W pewnym sensie rekonstrukcja rządu już się zaczęła. W zamieszaniu wokół kampanii prezydenckiej można było nie zauważyć, że Ireneusz Raś przejdzie z resortu sportu i turystyki do resortu rozwoju i technologii, gdzie wejdzie na miejsce po Jacku Tomczaku. Z naszych rozmów wynika, że w najbliższym czasie może dojść do kilku takich ruchów – na poziomie wiceministrów. Ale to ledwie rozgrzewka przed zmianami w gabinecie Donalda Tuska, które mają nastąpić po wyborach prezydenckich. Żadnych konkretów w ramach koalicji jeszcze nie ustalono. Z ustaleń „Rzeczpospolitej” wynika, że żadne rozmowy na poziomie liderów koalicji w tej sprawie nie miały jeszcze miejsca, a zaczną się najwcześniej po wyborach – gdy będzie już znany też wynik kandydatów z partii koalicyjnych.
Czytaj więcej
Premier Donald Tusk, przewodniczący Platformy Obywatelskiej, w reakcji na inicjatywę prezesa PiS...
Sprawa jednak nie jest tak prosta, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Dlaczego? Chodzi o samą deklarację Donalda Tuska, że rząd ma być znacznie odchudzony, co zakłada zmiany w konstrukcji gabinetu. – Będziemy mieli nie jeden z największych, ale jeden z najmniejszych rządów w Europie, jeśli chodzi o strukturę – powiedział na początku lutego premier. Również wicepremier Krzysztof Gawkowski sugerował, że zmiany będą strukturalne. Ale aby to zrobić, potrzebna jest nowelizacja ustawy o działach administracji rządowej, W czerwcu ubiegłego roku doszło do zmiany tej ustawy (zmieniło się m.in. ministerstwo nadzorujące projekt CPK), ale na stosunkowo niewielką skalę.
Z naszych rozmów wynika, że KPRM chce, by kolejną nowelizację ustawy o działach podpisał już nowy prezydent – czyli Rafał Trzaskowski. A to oznacza, że rekonstrukcja może się opóźnić co najmniej do sierpnia tego roku. W praktyce do września. – Wakacje to kiepski czas na przeprowadzanie takich modyfikacji. Rząd będzie odnowiony na nowy sezon polityczny – kwituje nasz rozmówca z rządu.
Kto będzie superministrem
Sytuację wokół rekonstrukcji komplikuje fakt – jeśli oczywiście wygra Trzaskowski – że w jego kancelarii mogą zasiąść liczni ministrowie z obecnego rządu, jego najbliżsi współpracownicy. Nowa kancelaria musi silą rzeczy działać niemal od razu, czyli od chwili zaprzysiężenia nowego prezydenta na początku sierpnia 2025 roku.