Nie dlatego zostało zdradzone, że trwa kampania „odjaniepawlenia”. Jan Paweł II na pewno się obroni nie przez to, że jest świętym zatwierdzonym przez watykańskie procedury. Obroni się jako człowiek, a nie idol z pomników i patron kremówek, na których wyrosła niejedna wadowicka fortuna. Takie są nieuchronne konsekwencje idolatrii, kiedy za „złotym cielcem” – w jaki przekształcono wizerunek człowieka z krwi i kości – nie nadążyła myśl; która powinna wyjść naprzeciw nadziejom pokolenia. Nie było ono bowiem stadem potulnych owieczek, jakim pragnęli je widzieć kościelni pasterze.

Był charyzmatycznym przywódcą, kaznodzieją porywającym tłumy, w czym pomagały zdolności aktorskie. Był skutecznym politykiem, ale miernym poetą i dramaturgiem, niespecjalnym filozofem. Okazał prawdziwy antytalent w ocenie ludzi, dość przypomnieć seksualnych i finansowych drapieżców, których tolerował. Dzisiejszy polski Episkopat – tak bezradny wobec współczesnych wyzwań i archaiczny w reakcjach – to w przygniatającej większości biskupi z jego nominacji. No i był kolejnym papieżem, który przegrał z bezwładem instytucji, jak jego następcy: Ratzinger, który szybko abdykował, i Franciszek, który nie umie ożywić swoich przenikliwych myśli, choćby o Kościele jako szpitalu polowym dla poranionych dusz, a teraz miota się wobec zbrodniczej wojny w Ukrainie. Podobnie Jan Paweł II okazał się bezradny wobec wielowiekowej tradycji ukrywania łajdactw kleru, chociaż był pierwszym papieżem, który zdobył się na żal i przeprosiny, o czym nie chcą pamiętać jego dzisiejsi krytycy.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Jan Paweł II obroni się sam albo nie obroni go nic

Ludzie młodzi w czasach, gdy umierał – na wyrost nazwani „pokoleniem JP2” – dziś już w mocno średnim wieku, nie zostali zdradzeni przez krytyków, a nawet oszczerców, ale przez Kościół, który nie potrafił rozwinąć rzuconych przez Wojtyłę myśli, który proponuje temu pokoleniu głównie odklepywanie modlitw i nabywanie medalików. Podobają mu się pomniki, kremówki i pielgrzymki, ale ma niewiele do powiedzenia o tym, co w chrześcijaństwie najważniejsze: jedyny Bóg – wśród tylu bóstw, jakie czci ludzkość – przyjął ciało człowieka, zniżył się do jego losu, cierpiał, umarł i zmartwychwstał, wynosząc ludzką osobę wysoko ponad rolę głupawej „owieczki”. Ten pakt Boga z człowiekiem pozwalałby odpowiedzieć na najbardziej otchłanne pytania, trzeba tylko odwagi.