Nie ostatni wspólny wiek

Apelujemy o realną solidarność, która uczyni nas, Polaków i Ukraińców, razem silniejszymi wobec powracającej fali nacjonalizmów, ksenofobii, roszczeń i uprzedzeń – piszą w liście otwartym Ukraińcy, obywatele Rzeczypospolitej Polskiej.

Publikacja: 07.11.2018 18:16

Nie ostatni wspólny wiek

Foto: Fotorzepa/ Piotr Guzik

Sto lat temu, w roku 1918, ziszczały się marzenia wielu pokoleń polskich Patriotów, którzy nie godząc się na niewolę, walczyli i ginęli za wolność swej Ojczyzny. Polska stawała się krajem niepodległym. Podobne marzenia mieli Ukraińcy, doświadczeni wiekami walk o prawo do samostanowienia – tyle że marzyli o wolnej i niepodległej Ukrainie.

Od niepamiętnych czasów Polacy i Ukraińcy żyli obok siebie, często na tej samej ziemi, którą zarówno jedni, jak i drudzy uważali za swoje miejsce, swą Ojczyznę. Pomimo tej bliskości, tak naprawdę rzadko jednak byli razem. Żyli osobno. Byli dla siebie obcymi. Rozmawiali w innym języku, modlili się inaczej, inne śpiewali pieśni – Polacy o rycerzach z kresowych stanic, a Ukraińcy o kozakach, którzy z tymi rycerzami walczyli. Mieli inny status społeczny i polityczny, inne doświadczenia historyczne. W wielu przypadkach bohaterowie jednych byli wrogami drugich, aspiracje zaś jednych były traktowane jako zagrożenie dla drugich.

W czasie, gdy nadzieje Polaków materializowały się i doprowadziły do odrodzenia Państwa Polskiego, nadzieje Ukraińców na własne państwo gasły pod naporem bolszewików i pod presją odrodzonej Polski. Te wydarzenia zdeterminowały kształt i charakter relacji polsko-ukraińskich w XX wieku.

Naiwne nadzieje

Sto lat temu, po zakończeniu I wojny światowej, Polacy i Ukraińcy rozpoczęli wojny. Najpierw walczyli przeciwko sobie na Wołyniu i w Galicji, potem – w roku 1920 – wspólnie przeciwko bolszewickiej Rosji. W obu tych wojnach Ukraińcy przegrali. Zachodnio-Ukraińska Republika Ludowa padła pod naporem Polski. Po traktacie w Rydze, kończącym wojnę z bolszewicką Rosją, runęły także marzenia o niepodległym państwie nad Dnieprem. Tysiące żołnierzy i oficerów ukraińskich, walczących dotąd ramię w ramię z Polakami, rozbrojono i zamknięto w obozach internowania. I nawet dziś, w 100-lecie Bitwy Warszawskiej, podczas oficjalnych uroczystości Święta Wojska Polskiego 15 sierpnia mało kto wspominał o nich – wiernych sojusznikach Rzeczypospolitej w tej wojnie.

Wielu Polaków pozytywnie postrzegało trud budowy Naddnieprzańskiej Ukrainy jako niepodległego państwa, lecz jednocześnie odmawiało analogicznego prawa Ukraińcom z Galicji i Wołynia, nie chcąc zaakceptować ich przynależności do jednego narodu z mieszkańcami Kijowa czy Charkowa. Dla wielu Ukraina jawiła się nadal jako mityczny kraj, gdzie Polacy byli warstwą uprzywilejowaną, Ukraińcy zaś– ludem miejscowym, którego aspiracje mogły być realizowane wyłącznie poprzez poddaństwo i posłuszeństwo. Niszczenie szkół, ograniczanie praw obywatelskich, brak uniwersytetu, zakazy i limity na uczelniach, zakazy zatrudniania nauczycieli, pacyfikacje, działania Korpusu Ochrony Pogranicza, osadnictwo wojskowe i dyskryminacja przy parcelacjach ziemi, niszczenie cerkwi, akcja umacniania polskości Kresów, obóz w Berezie Kartuskiej, pogarda wobec ludności ukraińskiej – to wszystko zakorzeniało w ludziach nienawiść i rodziło chęć wyrównania rachunków.

