Leczenie dorosłego człowieka to jego prywatna sprawa, choć są wyjątki. Szczepienie antycovidowe to także problem społeczny innych ludzi, i tu granica indywidualnej wolności wynika z praw innych.
Obowiązek taki spoczywa tym bardziej na tych, którzy mają większą styczność z innymi, mogą więc zakazić wirusem. Skala tego ryzyka z jednej strony i ryzyka dla zaszczepionego z drugiej, to kwestia do oszacowania przez specjalistów.
Czytaj też: Prawnicy: niekonstytucyjne kary za odmowę szczepienia na Covid-19
Przed kilkoma miesiącami obserwując – na szczęście nielicznych – posłów bez maski, pisałem, że to „żałosne chojraczenie", niebezpieczne dla innych. Szczepienie to jednak głębsza ingerencja w wolność człowieka, jego ciało i zdrowie. Na szczęście już spora część Polaków dobrowolnie się zaszczepiło, ale walka z epidemią może wymagać jeszcze szerszego zaszczepienia, przynajmniej niektórych profesji. To trudny temat dla władzy, bo nikt nie lubi dodatkowych rygorów, ale rządzenie nie polega tylko na wydawaniu łatwych decyzji. Taką ewentualność należy wcześniej przedyskutować i prawniczo przemyśleć. Tym bardziej że nie tylko obywatele, ale i prawnicy są w tej kwestii podzieleni.
Zachowując zasady z art. 31 ust. 3 Konstytucji RP, więc ustanawiając ograniczenia w ustawie i tylko kiedy są konieczne dla porządku publicznego, ochrony zdrowia albo wolności i praw innych osób. I nie mogą one naruszać istoty wolności i praw – o co nie ma akurat obawy, zważywszy że ponad 17 mln osób zaszczepiło się już dobrowolnie. Naturalnie od obowiązku szczepienia powinny być wyjątki np. przeciwwskazania lekarskie.