To może być też wielki sąd nad III RP. W tym wariancie obecna konstytucja będzie napiętnowana. Ustawa z 1997 r. zostanie osądzona za swoje grzechy (że rozwlekła, niejasno dzieli kompetencje pomiędzy prezydenta i rząd, itd.) oraz za winy nie swoje – w przekazie jej wrogów będzie się rymowała z oligarchią, korupcją i łże-elitami. Jeśli ludzie powiedzą tej konstytucji „nie", zacznie się czas pisania nowej w warunkach bezkrólewia konstytucyjnego. Dokument formalnie będzie obowiązywał jako ten, o którym wszyscy wiedzą, że „naród go nie chce". Będzie to więc sposób na odebranie legitymacji zlinczowanej ustawie. Pytanie, kto takiej konstytucji chciałby przestrzegać.