Warszawska Okręgowa Rada Adwokacka planuje zabrać adwokackim emerytom i młodzieży budżetowe pieniądze i dać je sobie.
W maju br. złożyłem na zgromadzeniu Izby Adwokackiej w Warszawie projekt uchwały finansowej na 2014 r., którego podstawowym założeniem było obniżenie składki adwokackiej do 120 zł. ORA jednogłośnie orzekła, że za mniej niż 215 zł samorządu utrzymać się nie da. Na kolejnym zgromadzeniu Izby w czerwcu uznała, że jednak można przeżyć za 200 zł. Zgromadzenie zaś uchwaliło budżet według mojego projektu, ze składką 120 zł, bez pensji działaczy.
Moje zdumienie nie miało granic. O co chodzi? ORA po kilku miesiącach bezkompromisowego oporu bez szemrania zgadza się z moją propozycją wysokości składki. Godzi się też z likwidacją lwiej części budżetów większości komisji (poza wydatkami faktycznie przez nie poniesionymi do czerwca br.). Czyżbym miał rację, że da się utrzymać samorząd zawodowy warszawskich adwokatów nawet za tak skromną kwotę?
Głębsze zapoznanie się z projektem ostudziło jednak mój optymizm. Według ORA da się utrzymać samorząd, ale pod warunkiem ponownego przyznania diet niektórym działaczom izbowym. Ten stan rzeczy da się utrzymać tylko do końca 2014 r. Nie wahano się przy tym naruszyć kompetencji ustawowych NRA, dla której zastrzeżone jest ustalanie zasad wynagradzania działaczy i ustalanie kręgu uprawnionych. Prace NRA nad uchwałą są na ukończeniu i trzeba poczekać na jej stanowisko, a nie ustawiać się na wyścigi w kolejce do izbowej kasy.
Głębsze zapoznanie się z projektem ostudziło jednak mój optymizm. Według ORA da się utrzymać samorząd, ale pod warunkiem ponownego przyznania diet niektórym działaczom izbowym. Ten stan rzeczy da się utrzymać tylko do końca 2014 r. Nie wahano się przy tym naruszyć kompetencji ustawowych NRA, dla której zastrzeżone jest ustalanie zasad wynagradzania działaczy i ustalanie kręgu uprawnionych. Prace NRA nad uchwałą są na ukończeniu i trzeba poczekać na jej stanowisko, a nie ustawiać się na wyścigi w kolejce do izbowej kasy.