Konrad Szymański: Więcej tego samego. Czyli o zjednoczeniu PiS i Suwerennej Polski

„Aspiracyjność Polaków”, o której mówi Mateusz Morawiecki, została zrodzona na tle zdolności fiskalnych państwa i awansu materialnego Polaków. Te procesy ostatnich lat w świadomości Polaków realizował, nazwał i obudził PiS. Ten potencjał został jednak zmarnowany przez ciągle pobudzany przez ludzi Zbigniewa Ziobry spór o sądownictwo i relacje w Europie.

Publikacja: 22.10.2024 04:43

Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński podczas Narodowego Marszu Papieskiego

Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński podczas Narodowego Marszu Papieskiego

Foto: PAP/Radek Pietruszka

Rok po wyborach Prawo i Sprawiedliwość zdecydowało się na zjednoczenie z Suwerenną Polską. Przegrane wybory w 2023 r. stwarzały szansę na refleksję o przyczynach oddania władzy. Zamiast tego mamy perspektywę spotęgowania problemów, które do tego doprowadziły, i uwięzienia prawicy w pułapce radykalnych emocji. 

Zjednoczenie PiS z Suwerenną Polską oznacza nie tylko perspektywy politycznej przyszłości dla polityków zrzeszonych do tej pory w partii bez zdolności do samodzielnego wygrania wyborów. Kluczowym problemem jest potencjalne przyjęcie przez największą partię polskiej prawicy całego bagażu mitologii, której celem było zawsze jedno – uniknięcie odpowiedzi na pytania o sens i cenę prowokacji polityków Zbigniewa Ziobry, którzy przez osiem lat destabilizowali rządy Zjednoczonej Prawicy. 

Czytaj więcej

Marek Migalski: Po co PiS łączy się z Suwerenną Polską i dlaczego ma to sens

Polityczne znachorstwo

Wbrew tej mitologii rząd PiS z sukcesem zakończył unijne negocjacje budżetowe w 2020 r. Polska jest największym beneficjentem budżetu UE. Zablokowanie wypłat na ostatnim, krajowym etapie nie miało nic wspólnego z tzw. warunkowością, której ramy skutecznie zawęził premier Mateusz Morawiecki. Rozporządzenia o budżecie i praworządności nigdy nie uruchomiono wobec Polski. Realnym powodem blokady była niezdolność do wykonania obowiązującego wyroku TSUE w sprawie postępowań dyscyplinarnych sędziów. Prezydencki projekt ustawy, który ten problem rozwiązywał, zdeformowano pod dyktando posłów Ziobry w Sejmie. Dziś ci sami ludzie, by odsunąć uwagę od własnej odpowiedzialności, opowiadają brednie o „100-procentowej racji” w sprawie wetowania korzystnego dla Polski budżetu. Tymczasem rację ma Morawiecki, który mówi, że „nie przegrał z UE, tylko z własnym koalicjantem”. Samego rozporządzenia o warunkowości budżetowej by nie było, gdyby nie eskalowany spór o praworządność od 2015 r.

Zasady transformacji klimatycznej są kluczowym problemem dla Polski od samego początku tej polityki w 2008 r. Ograniczenie mandatu negocjacyjnego Michała Kurtyki przez bezwarunkowe wzywanie do sprzeciwu kosztowało Polskę sumy liczone w miliardach. Mitologia weta pchała Polskę ku samoizolacji w negocjacjach klimatycznych. Jednak blokowanie konkluzji Rady Europejskiej nie oznacza zablokowania polityki klimatycznej. Oznacza tylko tyle, że Rada nie ma nic do dodania w sprawie projektów Komisji. Mimo tych oczywistości politycy Ziobry dalej mogą bezkarnie podsuwać prawicy brednie o jednostronnym odejściu od polityki transformacji energetycznej. Skutecznie odsuwa to uwagę od faktu, że to nie tylko niedopasowania polityki UE, ale i krajowe zapóźnienia transformacji już dziś uderzają w konkurencyjność całej polskiej gospodarki. Przypomina to cynizm znachora, który widząc tragedię i desperację poważnie chorego, wciska mu kolejne cudowne zestawy przeróżnych witamin, obiecując poprawę, jeśli tylko będzie się skrupulatnie stosował do jego rad.

Czytaj więcej

Zmiany we władzach PiS. Funkcje wiceprezesów dla polityków Suwerennej Polski

Szczytem tego politycznego sekciarstwa jest budowanie chorobliwej nieufności wobec Europy, czego barwnym przejawem były apele Ziobry o zwołanie Rady Gabinetowej w lutym 2022 r. Na siedem dni przed rosyjską agresją na Kijów rząd pod przewodnictwem prezydenta RP miał rozmawiać o zagrożeniach dla polskiej suwerenności płynących… z Zachodu. Przed tą groteską uchronił nas prezydent Andrzej Duda, który skoncentrował uwagę ministrów na konsekwencjach ataku Rosji dla bezpieczeństwa Polski.

