Co może Janusz Lewandowski w Brukseli

Rzeczniczka Komisji Europejskiej odnosi się nie do mojego tekstu, ale do wrażenia, jakie sprawił on na komisarzu Lewandowskim – odpowiada brukselska korespondentka „Rz”

Publikacja: 17.02.2011 00:06

Co może Janusz Lewandowski w Brukseli

Foto: Archiwum

Dla obrony swoich urażonych ambicji komisarz Janusz Lewandowski wykorzystał autorytet Komisji Europejskiej i jej rzeczniczki. Budzi zdziwienie, że podpisuje ona dokument, który nie odnosi się do treści artykułu, a jedynie do wrażenia czy interpretacji, które mój tekst wywołał u polskiego komisarza.

Symptomatyczne jest jedno z ostatnich zdań, że „wbrew twierdzeniom” mojego artykułu „dialog pomiędzy Komisją i polskimi władzami pozostaje niezmiennie intensywny”. Tyle że w moim tekście nie ma słowa o polskich władzach. Widocznie komisarz Lewandowski przekonał samego Barroso, że jego osobiste oburzenie artykułem w „Rzeczpospolitej” przekłada się na relacje szefa KE z polskim rządem. Premier Donald Tusk powinien się chyba poważnie nad tym zastanowić.

Teraz o pozostałych zarzutach postawionych w [link=http://www.rp.pl/artykul/613547.html" "target=_blank]liście rzeczniczki KE[/link]. Po pierwsze więc, w moim tekście nie ma słowa, że teraz nastąpiła zmiana w zakresie kompetencji Lewandowskiego odnośnie do przygotowania wieloletnich ram finansowych.

Opisaliśmy tylko wydane właśnie techniczne wytyczne, które potwierdzają prawdę znaną w Brukseli od lat: to nie komisarz ds. budżetu, ale przewodniczący KE ma wiodącą rolę w przygotowaniu tego dokumentu. Wbrew temu, co sam Lewandowski, a także polski premier głosili w listopadzie 2009 roku, gdy Barroso ogłaszał nominacje.

Wtedy przedstawiono to jako wielki sukces, a Polaka jako człowieka, który napisze nowy wieloletni budżet UE. Lewandowski wpływ oczywiście będzie miał, tym większy, im bardziej będzie umiał przekonać Barroso. Daliśmy zresztą odpowiedni cytat z komisarza.

Po drugie, w liście jest mowa, że, w przeciwieństwie do naszej tezy, to Barroso razem z Lewandowskim opracowali opisane przez nas wytyczne. Tyle że w artykule nie ma żadnej tezy na ten temat.

Po trzecie, rzeczniczka wspomina też o istnieniu innych grup roboczych do innych spraw. To nie zmienia przesłania tekstu: po prostu perspektywa finansowa, podobnie jak jeszcze kilka tematów w UE, jest tak drażliwą kwestią, że Barroso chce mieć na nią wpływ od początku jej tworzenia.

Powstaje wrażenie, że celem listu rzeczniczki jest nie prostowanie faktów, bo takiej próby nie ma. Ale wywołanie wrażenia, że Jose Barroso popiera Janusza Lewandowskiego i polski rząd. I to tylko na potrzeby polskiego czytelnika. Bo podobny w wymowie tekst jak w „Rzeczpospolitej” ukazał się też na unijnym portalu EUobserver czytanym przez znawców problematyki unijnej: polityków, eurokratów, dziennikarzy. Jak poinformowano mnie wczoraj w KE, tam żadne sprostowanie nie zostało wysłane.

Dla obrony swoich urażonych ambicji komisarz Janusz Lewandowski wykorzystał autorytet Komisji Europejskiej i jej rzeczniczki. Budzi zdziwienie, że podpisuje ona dokument, który nie odnosi się do treści artykułu, a jedynie do wrażenia czy interpretacji, które mój tekst wywołał u polskiego komisarza.

Symptomatyczne jest jedno z ostatnich zdań, że „wbrew twierdzeniom” mojego artykułu „dialog pomiędzy Komisją i polskimi władzami pozostaje niezmiennie intensywny”. Tyle że w moim tekście nie ma słowa o polskich władzach. Widocznie komisarz Lewandowski przekonał samego Barroso, że jego osobiste oburzenie artykułem w „Rzeczpospolitej” przekłada się na relacje szefa KE z polskim rządem. Premier Donald Tusk powinien się chyba poważnie nad tym zastanowić.

Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Po spotkaniu z Zełenskim w Rzymie. Donald Trump wini teraz Putina
Opinie polityczno - społeczne
Hobby horsing na 1000-lecie koronacji Chrobrego. Państwo konia na patyku
felietony
Życzenia na dzień powszedni
Opinie polityczno - społeczne
Światowe Dni Młodzieży były plastrem na tęsknotę za Janem Pawłem II
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie polityczno - społeczne
Co nam mówi Wielkanoc 2025? Przyszłość bez wojen jest możliwa