Juliusz Braun: Kasa, misja, telewizja

Po co rządowi „pełnomocnik ds. misji" – zastanawia się były przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.

Publikacja: 09.12.2021 18:13

Juliusz Braun: Kasa, misja, telewizja

Foto: AdobeStock

Poseł Szymon Giżyński (dotąd wiceminister rolnictwa) został właśnie wiceministrem kultury i pełnomocnikiem rządu ds. działalności edukacyjnej oraz analizowania sposobu realizacji misji publicznej w środkach masowego przekazu. To zupełnie nowy urząd, którego zadania ministerstwo opisuje w oficjalnym komunikacie tylko jednym, ale bardzo zawiłym i bardzo długim (93 wyrazy!), wielokrotnie złożonym zdaniem.

Najciekawsza jest ostatnia część komunikatu, informująca, że zadaniem pełnomocnika jest m.in. „analizowanie sposobu realizacji misji publicznej w publicznych środkach masowego przekazu". Aby taką analizę rzeczywiście prowadzić, potrzeba sporego zespołu pracowników i budżetu pozwalającego zlecać analizy ekspertom z różnych ośrodków badawczych. Rozbudowa administracji państwowej nie jest dla PiS większym problemem. Dlaczego jednak właśnie rząd ma się tym zajmować, skoro z ustawy o radiofonii i telewizji wynika jasno, że minister kultury (pełniący obecnie rolę walnego zgromadzenia spółek medialnych) nie ma prawa wydawać dyspozycji dotyczących treści programu? Generalnie zresztą organy państwowe mogą podejmować decyzje w sprawach działalności mediów publicznych tylko w szczególnych przypadkach przewidzianych ustawami.

Dlaczego nie KRRiT

Nadzór nad sposobem realizacji misji przez publiczną telewizję i radiofonię nie jest zadaniem rządu, ale Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. M.in. w tym celu funkcjonuje całkiem spory urząd zatrudniający wiele osób i dysponujący kilkudziesięciomilionowym budżetem. Rada jest organem konstytucyjnym, formalnie niezależnym – ale przecież została w całości obsadzona przez osoby związane z rządzącym ugrupowaniem i mocno wspierające politykę „dobrej zmiany". Nigdy też nie przeciwstawiła się temu, co robią dziś media publiczne. Skąd więc pomysł, by obok KRRiT budować rządowy ośrodek zajmujący się sprawami misji publicznej w TVP i Polskim Radiu?

Czytaj więcej

Juliusz Braun o skokach narciarskich w TVN: Zderzenie sportu z polityką

Szukając odpowiedzi, warto prześledzić finansowanie mediów publicznych. Dysponują dziś one budżetem dwa razy większym niż przed pięciu laty, co pozwoliło na znaczną rozbudowę instytucji. Wielka budowla wzniesiona jest jednak na bardzo niestabilnym, niepewnym fundamencie dotacji budżetowej zwanej rekompensatą, której wielkość określana jest co roku w ustawie budżetowej. Na rok 2022 przewidziano, jak poprzednio, prawie 2 mld zł. Abonament, formalnie wciąż istniejący, to tylko niewielkie uzupełnienie tej kwoty. W rzeczywistości to większość sejmowa uchwalająca budżet decyduje o „być albo nie być" mediów publicznych, zwłaszcza TVP, do której trafia 90 proc. pieniędzy.

Rekompensata to krótka i mocna smycz, na której PiS trzyma swoją telewizję, ale jest tu pewna niedogodność. To KRRiT rozdziela pieniądze i rozlicza media publiczne z wykonania zadań misyjnych. Może np. uznać, że brak pluralizmu w programach publicystycznych sprzeczny jest z obowiązkami zapisanymi w karcie powinności i w konsekwencji odmówić finansowania takich audycji ze środków publicznych. W skrajnym przypadku Rada mogłaby nawet nakazać zwrot środków z abonamentu i rekompensaty, a nawet nałożyć kary finansowe na członków zarządu spółki medialnej.

Dziś trudno sobie wyobrazić taką sytuację. Ale kadencja KRRiT kończy się już za kilka miesięcy i w nowym składzie znajdzie się jedna osoba wybrana przez opozycyjny Senat. Krajowa Rada dla podjęcia uchwały potrzebuje aż czterech głosów spośród pięciu członków. Jeden głos to za mało, by wpływać na decyzje, ale wystarczająco dużo, by skończył się czas komfortowej jednomyślności, poufności i bezkrytycznego akceptowania wszystkiego, co robi Jacek Kurski.

Plan B

Może tego właśnie obawiają się medialni stratedzy Zjednoczonej Prawicy i to jest właśnie prawdziwym celem powołania nowego pełnomocnika rządu? Urząd „pełnomocnika ds. misji" mógłby stanowić pierwszy krok do rozwiązania awaryjnego pozwalającego zachować pełną kontrolę nad pieniędzmi. Skoro bowiem ma analizować sposób realizacji misji przez radio i telewizję, to logiczne, że powinien mieć w ręku narzędzia pozwalające wdrażać wnioski z tej analizy. A pieniądze to najskuteczniejsze narzędzie. Wystarczy uchwalić kolejną ustawę, która odbierze kolejne kompetencje Krajowej Radzie i decyzje finansowe przeniesie do rządu. Trybunał Konstytucyjny pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej na pewno takiego rozwiązania nie zakwestionuje.

Być może to niesłuszne podejrzenia i chodziło tylko o to, by odpowiednio uhonorować Szymona Giżyńskiego. Kolejne pomysły PiS dotyczące „porządkowania" rynku mediów nakazują jednak, by mieć się na baczności.

Autor jest wykładowcą Collegium Civitas, byłym przewodniczącym KRRiT

Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Polska musi być silniejsza. Bez względu na to, kto wygra w USA
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Opinie polityczno - społeczne
Greenpeace: Czy Ameryka zmieni się w stację paliw?
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Rynek woli Donalda Trumpa. Demokratyczne elity Kamalę Harris
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Elon Musk poparł Donalda Trumpa, bo jego syn padł ofiarą „lewackiej ideologii”
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
analizy
Jędrzej Bielecki: Donald Trump czy Kamala Harris? Cywilizacyjny wybór Ameryki