Wraz ze zjednoczeniem PiS i SolPol istnieje poważne ryzyko, że polityczna mitologia Zbigniewa Ziobry stanie się obowiązującym programem całej prawicy, a na pytania o sens jego działań nigdy nie doczekamy się odpowiedzi.

Gorzka sprawczość

Bezpośrednim powodem pyrrusowego zwycięstwa Zjednoczonej Prawicy nie było nawet odpłynięcie elektoratu po ośmiu latach rządzenia. Bezpośrednim czynnikiem była nadzwyczajna mobilizacja wyborcza osób do tej pory w ogóle niegłosujących, najczęściej młodszych.

Czytaj więcej

Sondaż: PiS zyska, czy straci na połączeniu z Suwerenną Polską?

Można powiedzieć, że to ZP stoi za oboma zwycięstwami w wyborach 2023 r. Wygrała wybory dla siebie, ma nadal największy klub. Ale ta sama ZP wygrała też wybory dla opozycji, mobilizując swymi działaniami wyborców skuteczniej niż wszelkie profrekwencyjne kampanie razem wzięte. Gorzka to sprawczość. 

Krajowy i międzynarodowy spór o praworządność był dla większości wyborców abstrakcyjny i nie stanowił bezpośredniego motywu dla decyzji wyborczych, ale generował już całkiem konkretne niepokoje. Dotyczyło to szczególnie budżetu UE. Gdyby nie spór o praworządność, nasze uzasadnione spory w UE o klimat i migrację miałyby obliczalny i cywilizowany charakter, jak to ma miejsce w przypadku politycznie podobnych rządów Włoch czy Czech. Szczególnie że historia przyznaje Polsce rację – nie tylko w sprawie Rosji.

Przekonanie o zbyt wysokich kosztach tego sporu było obecne w obozie władzy. Inaczej nie dochodziłoby do poważnych prób uporządkowania relacji z Brukselą przez zmiany legislacyjne i wykonanie większości wyroków TSUE w sprawie praworządności. Jednak za każdym razem w miejsce starych sporów były forsowane nowe prowokacyjne projekty. Ustawa o odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów, a w szczególności prowokacyjne jej stosowanie wobec wybranych sędziów ostatecznie pogrzebały na ostatnim, krajowym etapie możliwość terminowego skorzystania przez Polskę z budżetu UE. Były to pomysły na tyle egzotyczne, że od tematu dystansowały się nawet „zaprzyjaźnione” rządy prawicy (Włoch, Czech, kiedyś Wielkiej Brytanii), które nigdy nie rozumiały stosunku Warszawy do swojego sądownictwa.

Czytaj więcej

Tomasz Pietryga: Komisja Wenecka czyli wyższa, mądrzejsza instancja

Co ważne dla naszej krajowej debaty, żadna z reform wymiaru sprawiedliwości nie przynosiła rozwiązań istotnych z punktu widzenia sprawy kluczowej – prawa obywateli do sprawiedliwego sądu. Przeciwnie, wszystkie koncentrowały się na wzmacnianiu pozycji władzy wykonawczej kosztem sądownictwa. Dlatego próba zakrzyczenia tego sporu hasłami „suwerenności” i sprowadzanie sensu tych zmian do samej „organizacji wymiaru sprawiedliwości” są celową dezinformacją.

Umocnienie negatywnych emocji wokół Brukseli pozwoliło na całkowitą dominację coraz bardziej egzotycznej retoryki antyeuropejskiej w przekazie części przedstawicieli partii rządzących. Czas niuansowania się skończył, przykrywając realne osiągnięcia rozwojowe i społeczne PiS. Część publicystów zaczęła się ścigać w kalamburach o „brukselskich okupantach” czy „polakożercach”, głównie po to, by zagłuszyć świadomość błędów i celowych prowokacji po własnej stronie.

W tym samym czasie ta publiczność, która zdecydowała o wynikach wyborów, szczególnie publiczność młodsza, dla której do tej pory medialne i retoryczne „wojny Tuska i Kaczyńskiego” były przejawem niegroźnego boomerstwa, coraz szerzej otwierała oczy. Śmiech zaczął być wypierany przez niepokój.

Bezpośrednio za to odpowiedzialni politycy partii Zbigniewa Ziobry, zamiast wytłumaczyć się z sensu tych prowokacyjnych i kosztownych działań, są dziś zwalniani z odpowiedzi na te pytania.

Renta przerażenia

Przez osiem lat swoich rządów PiS miał szansę dojrzeć jako typowa konserwatywna partia władzy. Ci, którzy na tym straciliby najwięcej, zawodowi rewolucjoniści, robili więc wszystko, aby takie krzepnięcie zatrzymać. Dlatego starali się, czasem przy paradoksalnej pomocy radykałów z Brukseli, by nie doszło do deeskalacji napięć z UE. Czasem tworzyli nowe pola kryzysów, jak to było w przypadku Izraela w 2018 r. (ustawa ograniczająca karnie wolność badań nad Holokaustem) czy nawet USA w 2022 r. (lex TVN). 

