Lubię sobie wyobrażać, że wymyśliło to dwóch zgryźliwych tetryków. Ale takie określenie to już z pewnością ageizm, czyli dyskryminacja ze względu na wiek. Albo w korporacyjnej nowomowie Disneya „błędny stereotyp". Posłuchajcie państwo, jak to brzmi: „Ten program zawiera negatywne przedstawienia i/lub niewłaściwe traktowanie ludzi lub kultur. Te stereotypy były błędne wtedy i są błędne teraz. Zamiast usuwać te treści, chcemy przyznać, że mają szkodliwy wpływ, uczyć się na nich i rozpocząć rozmowę, aby wspólnie tworzyć bardziej inkluzywną przyszłość".
Myliłby się ten, kto by sądził, że chodzi o jakiś film z rasistowskim przesłaniem. Taką planszą koncern Disneya poprzedził filmy „Dumbo", „Piotruś Pan", „Księga dżungli" czy „Zakochany kundel", a teraz podobnego aktu wandalizmu dokonano na „Muppet Show".
O co chodzi? O szwedzkiego kucharza bełkocącego w dziwnym narzeczu i rozrzucającego wszędzie makaron? O złośliwości wspomnianego już duetu tetryków? A może o to, że świnka Piggy jest gruba i że o tym się w „Muppet Show" często wspomina?
Tego, że niszczą moje dziecięce wspomnienia, politrukom z Disneya nigdy nie wybaczę. I mam nadzieję, że nie jestem jedyny. W schyłkowej komunie fantastyczny program Jima Hensona był dla moich rówieśników nie tylko rozrywką, ale też oknem na świat. Gdzie indziej mogliśmy zobaczyć takiego np. Petera Sellersa, Eltona Johna czy Paula Simona?
Nawet nie chce mi się pisać o tym, że polityczna poprawność zjada własny ogon. Jak każda ideologia na naszych oczach zmienia się we własną karykaturę, ośmieszając słuszną ideę, którą jest brak przyzwolenia na obrażanie mniejszości. Oczywiście Ameryka daleko, więc co to kogo w Polsce obchodzi? Zapewniam, że dopadnie to nas szybciej, niż się wydaje. Ot choćby pojawiające się tu i ówdzie artykuły o tym, że artyści nie powinni występować w rolach osób o innym kolorze skóry (np. w programie Polsatu „Twoja twarz brzmi znajomo"). To jaskrawy kretynizm i przeniesienie na nasz grunt walki z tzw. blackface, co w USA rzeczywiście było objawem rasizmu. A już najbardziej śmieszy mnie słowna ekwilibrystyka politycznie poprawnych Polaków, próbujących uniknąć używania (neutralnego w naszym języku) słowa „Murzyn" i zastąpić je słowem „Afroamerykanin". Jak mamy wobec tego mówić na Murzynów z Afryki? Afroafrykanin?