Nie przypominam sobie kraju, w którym adwokaci mieliby obowiązek reprezentowania klientów z urzędu na taką skalę jak w Polsce. W Kanadzie istnieje instytucja bezpłatnej pomocy prawnej do reprezentowania przed sądem (legal aid – aide juridique), podobnie jak w USA i wielu krajach Unii Europejskiej. Adwokaci (w Kanadzie praktycznie nie ma radców prawnych) reprezentujący strony są przez nie wybierani spośród adwokatów, którzy zgłosili udział w takiej formie pomocy. Za usługi płaci budżet prowincjonalny lub stanowy. Powodowie, pozwani czy oskarżeni są uprawnieni do takiej pomocy ze względów wyłącznie ekonomicznych.
Nie istnieje w Kanadzie reprezentowanie klientów z urzędu w takiej formie jak w Polsce, gdy z jednej strony uprawniony wyjątkowo może wybrać sobie adwokata, a z drugiej przymusowa reprezentacja wynika chociażby z art. 118 kodeksu postępowania cywilnego. By każdy uprawniony, który nie może znaleźć adwokata z legal aid miał możliwość bycia reprezentowanym w sądzie, stworzono biura pomocy prawnej, które zatrudniają adwokatów na etatach. Płacą im pensje, a ci reprezentują klientów, którzy nie znaleźli adwokata z wyboru (wpisanego na listę adwokatów akceptujących bezpłatną rządową pomoc prawną).
Jest tajemnicą poliszynela, że adwokaci z legal aid nie mają ani możliwości wyłożenia ogromnych sum na biegłych czy studiowania grubych na pół metra akt, ani czasu na wszechstronną reprezentację klientów.
Za przykład wezmę sprawę rozwodową i przeciętny czas, jaki poświęca się na jej załatwienie w mojej kancelarii w Montrealu. Oczywiście, trzeba od razu powiedzieć, że sprawa sprawie nierówna. Rozwody trudne, kontestowane na każdym kroku, zajmują dużo czasu. Zdarzają się i takie, przy których wkład pracy przekracza 100 godzin. Myślę, że w Polsce sprawa rozwodowa, w której sytuacja materialna stron jest rażąco zróżnicowana, też może wymagać tyle pracy. Zakładam, zatem właśnie taki realny czas. Popatrzmy, ile może otrzymać adwokat za prowadzenie sprawy o rozwód z urzędu. W Polsce, według dalej obowiązującego rozporządzenia ministra sprawiedliwości, stawka ograniczona jest do 150 proc. stawek minimalnych, tzn. 540 zł. Zakładając więc, że adwokat poświęca na sprawę 100 godzin, jego wynagrodzenie wynosi 5,40 zł za godzinę brutto!
W 2015 r., zgodnie z rozporządzeniem ministra sprawiedliwości z 28 września 2002 r. w sprawie opłat za czynności adwokackie oraz ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej z urzędu, stawka po przeliczeniu wynosi 10,50 zł za godzinę. Można więc spokojnie przyjąć, że adwokat, który wykona wszystkie czynności związane z postępowaniem rozwodowym sumiennie, otrzyma w powyższym przykładzie trochę więcej niż połowę płacy minimalnej.