Wielu Ukraińców kojarzyło Polskę z bezwzględnym policjantem, rozpasanym żołdakiem, wrogim urzędnikiem i obcym nauczycielem. Druga Rzeczypospolita była nieprzyjaznym im państwem, które nie miało zamiaru stać się ich ojczyzną. Niektórzy łudzili się, że będzie nią ówczesna sowiecka Ukraina. Czas pokazał, jak naiwne były to nadzieje.

Otrzeźwienie i refleksja

Wybuch II wojny światowej obnażył straszliwą przepaść dzielącą oba narody, której pokłosiem stała się tragedia o trudnej do wyobrażenia skali. Nacjonaliści po obu stronach podpalili gromadzone latami pokłady nienawiści. Dziesiątki tysięcy Polaków zostały zamordowane przez Ukraińców, tysiące Ukraińców zamordowali Polacy. Jakiekolwiek racje byłyby przywoływane, jakichkolwiek argumentów i usprawiedliwień by użyto – nic nie może usprawiedliwić barbarzyństwa, do jakiego wówczas doszło. Szacunek wobec wszystkich Ofiar wymaga tego, by nikogo nie usprawiedliwiać. Szukanie związków przyczyn i skutków jest wysiłkiem zrozumienia; nie może służyć usprawiedliwieniu zbrodni.

Po wojnie, w nowej rzeczywistości narzuconej narodom Europy Środkowej i Wschodniej, doszło do przymusowych przesiedleń ludności, w tym Polaków i Ukraińców, którzy znaleźli się po drugiej stronie nowej granicy polsko-sowieckiej. Tych Ukraińców, których nie wysiedlono do Związku Sowieckiego deportowano w ramach akcji „Wisła" – największej zbrodni przeciw ludzkości komunistycznej Polski. Rozrzuceni po Ziemiach Odzyskanych Ukraińcy mogli być grupą etniczną, lokalnym folklorem, ale nie mogli mieć prawa do historii, ojcowizny i własnych bohaterów.

Komunistyczne zniewolenie otrzeźwiło wielu i zmusiło do refleksji. Podjęły ją środowiska emigracyjne, a także hierarchowie polscy i ukraińscy. W latach 80. narodziła się Solidarność, która zadeklarowała pragnienie bycia solidarnymi także z ujarzmionymi narodami i prześladowanymi mniejszościami. W kluczowym momencie ogłoszenia przez Ukrainę niepodległości w 1991 r. Polska była pierwszym krajem, który tę niepodległość uznał i oficjalnie poparł.

Symbole, które dzielą

Przez niemal 30 lat wolna Polska i niepodległa Ukraina zrobiły wiele dla procesu pojednania i budowania realnego partnerstwa. Politycy i duchowni spotykali się, składali ważne, mądre i potrzebne deklaracje. Okazało się jednak, że proces ten nie dotknął najistotniejszych pokładów świadomości historycznej – wykreowanych mitologii narodowych i naszej geografii wyobrażonej, która sąsiadowi przypisuje określone role historyczne. Szybko się okazało, że ukraińska opowieść jest traktowana jako wroga i szkodliwa dla Polski, ukraińskie racje uznawane są za bezzasadne, polska narracja zaś o tragedii Wołynia i Galicji zaczęła opierać się na ukrainofobii środowisk kresowych i renesansie ideologii ONR-owskiej. Niestety, jest też temu winna strona ukraińska.

