muszą być oceniani i słusznie. Zawsze robił to kierownik wydziału, też słusznie, bo taka jego rola, za to między innymi ma dodatek służbowy. W moim sądzie powołano ostatnio trzyosobową komisję, która będzie sprawdzać prawdziwość oceny dokonanej przez kierownika, a ta trzyosobowa komisja będzie sprawdzana prze kolejną trzyosobową komisję, która właśnie została powołana. Jak najszybciej należy przywrócić nadzór prezesów sądów nad kadrami szeroko rozumianej administracji sądowej, bo to co opisuję, to sabotaż w samym środku systemu.

Autor jest sędzią w Sądzie Okręgowym w Zielonej Górze, w latach 2006-2020 wizytator ds. cywilnych, gospodarczych, rejestrowych i egzekucyjnych.

Opinie Prawne
Piotr Mgłosiek: Minister ma narzędzia, lecz z nich nie korzysta
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co zmieni odejście Julii Przyłębskiej z TK
Opinie Prawne
Jakub Stelina: Kryzys wokół TK - politycy zepsuli, politycy powinni naprawić
Opinie Prawne
Jan Skoumal: Muchomorki, słoneczka i żabki, czyli sędziowie według Adama Bodnara
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Adwokat w czynie społecznym, czyli państwo sięga do głębokich rezerw
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska