Nie wiem, kto uzyska największą liczbę głosów w najbliższych wyborach. Realnie patrząc, w grę wchodzą tylko PiS i PO. Czy jednak to lider zwycięskiego ugrupowania otrzyma od prezydenta misję tworzenia rządu? Tej zasady trzymał się Aleksander Kwaśniewski w 2001 i w 2005 roku oraz Lech Kaczyński w 2007 roku. Jeszcze do niedawna taka kolej rzeczy wydawała się oczywista.
Ale w ciągu minionego roku parokrotnie Bronisław Komorowski zastrzegał, że nie jest pewne, iż to zwycięzcy wyborów zostanie powierzona misja tworzenia rządu. Obecny prezydent wbrew dotychczasowemu obyczajowi politycznemu uzależnił wybór kandydata na premiera od własnej oceny jego możliwości koalicyjnych.
Gdy rok temu Komorowski po raz pierwszy zaznaczył, że chce mieć wolną rękę w tej kwestii, zaskoczyło to wielu polityków i ludzi mediów. Liczni dziennikarze wertowali wówczas na gwałt egzemplarze konstytucji, aby odkryć, że istotnie nie ma automatu nakazującego głowie państwa uhonorowanie szefa zwycięskiej partii. W myśl Konstytucji RP obowiązującej od 1997 roku (art. 154 pkt 1) „prezydent Rzeczypospolitej desygnuje prezesa Rady Ministrów, który proponuje skład Rady Ministrów. Prezydent Rzeczypospolitej powołuje prezesa Rady Ministrów wraz z pozostałymi członkami Rady Ministrów w ciągu 14 dni od dnia pierwszego posiedzenia Sejmu lub przyjęcia dymisji poprzedniej Rady Ministrów i odbiera przysięgę od członków nowo powołanej Rady Ministrów".
Wielu komentatorów uznało wtedy deklarację Komorowskiego za subtelny sygnał dla Tuska, że może go zastąpić Grzegorz Schetyna, bo w zwycięstwo Platformy w kolejnych wyborach nikt nie wątpił. Dziś ostrzeżenie prezydenta wspominane jest z otuchą przez tych zwolenników PO, którzy boją się wygranej Prawa i Sprawiedliwości. Przeraża ich hipotetyczna wizja powierzenia Kaczyńskiemu misji tworzenia rządu nawet na dwa tygodnie.
Chyba na przekór takim lękom wypowiedział się ostatnio Donald Tusk: – To, czy ktoś ma zdolność koalicyjną, powinno się sprawdzić w działaniu. Próbę tworzenia rządu powinien podjąć lider zwycięskiego ugrupowania – stwierdził we wtorek. Dodał wprost, że w razie wygranej PiS Kaczyńskiemu powinna zostać powierzona misja tworzenia rządu. Cóż z tego, gdy nieco wcześniej na tej samej konferencji Tusk przypomniał, że „prezydent Bronisław Komorowski ma konstytucyjne uprawnienia i tylko od niego na początku będzie zależało, komu powierzy misję tworzenia rządu".