Porządek w Tombstone zaprowadził Wyatt Earp z braćmi, przy pomocy gruźlika z dyplomem medyka. Earpowie byli mało tolerancyjni, ale byle czym nie zajmowali się. Inaczej postępował Rudolph Guliani, który wdrożył w NY politykę zero tolerancji. Uznał mianowicie, że nawet drobne wykroczenia - gdy pozostają bezkarne - są pożywka dla przestępstw. Kiedy Guliani wdrażał hasło wyborcze w życie, tylko desperaci spacerowali po zmroku w Central Parku. Dzisiaj jest to miejsce bezpieczne.
Kilka dni temu przeszedłem pieszo przez śródmieście Warszawy. Nikt nikogo nie pobił i nie okradł, więc mogę uznać, że spokój panuje w Warszawie. To nie jest miasto bezprawia. Ale to, co zobaczyłem w ścisłym centrum, daje niemało do myślenia.
W centrum handlowym, tuż przy wieżowcu, w którego elewacji miało odbijać się niebo, jest podziemny parking na kilkaset samochodów. Dolne poziomy kompletnie puste, bo operator parkingu wyznaczył cenę wyższą niż gmina. Za to na powierzchni, pełne eldorado. Przynajmniej kilkadziesiąt samochodów parkuje niezgodnie z przepisami. Mandatów za wycieraczkami nie zauważyłem. Holowników również.
Podchodzę pod magistrat na Nowogrodzkiej. Nieopodal wejścia, wyznaczono miejsce postojowe dla inwalidy. Po chwili staje na nich auto młodego i zdrowego obywatela, który – na moich oczach – wyjmuje ze skrytki dokument uprawniający do parkowania na miejscu dla inwalidów. Poziom agresji, jaką reaguje na zwróconą mu uwagę, zdumiewa. Pseudo inwalida pozostaje bezkarny, bo panowie ochraniający magistrat radzą mi, bym zadzwonił po straż miejską. Oni pilnują porządku wewnątrz budynku.
Zbliżam się do Marszałkowskiej. Po przeciwnej stronie, między Żurawią i Nowogrodzką widzę jedno wolne miejsce parkingowe. Starsza pani w wysłużonej Toyocie pokazuje pasażerowi, że jak zawrócą, to tam właśnie zaparkują. W tym momencie stojący za nimi samochód, pięknie wypasiony, przekraczając torowisko, rusza jak z kopyta wyprzedzając starszą panią o kilka sekund. Chcą wylądować w tym samym miejscu starsza pani musi objechać pół miasta. Na szybie ma znaczek dla inwalidy. Z limuzyny wysiada zadowolony z siebie młody człowiek.