Z każdą kolejną kampanią wyborczą powtarzamy zaklęcie – a raczej przekleństwo – że będzie jeszcze bardziej brutalna niż poprzednia. Zresztą trudno je od siebie oddzielić, mniej więcej od 2015 roku Polska funkcjonuje w trybie permanentnej kampanii wyborczej, a kolejne wybory są horyzontem dla tych czy innych rządzących. Nie mam zielonego pojęcia, jakim państwem ma być Polska za 10, 15 lub 20 lat, bo nikt o tym nie dyskutuje.
Najbliższa kampania może i okaże się brutalna, stawiam dolary przeciwko orzechom, że przede wszystkim będzie jednak nużąca. Właściwie już jest, bo choć formalnie powinna zacząć się wraz z ogłoszeniem przez marszałka Sejmu Szymona Hołownię daty pierwszej tury wyborów prezydenckich, trwa w najlepsze. Swoją drogą, zbyt łatwo przeszliśmy nad tym falstartem do porządku dziennego.
Po co nam wybory prezydenckie? Zróbmy lepiej taneczną bitwę, bieg lub pojedynek na miny
W mijającym roku byliśmy przekonywani, że głównym tematem kampanii będzie bezpieczeństwo. Pozostaje forma. Pojedynek na miny? Taneczna bitwa? Bieg na określony wcześniej dystans? Kampania jest nie tylko długa, brutalna i nużąca. Jest przede wszystkim niepoważna: Rafał Trzaskowski żartuje z Karola Nawrockiego, Karol Nawrocki z neutralności politycznej IPN, a wszyscy razem z Polaków. Sławomir Mentzen tradycyjnie pozostaje nieśmieszny.
Czytaj więcej
Fundacja Rodzinna Mentzen 18 grudnia kupiła pakiet akcji spółki. Walory nabyła też w październiku, ale inwestorzy nie zostali o tym poinformowani z powodu - jak tłumaczy Mentzen - przeoczenia.
Wszystkiemu towarzyszy partyjna kakofonia: były wicepremier i minister kultury Piotr Gliński pisze o „więźniach politycznych” Donalda Tuska, którego porównuje z Gomułką, Łukaszenką i Putinem, a minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski bawi się, robiąc w serwisie X ankietę, kto jeszcze ucieknie – z pasków nie schodzi węgierski show Marcina Romanowskiego, podczas gdy powinna znajdować się na nich sprawa pobicia prof. Jana Malickiego, dyrektora Studium Europy Wschodniej. Przecież miało być o bezpieczeństwie.