Kiedy w 1933 r. Gustav Radbruch został zwolniony ze stanowiska profesora Uniwersytetu w Heidelbergu, uzasadniono to stwierdzeniem, że jego „cała osobowość i dotychczasowa działalność polityczna [...] nie dają rękojmi opowiedzenia się za narodowym państwem". Gustav Radbruch nie przedstawił jeszcze w tym czasie swojej znanej koncepcji, nazwanej od jego nazwiska „formułą Radbrucha", a skala zbrodni dokonanych później przez nazistów wydawała się wówczas niewyobrażalna. Mimo to dziś prawdopodobnie bylibyśmy zgodni, że zwolnienie wybitnego profesora prawa ze stanowiska na publicznej uczelni z powodów czysto politycznych i „osobowościowych", nawet jeśli byłoby zgodne z przepisem ustawy, należałoby uznać za działanie, które Radbruch nazwał już po 1945 r. „rażącą niesprawiedliwością" i w konsekwencji „ustawowym bezprawiem". Nawet jeśli w tamtym czasie tak znamienici profesorowie jak Carl Schmitt czy Martin Heidegger nie widzieli w tym nic nadzwyczajnego, a czystki na uczelniach usprawiedliwiano „dobrem narodu".