Nastąpiło załamanie relacji polsko-ukraińskich. Pretekstem był spór o historię, a raczej o interpretację symboli, które w nowym kontekście nabyły innego znaczenia. Kwestią konfliktogenną stały się miejsca spoczynku polskich i ukraińskich Ofiar. Do tego prezentowanie innego niż oficjalny „polski punkt widzenia" w odniesieniu do relacji polsko-ukraińskich może stać się powodem postępowania prokuratorskiego.

Wobec imperium

Wchodzimy w nowy wiek polsko-ukraiński, nie pierwszy i prawdopodobnie nie ostatni. Jego kształt będzie zależał od naszej odpowiedzialności, umiejętności odmitologizowania przeszłości i zwalczania uprzedzeń, determinacji w patrzeniu w przyszłość, a nie szukaniu uzasadnień dla pielęgnowania kompleksów zakorzenionych w przeszłości.

Apelujemy więc o wzajemny szacunek i zrozumienie, a także o realną solidarność, która uczyni nas, Polaków i Ukraińców, razem silniejszymi wobec powracającej fali nacjonalizmów, ksenofobii, roszczeń i uprzedzeń, a także wobec odradzania aspiracji imperialnych, nie tylko rosyjskich. Apelujemy o to, abyśmy zaczęli szukać tego, co nam pomoże, a nie tego, co nas dzieli. Bez tego deklaracje o pojednaniu okażą się pięknymi, ale pustymi sloganami.

Ukraińcy – obywatele Rzeczypospolitej Polskiej:

dr Witold Bobryk, prof. Roman Drozd, dr hab. Światosław R. Gal, dr hab. Bohdan Halczak, prof. Igor Hałagida, Oleh Hnatiuk, Bogdan Huk, dr Mariusz Humecki, prof. Władysława Łuczka, dr Olga Kich-Masłej, Aleksander Maślej, dr hab. Marek Melnyk, dr Eugeniusz Misiło, dr Mirosław Pecuch, Jarosław Prystasz, Jerzy Rejt, Mirosław Skórka, Roman Szagała, Lidia Świątkowska, Adam Wiewiórka, Jarosław Wujcik

Tytuł i śródtytuły od redakcji

Sto lat temu, w roku 1918, ziszczały się marzenia wielu pokoleń polskich Patriotów, którzy nie godząc się na niewolę, walczyli i ginęli za wolność swej Ojczyzny. Polska stawała się krajem niepodległym. Podobne marzenia mieli Ukraińcy, doświadczeni wiekami walk o prawo do samostanowienia – tyle że marzyli o wolnej i niepodległej Ukrainie.

Od niepamiętnych czasów Polacy i Ukraińcy żyli obok siebie, często na tej samej ziemi, którą zarówno jedni, jak i drudzy uważali za swoje miejsce, swą Ojczyznę. Pomimo tej bliskości, tak naprawdę rzadko jednak byli razem. Żyli osobno. Byli dla siebie obcymi. Rozmawiali w innym języku, modlili się inaczej, inne śpiewali pieśni – Polacy o rycerzach z kresowych stanic, a Ukraińcy o kozakach, którzy z tymi rycerzami walczyli. Mieli inny status społeczny i polityczny, inne doświadczenia historyczne. W wielu przypadkach bohaterowie jednych byli wrogami drugich, aspiracje zaś jednych były traktowane jako zagrożenie dla drugich.

Pozostało 86% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Trzeba było uważać, czyli PKW odrzuca sprawozdanie PiS
Opinie polityczno - społeczne
Kozubal: 1000 dni wojny i nasza wola wsparcia
Opinie polityczno - społeczne
Apel do Niemców: Musicie się pożegnać z życiem w kłamstwie
Opinie polityczno - społeczne
Joanna Ćwiek-Świdecka: Po nominacji Roberta F. Kennedy’ego antyszczepionkowcy uwierzyli w swoją siłę
Materiał Promocyjny
Europejczycy chcą ochrony klimatu, ale mają obawy o koszty
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Mniej czy więcej Zachodu? W Polsce musimy przemyśleć naszą własną rolę