Ale sprawa ma kolosalne znaczenie polityczne w dłuższej, nie tylko wyborczej, perspektywie. Polsce potrzeba dziś jak najwięcej spójności ze światem Zachodu. Jeśli prawica tej spójności nie będzie Polakom gwarantowała, zostanie odrzucona przez własny naród.

Czytaj więcej

Konrad Szymański: Pułapka reform sądownictwa

Niepokój o przyszłość przeszywa i destabilizuje dziś dużo bardziej pewne siebie społeczeństwa Zachodu, nie wyłączając Stanów Zjednoczonych. Te niepokoje przeszywają także Polaków. Jednak miarą odpowiedzialnego przywództwa nie jest pogłębianie tych lęków, w imię doraźnych zysków wyborczych. Miarą przywództwa jest przeprowadzenie narodu przez okres zmian tak, by czuł się bezpiecznie i pewnie. Dopiero wtedy będziemy mogli marzyć o silnej podstawie społecznej i wspólnotowej roli państwa i polityki.

Oprócz wyrażania tożsamości prawica musi wiarygodnie zapewnić wyborcom stabilizację, rozwój i pokój społeczny – to równie ważne konserwatywne wartości.

I nie chodzi mi o banalne „zwroty do centrum”. Chodzi o uchwycenie właściwej równowagi między tożsamością, rozumieniem polskich zmian i zwykłą polityczną obliczalnością. „Aspiracyjność Polaków”, o której mówi Mateusz Morawiecki, została zrodzona na tle zdolności fiskalnych państwa i awansu materialnego Polaków. Te procesy gospodarcze ostatnich lat w świadomości zbiorowej Polaków realizował, nazwał i obudził PiS. Ten potencjał został jednak zmarnowany przez ciągle pobudzany spór o sądownictwo i relacje w Europie.

Podzielam zaniepokojenie utratą tożsamości przez tradycyjną centroprawicę na Zachodzie. Rozwiązaniem tego kryzysu – szczególnie w Polsce – nie jest jednak przyjęcie na pokład każdej formy kontestacji dzisiejszych form politycznych i gospodarczych Zachodu. Odnowa prawicy konserwatywnej nastąpi dopiero po przejściu populistycznej gorączki. Nie ma powodu ślepo kopiować zachodnich etapów tej choroby. Mamy inne problemy bezpieczeństwa na głowie (Rosja) i inne uwarunkowania rozwoju (rynek UE).

Potęgowanie strachów, by cynicznie odcinać „rentę przerażenia”, szczególnie od pokolenia rodziców i dziadków, przynosi już wymierne szkody wspólnocie politycznej. Coraz częściej docierają do nas obrazy dewastacji także całkiem osobistych, psychologicznych.

Jarosław Kaczyński zapewne zakłada, że skonsumowanie partyjki Ziobry nie musi oznaczać uzależnienia się od jej mitologii. Szczerze mu tego życzę. Jednak uprawomocnieni radykałowie na tej scenie zostają i rozpychać się będą dalej. Ta prawidłowość widoczna jest dziś także w obozie władzy, co tylko potęguje nasz wspólny problem.

Autor

Konrad Szymański

Były minister ds. europejskich w rządach Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego, były zastępca dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego



Rok po wyborach Prawo i Sprawiedliwość zdecydowało się na zjednoczenie z Suwerenną Polską. Przegrane wybory w 2023 r. stwarzały szansę na refleksję o przyczynach oddania władzy. Zamiast tego mamy perspektywę spotęgowania problemów, które do tego doprowadziły, i uwięzienia prawicy w pułapce radykalnych emocji. 

Zjednoczenie PiS z Suwerenną Polską oznacza nie tylko perspektywy politycznej przyszłości dla polityków zrzeszonych do tej pory w partii bez zdolności do samodzielnego wygrania wyborów. Kluczowym problemem jest potencjalne przyjęcie przez największą partię polskiej prawicy całego bagażu mitologii, której celem było zawsze jedno – uniknięcie odpowiedzi na pytania o sens i cenę prowokacji polityków Zbigniewa Ziobry, którzy przez osiem lat destabilizowali rządy Zjednoczonej Prawicy. 

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Bawcie się dobrze, ale beze mnie, w Stowarzyszeniu Dziennikarzy PiS-owskich
Cykl Partnerski
Przejście do nowej energetyki musi być bezpieczne
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Szczyt w Berlinie to nie było nowe Monachium
Opinie polityczno - społeczne
Marzena Tabor-Olszewska: Chcesz być dziadkiem? Trzeba było myśleć wcześniej
Opinie polityczno - społeczne
Witold Waszczykowski: Ambasador to nie stróż w magazynie
analizy
Zbigniew Ziobro mógłby zeznawać przed komisją, gdyby tylko chciał. Plan jest inny