Wicepremier i minister rozwoju Jadwiga Emilewicz odeszła z rządu w 2020 roku, kiedy Porozumienie Jarosława Gowina przestało być częścią Zjednoczonej Prawicy. Gowin skończył urzędowania w kwietniu, Emilewicz zdradziła Porozumienie i wytrwała do października. Odeszła w ramach rekonstrukcji rządu. Ale PiS zadbał o Emilewicz.
Jej najbliższa rodzina robiła karierę w spółkach skarbu państwa, a była już wicepremier miał realizować się w polityce u boku Mateusza Morawieckiego, a w Sejmie głosowała jak Jarosław Kaczyński przykazał będąc posłanką PiS. Zgubiła ją pewność siebie.
W styczniu 2021 roku, w czasie pandemii portal tvn24.pl napisał, że „trzech synów Emilewicz wzięło udział w zgrupowaniu narciarskim jako zawodowi sportowcy, choć nie mieli licencji, które do tego uprawniają”. Jak podał portal: „licencje pojawiły się w wykazie Polskiego Związku Narciarskiego dopiero po tym, gdy dziennikarze tvn24.pl zadali o nie pytania. Do grupy osób uprawnionych do korzystania ze stoku została dopisana też sama była wicepremier”. O braku kary za złamanie obowiązujących w kraju obostrzeń miał zdecydować prezes PiS Jarosław Kaczyński, który sam wcześniej łamał przepisy, gdy w trakcie pandemii, mimo rygorystycznych zakazów, wjechał limuzyną na Powązki.
Czytaj więcej
Jadwiga Emilewicz, była minister w rządzie Mateusza Morawieckiego, a przez pół roku wicepremier, po 31 miesiącach wraca do rządu. Nowym stanowiskiem pochwaliła się w mediach społecznościowych.
To nie było pierwsze nadużywania władzy przez Emilewicz. Wcześniej jej mąż używał rządowej limuzyny do celów prywatnych, jak informował „Fakt”. Posłanka PiS miała też problemy z oświadczeniem majątkowym. W maju 2022 roku „Gazeta Wyborcza” zauważyła, że Emilewicz twierdzi, że zarobiła w zeszłym roku… 1,9 tys. zł. W oświadczeniu za wcześniejszy rok informowała, że z pracy w rządzie, Sejmie i na UAM uzyskała łącznie 174 tys. zł dochodu. „Posłanka nie wyceniła też swoich nieruchomości - dużego domu i mieszkania”- mogliśmy przeczytać w dzienniku. Z finansami miała problemy już wcześniej, gdy jako minister rozwoju rozdała swoim pracownikom 6 mln zł w ostatnim dniu urzędowania.