A jaki jest cel spotkań Donalda Tuska z Leszkiem Millerem? Podobno premier częściej widuje się z szefem SLD niż z niejednym posłem własnej partii.
To dobrze, że politycy z różnych formacji potrafią ze sobą rozmawiać. Nawet jeżeli mają inne punkty widzenia na wiele spraw.
Czy dla pana koalicja z Sojuszem byłaby problemem?
Nie, ale o koalicjach decyduje arytmetyka. Nie wyobrażam sobie jedynie koalicji z PiS. Zresztą myślę, że po odejściu Jarosława Gowina nikt w PO już sobie tego nie wyobraża.
Media spekulują, że kilka osób chce odejść z PO do Gowina, a przewaga koalicji PO-PSL nad opozycją jest już symboliczna, bo wynosi dwa głosy.
Jarosław Gowin pewnie bardzo by chciał, żeby tak się stało albo przynajmniej, żeby się o tym mówiło. Ale na „chciałby" się kończy. Ludzie w PO są naprawdę inteligentni. Nikt nie jest samobójcą, żeby iść za Gowinem, który nie ma umiejętności budowania czegokolwiek.
Są też na tyle inteligentni, żeby wiedzieć, iż nie wszyscy znajdą się w następnym Sejmie przy takim spadku poparcia dla PO, z jakim mamy do czynienia.
PO w przyszłym parlamencie będzie silnie reprezentowana, czego nie można powiedzieć o Gowinie, który zakończył swoją karierę polityczną, odchodząc z Platformy. Popadnie w niebyt polityczny – chyba że prezes Kaczyński da mu szansę i weźmie go do PiS.
Przy notowaniach nawet o połowę mniejszych niż w dniu wyborów raczej nie można się spodziewać takiej samej reprezentacji PO w Sejmie, jaka jest obecnie.
Decyzja należy do Polaków. Może zdobędziemy ciut mniej mandatów, a może ciut więcej. Do wyborów jest jeszcze trochę czasu. Pod koniec listopada zamkniemy pewien rozdział naszej historii i zaczniemy wychodzić na prostą. Ci, którzy już by chcieli dzielić elektorat po PO, srogo się zawiodą.
Jest pan pewien, że listopadowy kongres zakończy wewnętrzną wojnę w PO? Niektórzy uważają, że Schetyna zmarginalizowany jest jak odbezpieczony granat, który w każdej chwili może wybuchnąć i wywołać wewnętrzną masakrę.
Nie obawiam się tego. W polityce raz się jest wygranym, raz przegranym. Z każdej porażki można wyciągnąć wnioski i myśleć o przyszłości. Grzegorz Schetyna jest zbyt doświadczony, żeby tego nie wiedzieć. I z całą pewnością zdaje sobie sprawę, że dla osoby, która nie umie zaakceptować przegranej, nie ma miejsca w polityce.