Tomasz Pietryga: Co łączy grzybiarzy, remonty balkonów i posiłki w szpitalach

Sztuka obietnic wyborczych i straszenia elektoratu. Zakaz chodzenia na grzyby, rewitalizacja bloków z wielkiej płyty i lepsze szpitalne posiłki mają ze sobą bardzo dużo wspólnego. Przynajmniej w kampanii wyborczej.

Publikacja: 06.09.2023 13:56

Jarosław Kaczyński

Jarosław Kaczyński

Foto: Fotorzepa/ Robert Gardziński

Kiedy w środku lata Jarosław Kaczyński wspomniał coś o obronie grzybiarzy, w związku z rzekomymi planami przejęcia  przez Brukselę polskich lasów, internet wybuchnął śmiechem, a prezes PiS stał się bohaterem niezliczonych memów. Komentatorzy polityczni złośliwe wskazywali, w jak urojonym świecie żyje prezes, i na jakiej merytorycznej pustyni tkwi PiS, skoro sięga po tak prymitywne chwyty, znowu strasząc złą Unią. W podobnym tonie wypowiadali się politycy opozycji.

Zakaz grzybobrania Kaczyński jeszcze wykorzysta

Tyle tylko, że w wypowiedzi Kaczyńskiego nie było przypadku, stała za nią analiza, która wskazała, że informacja ta, wzmocniona oburzeniem tych, co Kaczyńskiego nienawidzą, trafi do uszu milionów Polaków.  Mieszkańców wsi, miasteczek i wszystkich tych, którzy chodzą na grzyby, bo grzybobranie w Polsce jest narodową pasją.

Kaczyński dobrze wiedział, że odbiorcy nie analizują  niuansów, bo aktywnie politykę śledzi jedynie ok. 7 proc. obywateli, reszta odbiera tylko prosty polityczny przekaz. Dla nich sygnał o ryzyku pozbawienia ich relaksującego hobby, a dla niektórych też źródła zarobkowania, stał się informacją dnia. A głos, który przed tym przestrzega, i obiecuje, że na to nie pozwoli, był słyszalny i zapamiętany. W październiku, kiedy sezon grzybobrania będzie w pełni, pewnie temat wróci, przypadkiem tuż przed wyborami.

Opozycja nie wyczuła tego zagrania, po raz kolejny zresztą. PiS od 2015 roku opiera swoje kampanie na  pogłębionej diagnozie społecznej, stąd też wielki sukces programu solidaryzmu społecznego, na którym opierał swoje strategie wyborcze, gdzie zdefiniowane są gruntownie potrzeby i lęki Polaków. Opozycji zawsze tego brakowało, aby tak wczuć się w potrzeby wyborców. Wiara, że wystarczy straszenie PiS, okazała się dwa razy zgubna, ale nie wyciągnięto z tego żadnych wniosków.

Czytaj więcej

Grzyby plus obcokrajowcy. Niemieckie media o antyniemieckich tonach w kampanii PiS

Remont balkonu bardziej przemawia niż odsunięcie PiS od władzy

Najnowsze obietnice PiS tymczasem konsekwentnie bazują na sprawdzonym mechanizmie: bo pomysły związane z rewitalizacją blokowisk czy obietnice lepszych posiłków w szpitalach to zdefiniowane potrzeby, skierowane do dużego kręgu potencjalnych wyborców. Bloki z wielkiej płyty to nie miasteczko Wilanów, żyją tam zazwyczaj ludzie mniej zamożni, gorzej wykształceni, teoretycznie bliscy PiS, jest ich miliony. Dla nich zapowiedź remontu ich domu, jedynego, jaki mają, to naprawdę duża obietnica i trafia do nich bardziej niż zapowiedź uchronienia ich przed końcem demokracji i autorytarnymi rządami Kaczyńskiego. Tym straszono już wiele lat, tyle, ale koniec świata ciągle nie nadszedł, w efekcie hasło to uległo dewaluacji.

Podobnie jest z ostatnią  obietnicą poprawy posiłków w szpitalach, który zręcznie omija główny nierozwiązany problem niedoinwestowanej i źle zorganizowanej służby zdrowia, której przez osiem lat PiS właściwie nie dotknął. Lepszy posiłek to konkret, nieskomplikowany w realizacji i trudno się nie zgodzić, że jedzenie w szpitalach powinno być lepszej jakości.

Problem istnieje i jest realny, każdy, kto był w szpitalu lub miał tam krewnych, widział, że serwowane tam posiłki przypominają te w zakładach karnych, nie odpowiadają  standardom żywieniowym. Na problem zwracał zresztą uwagę także rzecznik praw obywatelskich po licznych skargach pacjentów.

Pomysł wprowadzania nowych jakościowych standardów i uczynienie z tego elementu kampanii wyborczej jest więc mało kosztowną odpowiedzią na społeczne postulaty, która przykryje złą politykę PiS w ochronie zdrowia. Co na to opozycja? Loża  szyderców w internecie szybko się uaktywniła, tylko że nie poszedł za tym żaden merytoryczny pomysł, który stanowiłby dla wyborców alternatywę.

Czytaj więcej

Rząd zapowiada nowy program dla mieszkających w wielkiej płycie

Kiedy w środku lata Jarosław Kaczyński wspomniał coś o obronie grzybiarzy, w związku z rzekomymi planami przejęcia  przez Brukselę polskich lasów, internet wybuchnął śmiechem, a prezes PiS stał się bohaterem niezliczonych memów. Komentatorzy polityczni złośliwe wskazywali, w jak urojonym świecie żyje prezes, i na jakiej merytorycznej pustyni tkwi PiS, skoro sięga po tak prymitywne chwyty, znowu strasząc złą Unią. W podobnym tonie wypowiadali się politycy opozycji.

Pozostało 90% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Policjant zginął z rąk kolegi – ta tragedia ma drugie dno
Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej