Poseł Szymon Giżyński (dotąd wiceminister rolnictwa) został właśnie wiceministrem kultury i pełnomocnikiem rządu ds. działalności edukacyjnej oraz analizowania sposobu realizacji misji publicznej w środkach masowego przekazu. To zupełnie nowy urząd, którego zadania ministerstwo opisuje w oficjalnym komunikacie tylko jednym, ale bardzo zawiłym i bardzo długim (93 wyrazy!), wielokrotnie złożonym zdaniem.
Najciekawsza jest ostatnia część komunikatu, informująca, że zadaniem pełnomocnika jest m.in. „analizowanie sposobu realizacji misji publicznej w publicznych środkach masowego przekazu". Aby taką analizę rzeczywiście prowadzić, potrzeba sporego zespołu pracowników i budżetu pozwalającego zlecać analizy ekspertom z różnych ośrodków badawczych. Rozbudowa administracji państwowej nie jest dla PiS większym problemem. Dlaczego jednak właśnie rząd ma się tym zajmować, skoro z ustawy o radiofonii i telewizji wynika jasno, że minister kultury (pełniący obecnie rolę walnego zgromadzenia spółek medialnych) nie ma prawa wydawać dyspozycji dotyczących treści programu? Generalnie zresztą organy państwowe mogą podejmować decyzje w sprawach działalności mediów publicznych tylko w szczególnych przypadkach przewidzianych ustawami.
Dlaczego nie KRRiT
Nadzór nad sposobem realizacji misji przez publiczną telewizję i radiofonię nie jest zadaniem rządu, ale Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. M.in. w tym celu funkcjonuje całkiem spory urząd zatrudniający wiele osób i dysponujący kilkudziesięciomilionowym budżetem. Rada jest organem konstytucyjnym, formalnie niezależnym – ale przecież została w całości obsadzona przez osoby związane z rządzącym ugrupowaniem i mocno wspierające politykę „dobrej zmiany". Nigdy też nie przeciwstawiła się temu, co robią dziś media publiczne. Skąd więc pomysł, by obok KRRiT budować rządowy ośrodek zajmujący się sprawami misji publicznej w TVP i Polskim Radiu?
Czytaj więcej
Cóż z tego, że TVN legalnie nabyło prawa do transmisji skoków i działa zgodnie z prawem. Skoro prawo władzy przeszkadza, można prawo zmienić – pisze członek Rady Mediów Narodowych.
Szukając odpowiedzi, warto prześledzić finansowanie mediów publicznych. Dysponują dziś one budżetem dwa razy większym niż przed pięciu laty, co pozwoliło na znaczną rozbudowę instytucji. Wielka budowla wzniesiona jest jednak na bardzo niestabilnym, niepewnym fundamencie dotacji budżetowej zwanej rekompensatą, której wielkość określana jest co roku w ustawie budżetowej. Na rok 2022 przewidziano, jak poprzednio, prawie 2 mld zł. Abonament, formalnie wciąż istniejący, to tylko niewielkie uzupełnienie tej kwoty. W rzeczywistości to większość sejmowa uchwalająca budżet decyduje o „być albo nie być" mediów publicznych, zwłaszcza TVP, do której trafia 90 proc. pieniędzy.