Jest znana zasada przy kreowaniu atrakcji w obrazie telewizyjnym – co wiedzą producenci TV na całym świecie: jeśli na ekranie są cztery osoby, które mówią, i jeden pies, który się kręci, pokazuje język, szczeka i (najlepiej) obsikuje nogę fotela, to całkowita uwaga widowni skupi się na psie, a nie na rozmowie tych czterech osób. Jeśli do tego w telewizji pokażemy nie psa, lecz małpę z brzytwą, to efekt będzie dziesięciokrotnie większy.
Widzowie nie będą słuchać i komentować wiadomości z TV – ani o huraganie w Miami, ani o kryzysie gazowym, ani o aferze korupcyjnej w Szczecinie z udziałem posła rządzącej partii, ani też o kompromitującej beztrosce premiera, który w czasie trzęsienia ziemi w Polsce wyjechał na zaplanowany urlop (oczywiście z rodziną) na Maderę – tylko będą oglądać i komentować wyczyny małpy z brzytwą w studiu telewizyjnym.
[srodtytul]Rzeczywistość medialna[/srodtytul]
Taki spektakl „Zamiast mówić o problemach” jest więc użyteczny, zwłaszcza dla polityków, którzy zamiast zmierzyć się z problemami, wykonują uniki i nabierają wody w usta lub też głupkowato się uśmiechając (uśmiechy koniecznie!), tłumaczą publiczności, że właściwie to nie ma żadnych trudnych spraw, gaz za chwile popłynie, nie należy wtykać palca między drzwi, czyli pomiędzy Rosję i Ukrainę, rząd jest w kontakcie telefonicznym z Dolomitami, należy przyjąć euro najlepiej natychmiast (bo Słowacja już ma euro, a my to co, gorsi?). A że eksport spadł, prąd zdrożał, sprzedaż nowych aut katastrofalnie zmalała, budownictwo mieszkaniowe spadło o 50 – 60 proc., a choroby nowotworowe pustoszą zdrowie polskich dzieci w skali alarmującej – no cóż... Ale na Euro 2012, czyli mistrzostwa Europy w piłce nożnej, na pewno zdążymy, a dwie elektrownie atomowe powstaną w Polsce do 2020 roku (takie są nagle plany).
W takiej oto sytuacji politycznej powstaje nowa rzeczywistość medialna, typowa dla tabloidów. Wiadomość z pierwszej strony „Faktu”, że aktor Michał Żebrowski ma wreszcie narzeczoną (oto zdjęcie), z którą dokonał zakupów na kolację, komponuje się atrakcyjnie z artykułem z ostatniej strony o rozwiązłej nauczycielce w USA, która wielokrotnie gwałciła swojego 13-letniego ucznia (300 razy) we własnym domu. Nauczycielka została nazwana „zwyrodniałą”, a my zadziwieni i być może zgorszeni (?) przestajemy się zastanawiać nad niespłaconym kredytem i małymi zapasami gazu lub uzależnieniem od Rosji.